[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.***Jean Pierre zjawiÅ‚ siÄ™ punktualnie o umówionej godzinie.WszedÅ‚ do salonu i rozejrzaÅ‚ siÄ™ dookoÅ‚a.- CzarujÄ…ce - powiedziaÅ‚.- DokonaÅ‚a pani wielkich zmian.Te-raz jest tu o wiele przytulniej.Czy jest pani zadowolona ze swegowyboru?Elisabeth siÄ™ uÅ›miechnęła.- Jestem.WolaÅ‚abym co prawda rue de la Perle, ale ja zawszemiaÅ‚am kompleks przytulnego schronienia.MiÅ‚o mi, że podobasiÄ™ panu wszystko, czego tu dokonaÅ‚am.Mój mąż trochÄ™ siÄ™krzywiÅ‚ na te zmiany, wolaÅ‚, by to mieszkanie byÅ‚o dokÅ‚adnie ta-kie, jak sobie wymarzyÅ‚.Czy napije siÄ™ pan czegoÅ›, zanim wyj-dziemy?- MyÅ›lÄ™, że lepiej bÄ™dzie, jeÅ›li pójdziemy, bo w przeciwnym ra-zie mógÅ‚by nam przepaść stolik.Nie jestem jedynym odkrywcÄ…tego lokalu.149SpÄ™dzili bardzo przyjemne popoÅ‚udnie.Elisabeth poczuÅ‚a siÄ™odprężona.OpowiadaÅ‚a o swojej rodzinie, domu, o Jamesie i otym, jak ważne dla niego jest, by spotkaÅ‚ siÄ™ z Karakowem.JeanPierre okazaÅ‚ siÄ™ dobrym sÅ‚uchaczem.Kiedy zapÅ‚acili rachunek iruszyli w stronÄ™ Musée d'Orsay, zorientowaÅ‚a siÄ™, że zmonopoli-zowaÅ‚a całą konwersacjÄ™.- Przepraszam, zanudzaÅ‚am pana, caÅ‚y czas mówiÄ…c wyłącznieo sobie.Z panem tak miÅ‚o siÄ™ rozmawia.To dlatego, że nie mamtu żadnych prawdziwych przyjaciół, tylko zwykÅ‚ych znajomych.OdwróciÅ‚ siÄ™ do niej i powiedziaÅ‚ po prostu:- Jestem paniÄ… oczarowany.Pani jest wspaniałą towarzyszkÄ…,madame Hastings.Tak siÄ™ zastanawiam, może potrafiÅ‚bym po-móc pani mężowi spotkać Karakowa.- MógÅ‚by pan? To byÅ‚oby wspaniaÅ‚e.Jak?- Najpierw obejrzymy obrazy - odparÅ‚.- W towarzystwie im-presjonistów czÅ‚owiek nie potrafi myÅ›leć o niczym innym.Elisabeth straciÅ‚a poczucie czasu.Jean Pierre okazaÅ‚ siÄ™ wiel-kim znawcÄ… i entuzjastÄ… malarstwa.SÅ‚uchajÄ…c jego objaÅ›nieÅ„,zaczęła dostrzegać głębiÄ™ i prawdziwe znaczenie eksponowanychdzieÅ‚.Gdy wytÅ‚umaczyÅ‚ jej, że rozedrgane kolory Van Gogha sÄ…odbiciem cierpienia i choroby psychicznej artysty, po raz pierw-szy przemówiÅ‚y one do niej silniej niż rozmyta paleta Moneta.Kiedy wyszli, delikatnie ujÄ…Å‚ jÄ… za ramiÄ™ i poprowadziÅ‚ w stronÄ™samochodu.- Teraz ja muszÄ™ siÄ™ usprawiedliwić.Mam nadziejÄ™, że nieznudziÅ‚em pani zbytnio, ale ten okres w malarstwie to moje hob-by.Moja żona miaÅ‚a wspaniaÅ‚y obraz Degasa przedstawiajÄ…cydwie baletnice ćwiczÄ…ce przy drążku.Gdy go zabraÅ‚a odchodzÄ…c,miaÅ‚em zÅ‚amane serce.O wiele bardziej bolaÅ‚em nad utratÄ… obra-zu niż żony.Elisabeth byÅ‚a zdumiona goryczÄ… w jego gÅ‚osie.- NaprawdÄ™? A może doszedÅ‚ pan do tego wniosku dopieropózniej?150PopatrzyÅ‚ na niÄ…, uruchomiÅ‚ silnik i powiedziaÅ‚:- Touché! BolaÅ‚em nad utratÄ… jednego i drugiego.To byÅ‚a gÅ‚u-pia uwaga, proszÄ™ mnie nie oceniać na jej podstawie.Nie chciaÅ‚-bym, aby pani pomyÅ›laÅ‚a, że jestem cyniczny.Elisabeth powiedziaÅ‚a po prostu:- To nie brzmiaÅ‚o wcale cynicznie.Raczej tak, jakby pan ciÄ…glejeszcze cierpiaÅ‚.Czy mogÄ™ zadać panu jedno pytanie?UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™.- Czy obecnie jest ktoÅ› w moim życiu? Nie ma.ByÅ‚y różne ko-biety, ale z żadnÄ… nie łączyÅ‚o mnie nic poważnego.Czy o to chcia-Å‚a pani zapytać?- Tak.Może powinien pan znalezć sobie kogoÅ›? To nie powin-no być trudne.- Pochlebiam sobie, że nie - odparÅ‚.- MyÅ›lÄ™, że może ma paniracjÄ™.Powinienem wystawić siÄ™ na rynek, tak jak wystawiamswoje mieszkania.Rozwiedziony, lat pięćdziesiÄ…t dwa, zamieszka-Å‚y w centrum Paryża, wÅ‚aÅ›ciciel châtau poÅ‚ożonego zaledwieosiemdziesiÄ…t kilometrów od stolicy.Do wziÄ™cia.- RozeÅ›miaÅ‚ siÄ™.- Pani jest wspaniaÅ‚a, madame.Wcale pani nie uważa, aby to byÅ‚ozabawne i nie potrafi pani ukryć swoich uczuć.%7Å‚artowaÅ‚em mó-wiÄ…c, że daÅ‚bym podobne ogÅ‚oszenie.Ale ma pani racjÄ™.Powinie-nem znalezć sobie jakÄ…Å› wspaniałą kobietÄ™ i rozpocząć z niÄ… noweżycie.JesteÅ›my na miejscu.PaÅ‚ac przy rue Constantine.WysiadÅ‚ z samochodu i otworzyÅ‚ przed niÄ… drzwi.- DziÄ™kujÄ™ za lunch i przemiÅ‚e popoÅ‚udnie - powiedziaÅ‚a Elisa-beth.- ByÅ‚o bardzo przyjemnie i sporo siÄ™ dowiedziaÅ‚am.Posta-ram siÄ™ namówić Jamesa, żeby wybraÅ‚ siÄ™ tam ze mnÄ….Napraw-dÄ™ powinien to zobaczyć.Jean Pierre ujÄ…Å‚ jÄ… za rÄ™kÄ™.- PowiedziaÅ‚em, że pomogÄ™ mu spotkać siÄ™ z Karakowem.PamiÄ™tam o tym.ZaproszÄ™ Karakowów na obiad.Znam LaurÄ™,żonÄ™ Iwana.ByÅ‚a przyjaciółkÄ… mojej żony i nie skreÅ›liÅ‚a mnie zlisty znajomych, gdy siÄ™ rozstaliÅ›my.PoÅ›redniczyÅ‚em w wynajÄ™ciu151mieszkania dla jej przyjaciół i gdy zaproszÄ™ ich na obiad, z pew-noÅ›ciÄ… mi nie odmówiÄ… i przyjdÄ….Pani mąż i pani także bÄ™dziecieobecni.- To wspaniale - powiedziaÅ‚a Elisabeth.- Powiem Jamesowi,na pewno bÄ™dzie bardzo wdziÄ™czny.- ZatelefonujÄ™ i podam pani termin.DziÄ™kujÄ™ za towarzystwopodczas zwiedzania wystawy.JeÅ›li interesuje siÄ™ pani sztukÄ…, wParyżu jest wiÄ™cej wystaw, które może zechciaÅ‚aby pani zobaczyć.- Och, z przyjemnoÅ›ciÄ… - odparÅ‚a.- Zawsze.ProszÄ™ tylko za-dzwonić.PocaÅ‚owaÅ‚ jÄ… w rÄ™kÄ™.- Z pewnoÅ›ciÄ… nie omieszkam tego uczynić.7.Dymitr Borysow wyszedÅ‚ z biura i ruszyÅ‚ spacerem w stronÄ™restauracji.LubiÅ‚ chodzić.Niebo byÅ‚o jeszcze jasne, a powietrzebalsamiczne.KochaÅ‚ MoskwÄ™ o tej porze roku, zanim nadejdÄ…pierwsze ukÄ…szenia mrozu.Przechodnie przepÅ‚ywali tÅ‚umnie.DziewczÄ™ta trzymajÄ…ce pod rÄ™ce mÅ‚odych mężczyzn, staruszkowiei nieodłączne babuszki, poopatulane szalami, w rozczÅ‚apanychbutach, obÅ‚adowane pakunkami, zmierzajÄ…ce w stronÄ™ domu.Grupa mÅ‚odych żoÅ‚nierzy zaczepiaÅ‚a dwie dziewczyny po prze-ciwnej stronie szerokiej ulicy.%7Å‚ycie biegÅ‚o ustalonym trybem.%7Å‚adnego poważnego konfliktu,czasami tylko w odlegÅ‚ych zakÄ…tkach dawnego sowieckiego impe-rium wybuchaÅ‚y sporadyczne zatargi.NabrzmiewaÅ‚y niczym czy-raki; przeciÄ™te lancetem, po pewnym czasie wzbieraÅ‚y w innymmiejscu.Potrzeba co najmniej dziesiÄ™ciu lat, by ustabilizowaćwielkie paÅ„stwo rosyjskie.Stabilizacja, potÄ™ga gospodarcza, siÅ‚a.Powrót do statusu Å›wiatowego mocarstwa.To byÅ‚o marzenie Bo-rysowa.Dlatego wÅ‚aÅ›nie szedÅ‚ do restauracji na kolacjÄ™ z przed-stawicielem imperialistycznego kartelu, Diamond Enterprises.Stopniowo nabieraÅ‚ respektu dla Andrewsa, a nawet - wbrew woli- zaczynaÅ‚ mu ufać.TrochÄ™ go też polubiÅ‚.Borysow byÅ‚ nieodrod-nym synem swojego ojca.ZnaÅ‚ siÄ™ na ludziach.PotrafiÅ‚ wyczuwaćich sÅ‚aboÅ›ci, potrafiÅ‚ rozpoznawać, czy ktoÅ› jest uczciwy.Jegoojciec twierdziÅ‚, że osoba kÅ‚amiÄ…ca zawsze roztacza wokół siebiesÅ‚odkawy zapach, który on potrafi wyczuć.Dymitr sÄ…dziÅ‚, że jest153obdarzony podobnÄ… umiejÄ™tnoÅ›ciÄ….Negocjacje toczyÅ‚y siÄ™ wolno, ponieważ to Borysow dyktowaÅ‚warunki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]