[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mam swoje prawai pierwszym z nich jest pozbycie się pani.- Pana przywilej, LeBeck - powiedziała Rachel,42 Z NAKAZU SDUod niechcenia spoglądając na zegarek.- Z pewnościąmoże pan skonsultować się z innym adwokatem, alenie może się pan mnie pozbyć jako opiekunki wyznaczonej przez sąd.Niestety, jesteśmy skazani na siebieprzez następne dwa miesiące.,- Bzdury.Jeżeli pani i ta sędzia myślą, że mogą.Zack zrobił ruch, jakby chciał bratu przyłożyć, aleRachel ujęła go za łokieć i spojrzała w twarz Nicka.- Posłuchaj mnie, ty nieszczęsny, zepsuty, małyfrajerze.Masz do wyboru: albo przez następne osiemtygodni udawać, że jesteś człowiekiem, albo trzy latawięzienia.Nie obchodzi mnie, co wybierzesz, alejedno ci powiem.Myślisz, że jesteś mocny? %7łe zjadłeśwszystkie rozumy? To daj się zamknąć, a ręczę ci, żewięzniowie natychmiast rzucą się na taką ładnąbuzkę.Wierz mi, wtedy zgodzisz się na wszystko,byle tylko stamtąd wyjść.To go powstrzymało od dalszych dywagacji.Rachel z satysfakcją zauważyła, że zbladł.W tym momencie podjechała taksówka.- Twój wybór, twardzielu - powiedziała i odwróciła się do Zacka.- Mam teraz parę rzeczy do załatwienia.Około siódmej sprawdzę, co się u was dzieje.- Przytrzymam kolację na ogniu - powiedziałZack z uśmieszkiem i chwycił ją za rękę.- Dziękuję.Naprawdę.- Chciała strząsnąć jego dłoń.Była ciężka, stwardniała po latach pracy na morzu.- Jest paniw porządku, pani mecenas.Z NAKAZU SDU 43Wsiadł do taksówki, pozdrowił ją gestem dłonii zwrócił się do Nicka:- Ona ma rację, że jesteś frajerem.Ale fakt, żewybrałeś prawnika z nogami pierwsza klasa.Nick milczał.Nie mógł się przecież przyznać dotego, że co jak co, ale jej nogi też zauważył.Kiedy dotarli do mieszkania Nicka, Zack musiałstłumić w sobie następny wybuch gniewu.Nie masensu co pięć minut na niego wrzeszczeć.Ale dlaczego, u diabła, wybrał taką dzielnicę?Chuligani sterczący na rogach ulic.Handel narkotykami w biały dzień.Prostytutki wypatrujące klienta.Wszechobecny odór nie wywożonych śmieci i nie domytych ludzi.Chodnik zasłany papierami i odłamka-mi szkła.Weszli do odrapanego budynku, ze ścianamipokrytymi różnymi napisami i rysunkami.Tu, w zamkniętej przestrzeni, zapachy były jeszczegorsze.Zack milczał, gdy wchodzili na trzecie piętro.Udawał, że nie słyszy odgłosów kłótni docierającychzza zamkniętych drzwi, chociaż niekiedy rozlegał sięhuk i płacz.Nick otworzył drzwi i weszli do pokoju.Krzywemetalowe łóżko, zniszczona szafka, koślawe krzesło,a na nim podarta książka telefoniczna.Kilka plakatów na poplamionych ścianach.Cóż za żałosna próbawnętrzu osobowości! Zack nie wytrzymał.nadania- Co, do cholery, robiłeś z forsą, którą ci co miesiąc przysyłałem? Poza tym podobno sam też coś44 Z NAKAZU SDUzarabiałeś! %7łyjesz w chlewie, Nick.I sam to wybrałeś.Nick nie mógł się przyznać, że pieniądze szły dokasy Kobr.Nie przyznałby się też do wstydu, jaki czułteraz, kiedy Zack oglądał jego mieszkanie.- Nie twój zakichany interes - warknął.- To mojeżycie i mój pokój.Nigdy tutaj ciebie nie było.A żeodechciało ci się kursować na jakimś głupim niszczycielu, to jeszcze nie znaczy, że będziesz tu przychodził i mną rządził!- Jestem już dwa lata na lądzie - powiedział Zackznużonym głosem.- Z czego rok spędziłem przy łóżku umierającego ojca.Nie odwiedzałeś go zbytczęsto.- On nie był moim ojcem.- Mimo to Nick poczułwstyd.Ogarnął go też głęboki smutek.Oczy Zacka zapłonęły gniewem.Dłonie Nicka zacisnęły się w pięści.Obaj byli o krok od wybuchu.Zack opanował się pierwszy.- Nie będę tracił czasu i mówił ci, że zrobił wszystko,co mógł.- Skąd, do diabła, wiesz? - odrzucił Nick.- Byłeśna morzu.Ty poszedłeś swoją drogą, ja swoją.- A teraz się spotkaliśmy.Pakuj się i chodz.- To jest moje.Nie zdążył dokończyć.Zack przyparł go do ściany,a jego twarz była tak blisko, że widział jedynie ciemne, błyszczące niebezpiecznym blaskiem oczy.Z NAKAZU SDU 45- Przez następne dwa miesiące, czy ci się to podoba czy nie, mieszkasz u mnie.Więc przestań gadaći bierz swoje łachy.Koniec z wolnością.- Puścił Nicka, wiedząc, że jest w stanie zgnieść jedną ręką swego zbuntowanego brata.- Masz dziesięć minut.Dziświeczorem pracujesz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]