[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Hm, lepiej będzie, jeśli on wzięci, jak najwy\ej mo\e powiedział Grundy.Wtedy straci nawet te resztki rozumu, które mu jeszcze pozostały i łatwiej będzie goprzechytrzyć.Fracto najprawdopodobniej to usłyszał, poniewa\ wypuścił taki podmuch wiatruupstrzonego deszczem ze śniegiem, \e Chex prawie \e przekoziołkowała. To był twój najlepszy strzał, zachmurzony dupku?? wykrzyknął Grundy.Myślałeś, \e jesteś w stanie zdmuchnąć coś więcej ni\ świeczkę? Lepiej wróć doszkoły albo jeszcze lepiej w pieluchy! Grundy, wolałabym \ebyś& zaczęła Chex.Jednak szaleńczy podmuchśniegu zmusił ją do zamilknięcia.Przez chwilę nie widziała nic i nie była pewna, czynadal się wznosiła.Wtem jej głowa wynurzyła się z burzy śniegowej i zobaczyła, \eznajdują się du\o wy\ej ni\ przedtem. Wyniosło nas! zawołała. To jest niezły pomysł powiedział Grundy. Zamiast z twojej, mo\emylepiej skorzystać z energii Fracto. A potem do chmury: I ty to nazywasznawałnicą? Ka\da zakuta pała lepiej to zrobi!Jednak Fracto wreszcie ich doganiał.Zamiast dmuchać, skoncentrował się nanabieraniu masy i wzlatywał coraz wy\ej i wy\ej.Powietrze nie było rzadkie, aleChex nadal nie udawało się ponad burzę. Co za widok! wykrzyknął Grundy.Chex spojrzała w dół.Półwysep Xanth le\ał tu\ pod nimi, tak jak na jednej z mapjej matki.Magicznym talentem centaurzycy Chex było robienie map i w celu ichudoskonalenia przeprowadziła badania całego Xanth.Teraz wyraznie widoczna byłalinia brzegowa, poza miejscem, w którym zamazywało ją groteskowo pączkującecielsko Fracto oraz mglisty obszar na północy, gdzie mo\na było przejść doMundanii.Ale oczywiście nikt przy zdrowych zmysłach nie chciałby tego zrobić.Dalej rozciągało się morze, zupełnie bez wyrazu, jeśli nie liczyć tych kilkuunoszących się ponad nim chmurek.Ukazała się część Wielkiej Rozpadliny iwyglądała ona trochę jak przepaść, którą narysował duch.Ogólny widok byłprzepiękny.Ju\ wcześniej Chex powinna była tak wzlecieć, aby nacieszyć się tymwidokiem.Jednak ze względu na to, \e Che nie potrafił latać, prawie zawszepozostawała na ziemi.Co za prze\ycie czekało go, gdy jego skrzydła będą dośćrozwinięte, aby osiągać wy\yny! Wydaje mi się, \e będziemy musieli zatrzymać się na księ\ycu powiedziałGrundy bez cienia \alu w głosie. Hm, i tak zawsze chciałem odwiedzić ten kawałsera.Chex nie miała najmniejszego zamiaru lecieć na księ\yc nie bez Cheirona! Alewyglądało na to, \e będzie do tego zmuszona.Była ju\ niebezpiecznie zmęczona imusiała odpocząć; wątpiła, czy uda jej się nawet dotrzeć do ziemi, zanim Fractozdmuchnie ją do morza.Tak więc skręciła i poleciała prosto w kierunku księ\yca.Naszczęście była teraz wy\ej ni\ księ\yc, tak więc dotarcie tam nie kosztowało jej zbytwiele wysiłku.Fracto zorientował się, jakie miała zamiary, i próbował ją zatrzymać.Nie mógłjednak rosnąć w takim tempie, aby zablokować i Górę Rushmost, i księ\yc i wiedział,\e gdyby tylko dał jej szansę, z pewnością przeleciałaby obok niego i skierowała sięna południe.Teraz mógł tylko dmuchać w nią śniegiem.Słychać było grzmot.Nagle obok niej przeleciała błyskawica.Och! Fracto miałw zanadrzu nie tylko śnieg! Pudło, nadpalony nochalu! zawołał golem wesoło. Grundy! wysyczała Chex. Nie martw się, stary pierdziel nie dałby rady trafić w nic, co jest mniejsze odcałego Xanth.Strzelając do niego i tak pudłuje pięćdziesiąt razy na sto powiedziałgolem uspokajająco.Nagle błyskawica przeleciała tu\ obok jego głowy, osmalając mu włosy. Udało ci się, ty pusty łbie! wykrzyknął, jednak wydawałosię \e jego pewnośćsiebie doznała pewnego uszczerbku.Siedział cicho, podczas gdy Chex leciała wkierunku księ\yca.Księ\yc był nieco większy, ani\eli wydawał się, patrząc z ziemi, co spowodowanezostało specjalną nieo\ywioną magią zwaną perspektywą.Ka\dy przedmiot lub częśćkrajobrazu lubił myśleć, \e jest większy, ani\eli był w rzeczywistości, tak więcudawał, \e wszystko inne wokół niego było mniejsze, i im dalej inne rzeczy sięznajdowały, tym bezpieczniej było nazywać je mniejszymi.Tak więc niektóre całkiemdu\ych rozmiarów przedmioty były pomniejszane przez te, które były od nich dośćdaleko, aby pozwolić sobie na takie umniejszenie.W tym względzie księ\yc miałdu\ą wadę, poniewa\ znajdował się daleko od wszystkich innych rzeczy i nie posiadałstronników.Przez to całe oszukaństwo wydawało się nawet, \e cały Xanth byłmalutki.Księ\yc był wystarczająco du\y, aby mo\na po nim było chodzić i biegać, akilka skrzydlatych centaurów mogło nawet spędzać na nim wakacje, gdyby tylko byłoich więcej ni\ dwa.Ale za jakiś czas Che&Przez głowę Chex przebiegła przera\ająca myśl.Jeśli Che osiągnie wiek, w którymbędzie mógł zało\yć stadło, to czy znajdzie się dla niego odpowiednia kandydatka? Zpewnością nie o\eniłby się z siostrą! Przed Chex był tylko Cheiron, a sama Chexwywodziła się od mieszanych przodków.Hm, mo\e gdzieś połączyła się jakaś innamieszana para, z której narodził się kolejny skrzydlaty centaur.Ale było to małoprawdopodobne, poniewa\ Chex była jak na swój gatunek nad wyraz liberalna iprzypuszczalnie \aden inny centaur nie wziąłby pod uwagę mo\liwości mieszaniakrwi.Chyba \e przypadkowo wpadłby do yródła Miłości& Uwa\aj, kobyło! wykrzyknął Grundy.Chex zdała sobie sprawę, \e prawie wylądowała w ogromnym talerzu pełnymgrudkowatego półpłynnego sera.Có\ za straszny smród się tam unosił! Szybkozaczęła pracować ołowianymi ze zmęczenia skrzydłami i ocię\ale uniosła się w górę,lecz po chwili wpadła w kolejne naczynie pełne sera.Tym razem zdawał się on mniejgrudkowaty, jednak jego zapach był absolutnie nie do zniesienia.Jednak nic niemo\na było na to poradzić; wylądowała prosto na wszystkie cztery kopyta i zpoślizgiem zatrzymała się. Uff! powiedział Grundy. Musiałaś wybrać limburski? Miał rację:wystawało z niego pełno oślizgłych niewielkich ramionek*.Chex zwinęła skrzydła i ruszyła naprzód.Z ka\dym krokiem jej stopa wynurzałasię z siorbnięciem i buchnięciem strasznego odoru.Na pewno zrobiono go z ramionzombich! Co za bajzel! Nie miała pojęcia, \e najbli\sza Xanthu część księ\yca byłatak straszna.Chciała wstrzymać oddech, jednak musiała złapać powietrze.Nagle pojawił się przed nimi koń.Był czarny jak noc i matowy; był prawieniewidoczny.W jakimś zamiarze biegł w ich stronę.Chex zaczęła śnić.W jej śnie pojawiła się czarna jak centaurzyca. Co robisz w moim schronieniu? zapytała.Zaskoczonej Chex przyszła tylkojedna odpowiedz do głowy. Kim jesteś? Jestem Mare Nectaris, a to jest Morze Nektaru, w którym odpoczywam międzydostawami.A ty je teraz tratujesz! Ty jesteś nocną klaczą! zawołała Chex. Oczywiście.Coś mi się wydaje, \e zgubiłaś swoje pastwisko. Jestem centaurzyca Chex
[ Pobierz całość w formacie PDF ]