[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Głupia dziewucho! Hańbisz nas.Spójrz na siebie, leżysz turozpłaszczona jak tania ladacznica, zaspokajająca chucie najgorszejhołoty.Nie jesteś godna bogini Kybele.- Przepraszam - odpowiada Anna słabym głosem.- Błagam,wybaczcie mi.To nie moja wina, że się tu znalazłam.Louisa ma wrażenie, że serce za chwilę pęknie jej na pół.Miałanadzieję, że Anna nie będzie musiała więcej znosić walki dwóchosobowości o przejęcie kontroli.Nadzieja okazała się płonna.- Przepraszasz? - Podniesiony głos wypowiada to słowo z po-gardą.- Nie masz nawet prawa myśleć o przepraszaniu mnie.Na tojuż za pózno.Jesteś dla mnie stracona, dziecko.I wtedy Louisa uświadamia sobie, że się pomyliła.To nie jest tylko kolejna osobowość.Zdaje się, że właśnie ob-jawiła się najważniejsza i najsilniejsza z nich wszystkich.Matka.- Stracona! Słyszysz mnie, dziecko?- Nie, proszę! - błaga Anna.- Starałam się, jak mogłam.Zro-biłam prawie wszystko, co mi kazałaś.Louisa pospiesznie wyjmuje notes z fartucha i zaczyna zapisy-wać.To może być kluczowy moment, który pozwoli jej odkryćtraumę leżącą u podstaw zaburzeń Anny.- Prawie to za mało! - wykrzykuje Matka.- Zawiodłaś mnie.Zawiodłaś nas wszystkich! Teraz żądam od ciebie jedynie, abyśokazała mi taką samą lojalność, jak twoje siostry.- Mater!- Anna jest na skraju łez.330- Przestań się mazgaić! - twarz pacjentki wykrzywia się po-gardliwie.- Twoja słabość jest odrażająca.Słabość prowadzi kuzdradzie.Czyż nie uczyłam cię, jak być silną?Anna jest zbyt przerażona, by odpowiedzieć.Louisa z kolei jest rozdarta.Z jednej strony czuje, że powinnanatychmiast interweniować i przerwać tortury, jakie sama zadajesobie Anna, ale z drugiej obawia się, że jeśli wskutek jej interwen-cji osobowość nazywana Matką wycofa się, może bezpowrotniestracić szansę na dotarcie do zródła zaburzeń pacjentki, a tym sa-mym nadzieję na wyleczenie.- Odpowiedz! - krzyczy Matka z wściekłością.- Czyż nieuczyłam cię, jak być silną?- Tak - odpowiada zalęknionym głosem Anna.- Zatem wiesz, po co przybyłam.W głosie Anny pojawia się panika:- Błagam, Matko, przebacz mi.Musiałam uciec.- OddechAnny staje się płytki i urywany.- Nie mogłam skrzywdzić własnejsiostry.- Twoja siostra była zbyt słaba.Nie mogłam pozwolić, abynas zdradziła.Tak jak nie mogę pozwolić na to tobie.Anna miota się w przytrzymujących ją pasach.- Nie! Nie! Mater, to boli! - Jej ciało głucho uderza o materac.- Przestań! Przestań! To boli!Louisa ma już dość.Porzuca monitor i biegnie do pokoju pacjentki.- Wypuść mnie, błagam!Jeden z pasów przytrzymujących nadgarstek pęka z trzaskiem.- Wypędzam cię ze świętego łona, skazuję twoją duszę nawieczne wygnanie.Nigdy więcej nie staniesz między siostrami.- Nie, błagam, Matko! Błagam, nie rób tego!331- Nie zasłużyłaś na śmierć na kamiennych zboczach SkałyTarpejskiej.Nie jesteś godna, by udusić cię na Schodach Gemoń-skich.Zostaniesz zrzucona z chmur, aby twoje ciało i kości rozpa-dły się jak mrówka zgnieciona stopą olbrzyma.Louisa otwiera elektroniczny zamek w drzwiach w momencie,w którym pęka pas przytrzymujący drugą rękę.Anna spada z łóżka, zawisając na pasach opasujących jej stopy ikrzycząc przerazliwie.- Anno, Anno, już wszystko w porządku.Louisa usiłuje dzwignąć ją z powrotem na łóżko, ale ciało pa-cjentki jest zbyt ciężkie.- Pomogę ci, Anno.Już jesteś bezpieczna.Odpina pasy na kostkach i ostrożnie opuszcza Annę na podłogę.Leżąc twarzą do zimnej podłogi, pacjentka wypowiada szeptemdwa słowa:- Dziesiąta Księga.Louisa przyklęka obok niej.- Cśś.Cicho.Wszystko będzie dobrze.- Przykłada dwa palcedo szyi pacjentki, żeby zbadać tętno.Ciałem Anny wstrząsają gwałtowne konwulsje.Jej oczy się rozszerzają.Chwyta Louisę za rękę.- Znajdz.Dziesiątą.Księgę - szepcze charczącym głosem.Znowu ogarniają ją konwulsje.Po chwili nieruchomieje.Louisa nie czuje pulsu.Anna się nie rusza.Jej serce przestało bić.79.%7łona porucznika Assante, Mia, spędza dzień poza domem z ichcóreczką.Federico nie ma pojęcia, co robią i kiedy wrócą.W tej chwili zresztą o niewielu rzeczach ma pojęcie.Mia wyszła tuż po śniadaniu.Federico jest pewny, że jego żonajuż wie, że coś się stało.Ona zawsze wie.A Federico nie może zdobyć się na to, żeby przyznać się, że zo-stał zawieszony.Jest mu wstyd.Dla Mii i reszty rodziny jego praca jest wszystkim.Zawszeopowiada z dumą, że jej mąż jest policjantem.Jego zdjęcie w mun-durze galowym stoi na szafkach w domach wszystkich krewnych.I jak on ma się jej teraz przyznać?Na razie powiedział, że dostał zwolnienie lekarskie.Kontuzjapleców.Plecy to zawsze bezpieczny wybór.Nawet lekarz nie jest wstanie udowodnić, że plecy nie bolą.Federico zdaje sobie jednak sprawę, że nie może wiecznie jejoszukiwać.Zasłony w mieszkaniu są zaciągnięte.Assante wciąż ma na so-bie białą kamizelkę, której nie zdjął od dwóch dni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]