[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiedział, że jest gotowa, by złapać za sztylet.Cała byłanapięta.- - Wiesz, co sobie myślę? - odezwał się pierwszy z napastników.- Oboje sąpewnieOdmieńcami, którzy udają koczowników.Chcą, żebyśmy pomyśleli, że sami porwaliciężarówkę, i zostawili ich w spokoju.Popatrz, ona ma gładkie ręce, a on jestza mały, żebydać sobie radę z mieczem.Poza tym nie ma ani jednej blizny.- - Bardzo sprytne - odrzekł wojownik z drągiem.- - Odmieńcy są strasznie sprytni, ale strasznie głupi.- - No dobra, Odmieńcu! - zawołał pierwszy.- Zabawimy się w tę grę.Mamy czas.Jak się rzekomo nazywasz?- - Neq Miecz.- - Czy ktoś słyszał o jakimś Nequ Mieczu? - krzyknął mężczyzna.- - Ja - powiedział wojownik ze sztyletami.- - Ja też - oznajmił drugi, z maczugą.Był w plemieniu Sola.- Jeden z lepszychMieczy, trzeci, albo czwarty spośród setki, jak słyszałem.Pytający uśmiechnął się.- Odmieńcu, wybrałeś sobie złe imię.Teraz będziesz musiał udowodnić, żepowiedziałeś prawdę.W Kręgu.A twoja laleczka będzie się przyglądać.Jeśli cisię nie uda.Neq nie odpowiedział.Krąg był dokładnie tym miejscem, w którym pragnął sięznalezć.To z pewnością byli bandyci, lecz było ich tylu, że musieliprzestrzegać regułKodeksu Kręgu.Jeden silny mężczyzna mógł sobie podporządkować kilkunastuwojowników, lecz przy trzydziestu czy czterdziestu potrzebna była hierarchiawładzy.KodeksKręgu nie był tylko kwestią honoru, lecz również praktyczną metodą zapanowanianad wielkąliczbą mężczyzn i narzucenia im posłuszeństwa.A tam, gdzie istniał Kodeks Kręgu, Neq miał szansę.Rzeczywiście był trzecimMieczem spośród setki.Pierwszym był Tyl, który zajmował się głównie rządzeniemwimieniu Wodza Imperium, drugi Miecz zginął w wypadku poza Kręgiem.Ponadto Neqprzezcały czas ćwiczył.W rezultacie w chwili rozpadu Imperium był uznawany zadrugiegospośród trzech tysięcy Mieczy.Potrafił walczyć przeciwko wszystkim rodzajombroni, a nadodatek wiedział jak radzić sobie z dowolną parą przeciwników.Tak więc w Kręgu Neq nie obawiał się nikogo.Zaprowadzono ich do obozu przypominającego imperialny.Wielki brezentowy namiotbył otoczony przez szereg małych.Nieco dalej znajdował się Krąg oraz kuchnia ikilkaziemianek.Wodzem tego plemienia był wielki wojownik z mieczem, posiwiały i pokrytybliznami.Wodzowie z reguły używali mieczy.Tą bronią bowiem najłatwiej byłozabijać.Równie sprawny wojownik posługujący się drągiem nie mógłby wzbudzać podobnegopostrachu.Tutejszy wódz był znacznie wyższy od Neqa.- - Neq Miecz, hę? - mruknął.- Ja jestem Yod Miecz.I ona nosi twojąbransoletę?- - Tak.- - Otóż słyszałem o Nequ - stwierdził Yod.- Był może najlepszym mieczem wImperium, kilka lat temu.Nigdy nie dał bransolety żadnej kobiecie.Czy to niedziwne?Neq wzruszył ramionami.Yod myślał, że bawi się ze swym więzniem.- Cóż, przekonamy się - ciągnął Yod.- Oprowadzę cię po obozie.Tak też zrobił.- Mam pół setki znakomitych wojowników - oznajmił, wskazując na namiot - alemamy za mało młodych kobiet, przez co mężczyzni są niespokojni.Tak więcdziewczyna mau nas zapewnione miejsce.Neqa zbliżyła się do męża, ukazując bransoletę w obronnym geście.- Mam dosyć zapasów na wiele miesięcy - chwalił się Yod.- Popatrz.Za głównym namiotem stały cztery ciężarówki Odmieńców.Nie było już wątpliwości,kto jest najgrozniejszym bandytą.Nie miało to jednak większego znaczenia, skoroHelikonnie istniał.- Mam też coś dla rozrywki - Yod wskazał na wiszącą klatkę.Neq spojrzał na nią zaciekawiony.W środku siedział mężczyzna owinięty w brudnykoc.Na podłodze z prętów leżały metalowe naczynia, w których podawano mujedzenie.Odchody gromadziły się pod klatką.Więzień mógł się w niej poruszać, przy czymcała klatkakołysała się i podskakiwała.Sądząc po wyglądzie i zapachu mężczyzna musiał tamsiedziećod kilku miesięcy.- - Złapaliśmy tego Odmieńca, jak spał w naszej gospodzie - wyjaśnił Yod.-Twierdził, że jest chirurgiem, daliśmy mu więc szansę, by wykroił dla siebiewolność.Nielubimy oszustów - spojrzał znacząco na Neqa.- - Chirurgiem? - zapytała Neqa.- Nie mamy.Urwała, przypomniawszy sobie, że zachowuje się niestosownie.To jednakpowiedziało Neqowi, że więzień nie jest Odmieńcem, gdyż w przeciwnym raziesłyszałaby onim.Być może zasługiwał na swoją karę.Więzień spoglądał na niech tępo.Był to niski mężczyzna z siwiejącymi włosami,według pojęć koczowników bardzo stary.- - Mówi, że umie czytać i pisać! - powiedział ze śmiechem Yod.- Pokaż naszymgościom swoje pismo, Dick.- - Wszyscy Odmieńcy noszą śmieszne imiona - dodał zerkając na Neqa.Więzień pomacał wokół siebie i znalazł postrzępiony kawałek.Uniósł go ku górze.Był pokryty liniami przypominającymi pismo używane przez Odmieńców.- - Czy to coś dla ciebie znaczy? - zapytał Yod Neqa.- - Nie.- - Dlatego, że nie umiesz czytać, czy że on nie umie pisać?- - Nie umiem czytać.Nie wiem, jak jest z nim.Może nie umie pisać.- - Możliwe.Przydałby nam się ktoś, kto umie czytać.Znalezliśmy trochę książekinie wiemy, co w nich jest.Może coś dobrego?- - Dlaczego nie wypróbujecie ich na Odmieńcu w klatce? - zapytał Neq.- - Skłamał, mówiąc, że jest chirurgiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]