[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aączy nas coś wielkiego i wspaniałego, tak jak Seamusa, Joego, Adama i Fionę.Taczwórka należała do siebie.Inni stanowili część gromadki, lecz stali jakby dalej.Aączyły ich mocne więzy.Dziwnie jest patrzeć, jak się rozstają.Po śmierci Seamusa wszystko się odmieniło.Wydaje mi się, że Adam nie wyjeżdżałby za morze, gdybySeamus nadal żył.Fiona nie miałaby ku temu powodów, gdyby wciąż żył Peter.A Joego nie przytłaczałaby taka odpowiedzialność.Jest za młody, by byćtym, który skupia ich wszystkich wokół siebie.Oni Paddy zostaną w Georgii sami.Wolałabym, żeby Joe również zdecydował się nawyjazd.Nie wytrzymam świadomości, co go tu czeka, jeżeli zostanie.Nie wiem, czy powinnam go straszyć, czy też może całkiem o nim zapomnieć.Wyjechałam po to, by urodzić dziecko innegomężczyzny.Miałam wrócić do domu bogatsza jedynie o gorzkie doświadczenia.Upłynęło znacznie więcej czasu, niż sobie wyobrażałam.W domu sądząz pewnością, że już nie żyję.Najlepiej by było, gdyby dalej mogli w to wierzyć.Nie mam jednak żadnego innego miejsca, do którego mogłabym się udać, niż Klfjord.Nie mam innego domu niż Samuelsborg.Mam nadzieję, że izbynie są aż tak pełne.Wrócę do domu z objęciami pełnymi dzieci.Co z nich wyrośnie tam na północy,wśród gór? Co mam im do zaproponowania? Jakochronię je przed pogardą?W drodze do Savannah trzy noce spędzili w zajazdach.Dzienne etapy podróży były długie, drogi o tejporze roku pełne dziur i błota.Podróż wymęczyłazarówno ludzi, jak i zwierzęta.Aidan, Patrick i Charlotte, dwu- i trzylatki, już drugiego dnia zaczęli sięnudzić.Trudno było znalezć im jakieś zajęcie w ciasnych powozach, popłakiwali i grymasili.NawetSiobhan, która wiele się napodróżowała w swymośmioletnim życiu, stała się niespokojna.MaluchyRozy dawały sobie radę znacznie lepiej niż starszedzieci, lecz też i dorośli zadbali o to, żeby pozostalimalcy - z wyjątkiem Siobhan - jechali w innym powozie niż bliznięta.- To takie dziwne - powiedział Joe, spoglądając nauśpione buzie Michaela i Lily.- To takie niezwykłepatrzeć na nich i uświadamiać sobie, że należą do mojej rodziny.W ich żyłach płynie nasza krew.Są cząstką Seamusa.Dziwnie się czuję, wiedząc, że nie będępatrzył, jak dorastają.Nie poznam żadnego z nich jako dorosłego człowieka.Nikt z nas, 0'Connorów,ich nie pozna.Będą dorastać w jakimś miejscu, w którym oprócz ciebie nikt o nas nie słyszał.Nigdy niepoznają rodziny swego ojca.To naprawdę dziwneuczucie.I trochę bolesne.- Umilkł.- To okropne z jego strony, że umarł - dodał z westchnieniem.- Zostały mi po nim tylko one - powiedziała Roza.- Nie będzie was tam, nie będziecie o nim rozmawiać.Wspominać go.Nie będę mogła patrzeć nawas i widzieć, że wszyscy mi go przypominacie w taki czy inny sposób.Zostaną mi jedynie wspomnienia.I dzieci.- Wcale nie musisz wyjeżdżać.- Nie mogę zostać.- Oczywiście, że możesz! - zaoponował Joe zewzburzeniem.- Jeśli byś tylko tego chciała, to mogłabyś zostać, Rosi!Słowa Joego zapadły w nią głęboko.Od jej stópwciąż rozchodziło się wiele ścieżek.W Savannah będzie musiała dokonać wyboru.I bez względu na cosię zdecyduje, powrotnej drogi już nie będzie.Właśnie ta świadomość była taka trudna do zniesienia.W zasadzie uniemożliwiała decyzję.Natalia! Słyszysz, że cię wzywam, Natalio? Jeśli kiedykolwiek zamierzasz do mnie przyjść, zróbto teraz! Moje decyzje nigdy nie były do tego stopnia przerażające, jak tym razem.Mam wrażenie, jakbym stała na szczycie góry wemgle.Muszę iść dalej.Zamarznę, jeśli nie podejmępróby znalezienia drogi, która mnie stąd wyprowadzi.I wiem, że taka ścieżka jest tylko jedna, lecz z powodu mgły niczego nie widzę.Muszę zaufać swoimstopom.Wierzyć, że same odnajdą tę ścieżkę.Ufać temu, co czuję w swoim wnętrzu.Albo rzucić się w przepaść.Widzisz, jak mgła spowija moje stopy, Natalio?Jest jak błoto.Otacza mi kostki.Nie widzę, gdziestąpam.Nie śmiem się poruszyć.Nie mam odwagizrobić kroku.Jestem taka samotna na tym górskimszczycie, Natalio.- Samotna?Ona przybywa nie wiadomo skąd, a ja rozglądamsię dookoła i widzę jedynie niebo.Widzę tylko białąjak mleko mgłę, która pęta mi kostki.Dokładnie tak,jak jej to opisałam.Ale Natalia wędruje po chmurach.- Samotna? - jeszcze raz powtarza to samo pytanie swoim jasnym, przejrzystym głosem, który maw sobie dzwięk lodu, przemieszany ze słonecznyminocami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]