[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jej męża.Czy kłamstwa zawsze będą stanowić fundamentjej życia?Czy nigdy się z nich nie wyswobodzi? Czy nigdynie będzie żyła bez żalu? Bez strachu, co może sięujawnić, jeśli tylko ktoś zechciałby dostatecznie głęboko pogrzebać?To kłamstwo nigdy nie wyjdzie na jaw.Zabierze je do swojego grobu.Mattias też będzie milczał.A następne pokolenia uwierzą w to, co będą mogły przeczytać w kościelnej księdze.I na krzyżu, naktórym widnieje nazwisko, nie będące niczym innym niż tylko kilkoma następującymi po sobie literami, pozbawionymi jakiegokolwiek sensu.Mattias zrywał kwiaty!Biegał za płotem cmentarza jak młody chłopaki zrywał resztki kwiatów.Gdyby Roza nie czuła siętak słabo, z pewnością by się śmiała.O tej porze roku nie bardzo miał w czym wybierać.Były srebrzystobiałe piórka lubczyku, blaknącawierzbówka, od czasu do czasu trafił się złocień.Roza nie mogła pojąć, na co mu taki bukiet.W dodatku kwiatki wyglądały najlepiej tam, gdzie rosły.Lu-biła kwiaty, lecz niekoniecznie musiała je zrywać.Powinny jaśnieć pod niebem tam, gdzie Bóg w swejszczodrości je zasiał.Mattias wrócił do niej.Roza odniosła wrażenie, żekroczy jak dumny kogut, a przecież nędzny bukiecik nie dawał mu ku temu żadnych powodów.Słyszała uderzenia łopaty.Grabarz wypełniał gróbobcego.Aopata wzdychała za każdym razem, gdymusiała zagłębić się w piaszczystą ziemię.- Na co ci te półzwiędłe kwiaty? - spytała z rezygnacją, gdy Mattias położył je pomiędzy nimi naschodach kościoła.Nie odpowiedział.Uśmiech czaił mu się w kącikach ust, gdy z uporem na twarzy wziął garstkękwiatków i zaczął je splatać.Roza popatrzyła na niego.Poczuła, że jesiennywiatr nabrał ostrości.Czekała ich pora mroku, a onatęskniła za ciepłem.Wspomniała jesień w Favourite.Gorąco, cieple, czarne, aksamitne noce, rozświetlone gwiazdozbiorami niepodobnymi do tych, któremożna zobaczyć tutaj.Mattias związał dwa końce paska z kwiatów w taki sposób, że zrobił się z tego wianek.To nędzny wianek, pomyślała Roza, ale nie powiedziała mu o tym.Zrobił to najlepiej jak umiał, a letnia pora najpiękniejszych kwiatów minęła.Zostałytylko te najbardziej uparte, najbardziej wytrzymałe.Mattias podsunął jej wianek.Jego piwne oczy spoglądały z powagą, lecz wyraznie kryła się w nich również nadzieja.- Pokazałeś mi już, że potrafisz upleść wianek -przyznała Roza.- Czy możemy teraz wrócić do domu?Włożył go jej na głowę.- Dziękuję - powiedziała, czując się niemądrze.To będzie pożywka dla kolejnych plotek.Wdowapo Pederze siedziała z innym mężczyzną, w dodatku z rozpuszczonymi włosami i wiankiem na głowie.Na kościelnych schodach, i to zanim grób jej mężaporządnie zasypano!Roza nie przejmowała się ludzkim gadaniem.- Nie chcę cię widzieć w woalce - powiedział Mat-tias cicho i delikatnie podciągnął ją w górę.Kwiatki, które nie zmieściły się do wianka, leżałyu ich stóp.- Ale chcę, żebyś miała ślubny wianek.Nie jestzbyt piękny, ale też i pózniej nie będzie tańców.Niewiele osób będzie go oglądać.I pamiętaj, został upleciony z miłości.- Co ty mówisz? - szepnęła Roza pobladła.Mattias poprowadził ją w górę po schodach kuszerokim niebieskim drzwiom.Opierała się.- Po tym, jak znalezli ciało, po tym, jak wszyscy,również ty, oświadczyli, że to szczątki Pedera, znówwybrałem się do pastora.Rozie zakręciło się w głowie, ale nie upadła.Mattias ją podtrzymał.- Nie bardzo mu się spodobał ten pomysł - przyznał Mattias szczerze, krzywiąc usta.Roza świetnie potrafiła to sobie wyobrazić.- Ale udało mi się go namówić.To również sobie wyobrażała.- Mądrze mówiłem, pokazałem też swój czar, rozprawiałem również o wszystkim, co przeszłaś, o tym,jak trudno ci mieszkać razem z bratem i jego żoną,a także o tym, jak szczerze cię kocham i pragnę pojąć za żonę.I że z tego, co wiem, ty wciąż darzyszmnie uczuciem.Roza wypuściła powietrze przez nos, potem sięuśmiechnęła i przypomniała sobie, że właśnie w tensposób uśmiechał się Seamus
[ Pobierz całość w formacie PDF ]