[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Fraser okazał się człowiekiem towarzyskim.Miał cięty język, ambicję i piął się wgórę.Wzruszało zaufanie, jakim darzył ten odnoszący sukcesy mężczyzna w średnim wiekumłodego oficera.Nowy przyjaciel wydawał się Harveyowi bardzo samotny.To chyba mielize sobą wspólnego.Neil nie potrafił dotrzeć do żony.Harvey zastanawiał się, czy w ogólemógł to osiągnąć, nawet na samym początku ich małżeństwa.Niczym swobodnie dryfującystatek odpływała od niego i żadne z nich nie zdawało sobie sprawy, że tak się dzieje.A potemjuż było za pózno, żeby to oddalanie się powstrzymać.Gdyby Claire choć raz uczyniła mujakieś awanse, Harvey nigdy więcej by się z nimi nie spotkał.Ale nie zrobiła tego.Lubiła go iufała mu jak przyjacielowi, który był kimś ważnym dla jej męża.Czasami rozmawiała z nimo Irlandii i dawnych czasach, kiedy oboje byli dziećmi.Nigdy nie wspominali o Ulsterze, zawyjątkiem jakichś ogólnych spraw.Samolot podchodził do lądowania w Dublinie i zaczął się wbijać w ciemne chmury.Przed Harveyem pojawił się napis nakazujący zapięcie pasów bezpieczeństwa.Gdzieś z tyłurozpłakało się dziecko.Gdy samolot pochylił się, skręcając ku lotnisku, major dostrzegł szary,zmięty jedwab morza.Jak zwykle, padało.Frank Arbuthnot zaginął.Harvey zgadzał się z Brownlowem, że najprawdopodobniejzostał zabity i pogrzebany.Nie miał za zadanie odnalezienia go, ale była tu także ClaireFraser, a on wziął na siebie trud odszukania jej i przekonania, by wróciła do domu.Byłprzygotowany na użycie siły, gdyby to było niezbędne.Zawahał się, kiedy usłyszał, dokąd masię udać.Jeden fałszywy krok mógł zniszczyć jego kamuflaż i zrujnować lata ostrożnejdziałalności na Północy.Potem przypomniał sobie coś i zrozumiał, że miał obowiązek toryzyko podjąć.Niedzielny lunch w ogrodzie w Gloucestershire.Słońce świeci na nich idzieci, które śmieją się i chlapią w płytszej części basenu.Najmniej prawdopodobna sytuacja,by Claire mówiła o dniu, kiedy wraz z bratem poszli na pole człowieka, który wierzył, że pośmierci wróci, zreinkarnowany, jako lis.Harvey przeszedł do głównej hali lotniska przez oznakowaną na zielono odnogęstanowiska odprawy celnej.W kierunku majora ruszył mężczyzna trzymający karton zkoślawym napisem: Pan Keogh.Harvey poszedł za nim do wynajętego samochodu, wziąłkluczyki i odjechał.Oddaliwszy się sporo od lotniska, major zatrzymał auto.Tylne siedzeniepodnosiło się, a pod nim znajdowała się broń i amunicja.W bagażniku była torba z ubraniemna zmianę.Dżinsy, gruby sweter, wełniana kurtka z kapturem, sprzedawana w Irlandii przezsieć sklepów Penny ego, i zdarte wysokie buty do konnej jazdy.Kildare to kraina koni.Takubrany nie zwróci na siebie uwagi.Harvey zdecydował się najpierw jechać do Riverstown nawypadek, gdyby Claire tam zajrzała.*To była długa wędrówka.W gęsto podszytym lesie było wilgotno.Claire przedzierałasię mozolnie przez czepiające się jej pędy jeżyn, potykając się o połamane gałęzie drzew.Uwylotu doliny przystanęła, by złapać oddech.To było cudowne miejsce i dom z tej odległościnie wyglądał na ruinę.Jakież przyjęcia się tu odbywały, kiedy oboje z Frankiem byli młodzi,a Tom Reynard podejmował przyjaciół i ich dzieci!Arbuthnotowie dawniej polowali w Meath, a Tom żył, by się bawić.Słynął zbogactwa i gościnności.Nigdy nie był żonaty, ale przez jego dom przewijało się mnóstwokuzynek i bratanków i nieprzerwany strumień gości.%7łycie w Cloncarrig tętniło radością, aTom, rudowłosy i rumiany, przewodził temu trwonieniu własnej fortuny, nie poświęcając jejchoćby jednej myśli.- Dlaczego, do diabla, mam się przejmować pieniędzmi? - pytał, stojąc ze szklaneczkąwhisky w dłoni przy kominku, który grzał mu plecy po dniu pełnym rozrywek.-Przygotowałem wszystko, czego kiedykolwiek mógłbym potrzebować.- I śmiał się razem zgośćmi.- On naprawdę w to wierzy, tatusiu? - zapytała Claire ojca któregoś wieczoru, kiedypo długim, dżdżystym dniu i obfitym podwieczorku po polowaniu wrócili do Riverstown.- W co, kochanie?Siedzieli w gabinecie, grzejąc się przed kominkiem w oczekiwaniu na kolację.Frankleżał wyciągnięty w fotelu z zamkniętymi oczami, jakby na wpół drzemał.Claudia na górzeodpoczywała po kąpieli.Pod koniec dnia wygrała z Tomem pięciomilową gonitwę.- Czy wierzy, że po śmierci zamieni się w lisa - wyjaśniła Claire.Philip Arbuthnot uśmiechnął się.Uwielbiał córkę i nie mógł się powstrzymać odpołożenia dłoni na jej głowie i zwichrzenia jasnoblond włosów.Bardzo przypominała muClaudię.- Myślę, że tak - odparł.- W każdym razie, wydał z powodu tej idei kupę pieniędzy.Jeżeli go to uszczęśliwia, to co w tym złego?- Ale jeśli on umrze, to ze względu na niego już nigdy nie będziemy mogli polować wMeath - zauważyła Claire.Ta praktyczna uwaga rozśmieszyła Philipa.Claire była takim wdzięcznym,nieskomplikowanym dzieckiem, nie to, co jego syn.Nigdy nie można było mieć pewności, coFrank sobie myśli.Rozwala się w fotelu, tak jak teraz, a potem nagle wstaje i wychodzi,rzucając uwagę, po której wszystkim robi się nieprzyjemnie.Po feriach świątecznych Frankmiał rozpocząć naukę w publicznej szkole w Anglii.Był to pózny start, ponieważ miejscowaprotestancka szkoła marnie go wykształciła.Powinien był wyjechać do Anglii, kiedy miałosiem lat, ale Claudia nie chciała, by poczuł się odsunięty od rodziny, ponieważ pojawiła sięprzyrodnia siostra, więc został w domu.Prywatny korepetytor i rok ciężkiej nauki pomogłyFrankowi nadrobić zaległości, ale nawet mimo tego wysiłku nie przebrnąłby przez egzaminwstępny, gdyby nie koneksje ojca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]