[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mam nadzieję, że nas też niedługo zaprosisz. Oczywiście.A już na pewno, zanim pani Karin wyjedzie.Musi paniskosztować mojej kuchni.Pózniej już nic nie będzie smakowało tak samo.Uśmiechnął się i wziął Helene za rękę. Chodzmy już.Musimy siępospieszyć, bo inaczej jedzenie nam się zmarnuje.Czeka nas uroczywieczór.Beatrice, obiecuję, że odwiozę Helene całą i zdrową.Po minie Helene było widać, że czuje się jak młodziutka dziewczyna,którą wielbiciel zabiera na tańce, którą uwodzi magia wiosennegowieczoru i obietnic, jakie z sobą niesie.Zdawała się nie pamiętać, że maponad osiemdziesiąt lat, a Kevin trzydzieści parę, podobnie jak tego, żekobiety w ogóle go nie interesowały.Od czasu do czasu potrzebowałatakiej ucieczki w fantazję, w nadzieję, że ma jeszcze przed sobą całe życie,że dostanie od niego wszystko, co ma do dania.Beatrice, która nigdy nieumiała się oszukiwać, często wahała się między pogardą a swoistązazdrością.Zniknęli, a Karin stwierdziła ze zdumieniem: Dziwne to wszystko, co wyprawia Kevin, prawda? To znaczy, on jestprzecież młodym mężczyzną.W sobotnie wieczory ma chyba coś lepszegodo roboty niż gotowanie dla starszej pani i zabawianie jej rozmową!Beatrice zapaliła papierosa. Na pewno ma coś lepszego do roboty.Ale proszę się nie rozczulać, żepoświęca Helene tyle czasu.Kevin wie doskonale, dlaczego to robi.Doi jąod lat, a że Helene za każdym razem ulega jego urokowi, odnosi całkiemniezłe sukcesy.Nigdy nie będzie w stanie tego zwrócić, ale ona uległa mudo tego stopnia, że nie chce wywierać na niego nacisku, nie byłaby do tegozdolna. A czy ma aż tyle pieniędzy, że w kółko może mu coś pożyczać?Beatrice przecząco pokręciła głową. No właśnie nie, i dlatego nie podoba mi się to, co wyprawia Kevin.Helene otrzymuje skromną rentę, ale przez te wszystkie lata sporozaoszczędziła.I dlatego ma mu z czego pożyczać.Tym sposobem kupujesobie jego przyjazń.Kevin o tym wie i to wykorzystuje.Powtarzaoczywiście, że wcale nie musi mu niczego dawać, ale jest przecież jasne, żez samotną starszą panią może zrobić, co tylko zechce, bo w pewnym sensieona jest całkiem bezbronna.Widziała pani, jak wiele dla niej znaczy tenwieczór.Z wdzięczności oddałaby mu wszystko do ostatniego pensa. Więc Helene jest taka samotna? zapytała Karin. A ja myślałam. Każdy wie, że są ludzie bardziej samotni od niej.Mieszka tutaj zemną pod jednym dachem, opiekują się nią Mae i Kevin, ale wydaje mi się. Beatrice machinalnie strzepnęła popiół z papierosa do zlewozmywaka.Cierpienie to subiektywne odczucie.Kiedy Helene cierpi, to cierpinaprawdę, choćby wszyscy wokół uważali, że powinno jej być dobrze.Doskwiera jej taka specyficzna forma samotności.Ma poczucie, że życieprzeciekło jej między palcami, że przegapiła wszystko, co w życiu ważne.Chciałaby odzyskać młodość, a ponieważ to, jak wiadomo, niemożliwe,rozpaczliwie szuka chociaż namiastki młodości.Widziała pani przecież tęsukienkę, którą na dzisiaj włożyła taką dziewczęcą.Widziała ją paniw tym newralgicznym momencie, gdy jest bardzo wrażliwa.Kevin madoskonałe wyczucie takich sytuacji.Jest wobec Helene szarmanckimstaroświeckim dżentelmenem, który całuje ją w rękę i obsypujekomplementami.A ona to wszystko łyka. Może to wcale nie taki zły układ zauważyła Karin z namysłem.Oczywiście można twierdzić, że to ze strony Kevina nieuczciwe, że niejakokaże Helene płacić za swoje towarzystwo i zainteresowanie, ale z drugiejstrony daje jej coś, co pozwala jej łatwiej znosić starość.Wydaje mi się, żekońcówka życia nie jest łatwa i takie wieczory jak dzisiaj, w połączeniuz radością oczekiwania, są warte więcej niż największe pieniądze. Helene to rozpuszczone stworzenie, egoistyczne i samolubne stwierdziła gniewnie Beatrice. Zawsze uważała, że życie powinno podaćjej wszystko na tacy; wiecznym jęczeniem i narzekaniem udało jej siędoprowadzić do tego, że wszyscy wokół ciągle się nad nią rozczulali i robiliwszystko za nią.Ja po prostu uważam, że postępuje nierozsądnie, trwoniącpieniądze.Niewykluczone przecież, że umrę przed nią, a ona będziepotrzebowała opieki, za którą będzie musiała zapłacić.Nie myśliperspektywicznie i na tym polega problem. Jej mąż nie żyje do dawna? zapytała Karin. Erich? Od maja 1945 roku odparła Beatrice i zdusiła niedopałek natalerzyku. Odszedł dokładnie przed pięćdziesięciu pięciu laty.Szorstkość jej głosu onieśmielała Karin, a jednak zapytała: Czy Helene było wtedy ciężko? I.pani? Ciężko? powtórzyła Beatrice.Bez namysłu zapaliła kolejnegopapierosa, wydmuchała dym w powietrze i w zadumie wpatrywała sięw szare kółka. Wie pani, kiedy ktoś umiera nagle, człowiek jestprzerażony, chyba że osiągnęło się ten wiek, w którym to normalne, alew przypadku Ericha to nie wchodziło w grę.Kiedy umarł, miał czterdzieścicztery lata.To był szok.Dla Helene o wiele większy niż dla mnie, ale ja teżto przeżyłam.Umilkła na chwilę.Karin przyglądała jej się oczekująco.Chciaładowiedzieć się czegoś więcej o Erichu, o tym wszystkim, co dawno temudziało się w tym domu.Nie wiedziała, czy interesowało ją to naprawdę,czy tylko chciała zagłuszyć w sobie głos, którzy przypominał o Michaelu,przywoływał strach i powtarzał, że jej ucieczka to wydarzenie taknieprawdopodobne, że może się skończyć tylko w jeden sposób czymśstrasznym.Nie chciała tego słuchać.Była zbyt znużona, by mierzyć sięz tymi wszystkimi problemami, które nad nią wisiały. Pomyślę o tym jutro.Albo pojutrze, albo innego dnia, kiedy nie będęaż tak zmęczona. Ale szok minął ciągnęła Beatrice i w końcu nam wszystkim ulżyło.Nie można powiedzieć, że Erich był z gruntu zły, ale na pewnobył szkodliwy.Sprowadzał nieszczęście na innych, i to nawet wtedy, gdyakurat miał dobre intencje.Jeśli mam być całkiem szczera, muszę przyznać,że wcale mi go nie żal. Czy w latach przed śmiercią nadal tak zle traktował Helene?Beatrice przecząco pokręciła głową. Nie, bardziej się starał.Jej próba samobójcza wstrząsnęła nim bardziej,niż chciał się do tego przyznać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]