[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dobrze, żezawieramy z Rrllya pokój!Obserwowałem Lur, która to bladła, to się czerwieniła.Widziałem, że zaciska pięści, aż jejknykcie zbielały.Uśmiechnęła się, nalała sobie wina i podniosła kielich pewną dłonią. Za twoją mądrość, Dwayanu! Twarda baba z tej Czarownicy.Prawdziwie rycerski w niejduch! Może brak jej trochę kobiecej miękkości, fakt.Ale trudno się dziwić Dwayanu, że jąkochał.na swój sposób, tak mocno, jak w ogóle potrafił kochać kobietę.W komnacie zapadła cisza.W dziwaczny sposób potęgowało ją monotonne bicie w bębny.Nie wiem, jak długo siedzieliśmy w milczeniu.Nagle głos bębnów osłabł.Po chwili umilkłzupełnie.Cisza była taka, że sprawiała wrażenie czegoś nierealnego.Poczułem, że moje nerwy,napięte jak postronki, rozluzniają się.To nagłe ustanie dzwięków wywołało ból w uszachi spowolniło rytm serca. Mają przesłanie.Przyjęli je odezwała się Evalie.Czarownica wstała. Zatrzymasz dziewczynę na noc u siebie, Dwayanu? Będzie spała w jednym z tych pokoi.Pod strażą. Nikt się do niej nie dostanie inaczej niż przez moją komnatę. Spojrzałem na niąznacząco. A ja mam lekki sen.Nie musisz się obawiać, że ucieknie. Cieszę się, że bębny nie zakłócą twego spokoju, Dwayanu.Zasalutowała mi drwiąco i wyszła razem z Ouardą.Nagle znów ogarnęła mnie słabość.Odwróciłem się do Evalie.Obserwowała mniez powątpiewaniem.Z pewnością nie widziałem w jej oczach ani pogardy, ani nienawiści.Cóż,wszystkie moje manewry prowadziły do tego, by znalazła się tam, gdzie jest.Sama ze mną.Patrząc na nią czułem, że wobec tego wszystkiego, co przeszła z mojego powodu, słowa byłyczymś całkiem bezużytecznym.Zresztą nie umiałem znalezć odpowiednich.Nie.jeszcze będziedość czasu.może rano, kiedy się prześpię.albo kiedy zrobię swoje.Wtedy musi miuwierzyć. Zpij, Evalie.Zpij, nie bój się.Uwierz, że wszystko zło zostanie naprawione.Idz z Darą.Będziesz dobrze strzeżona.Tylko przez ten pokój można się do ciebie dostać a tu będę ja.Zpij.Przywołałem Darę, wydałem jej polecenia i wyszły razem.Przechodząc przez kotaręu wejścia, Evalie zawahała się, jakby chciała coś powiedzieć, ale się rozmyśliła.Wkrótce potemwróciła Dara. Już śpi, Dwayanu powiedziała. Ty też już powinnaś spać, przyjaciółko.Jak wszyscy, którzy trwali dziś przy mnie.Myślę,że tej nocy nie ma powodu do obaw.Wybierz parę zaufanych osób i niech pełnią wartę u moichdrzwi.Gdzie ją położyłaś? W następnej komnacie, panie. Lepiej śpij tu dzisiaj, i twoje dziewczyny też.Jest z pół tuzina pustych komnat.Niech wamprzyniosą posiłek i wino całe mnóstwo.Zaśmiała się. Spodziewasz się oblężenia, Dwayanu? Nigdy nic nie wiadomo. Nie za bardzo ufasz Lur? W ogóle jej nie ufam.Kiwnęła głową i odwróciła się, by wyjść.Pod wpływem nagłego impulsu powiedziałem: Daro.Chcę ci coś powiedzieć.Może będziesz lepiej spała ty i twoje towarzyszki i może ułatwi ci to wybór strażniczek na dzisiejszą noc.A więc: koniec z ofiarami dla Kalk ru,przynajmniej póki ja żyję.Zdumiała się na te słowa.Twarz jej pojaśniała, zmiękła.Wyciągnęła do mnie rękę. Dwayanu.moją siostrę oddano Kalk ru.Mówisz prawdę? Na moją żywą krew! Na wszystkich bogów! Prawdę mówię! Zpij dobrze, panie! rzekła zdławionym głosem. Odeszła za kotarę, ale zdążyłem dostrzec w jej oczach łzy.Cóż.Babskie prawo płakać, nawet gdy się jest żołnierzem.Sam też dziś płakałem.Nalałem sobie wina.Pijąc rozmyślałem.Moje myśli krążyły przede wszystkim wokółzagadki Kalk ru.Miałem swoje powody.Czym był Kalk ru?Zdjąłem z szyi łańcuch, otworzyłem medalion i przyjrzałem się uważnie pierścieniowi.Potem włożyłem go z powrotem do środka i odłożyłem medalion na stół.Czułem, że niepowinienem mieć go na piersi w czasie tych rozmyślań.Dwayanu do pewnego stopnia wątpił, czy to obrzydlistwo było jakimś Duchem Próżni.Ja,obecnie Leif Langdon i bierna postać Dwayanu, święcie wierzyłem, że to nieprawda.A jednaknie mogłem się zgodzić z teorią Barra, że chodzi tu o masową hipnozę.Oszustwa nie brałempod uwagę.Kalk ru, na pewno jak powiedziała Czarownica istnieje.W każdym razie istnieje tenkształt, przybierający materialną postać za pośrednictwem obrzędu, pierścienia, żółtej płyty.Mógłbym potraktować eksperyment w pustynnej świątyni jako halucynację, gdyby wszystkonie powtórzyło się tutaj, w Krainie Cienia.Przecież nie można wątpić w realność ofiary, którązłożyłem.Nie można wątpić, że zaistniał fakt unicestwienia, wchłonięcia dwunastu dziewcząt.Nie ma wątpliwości co do absolutnej wiary Yodina w potęgę macki, która miała mnie usunąćz tego świata, ani też co do tego, że sam został usunięty.Pomyślałem, że jeśli jak chciał Barr poświęcone wraz z Yodinem stały gdzieś za kulisami, wyśmiewając się ze mnie, to teatr, doktórego te kulisy należały, znajdował się w jakimś innym świecie.No i jeszcze ten potworny lękmałych ludzi, a także wielu Ayjirów.i bunt w starożytnej Ayjirii, zrodzony z tego samegostrachu, który doprowadził do zniszczenia kraju w wojnie domowej.A jednak bez względu na naukę, która ciągle wzdragała się przed uznaniem tego świństwa zarzeczywistość bo dla nich to przecież ciągle tylko atawizm, zabobon, czy jak tam Barr jeszczechce ja wiedziałem, że ono istnieje naprawdę! Nie pochodzi może z tej ziemi.nie, na pewnonie.Chociaż nie jest czymś nadprzyrodzonym.A właściwie o tyle nadprzyrodzonym, o ilemożna tak określić rzecz z innego wymiaru czy też innego świata, którego nie ogarniają naszezmysły.Uświadomiłem sobie, że nauka i religia to siostry.Prawdopodobnie dlatego tak sięnienawidzą, że zarówno naukowcy, jak duchowni są jednakowo nietolerancyjnymidogmatykami.Każdej płomiennej batalii religii, dotyczącej interpretacji wiary czy przedmiotukultu, odpowiada podobna batalia nauki, dotycząca na przykład kawałka kości czy skały.Jednakże tak samo jak istnieją duchowni nie zasklepiający się wyłącznie w sprawach religii, taksamo niektórzy naukowcy nie są ukierunkowani tylko na sprawy nauki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]