[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Następnym razem nie bujaj w obłokach, tylko bądz czujny, warczy Marcus Flint niespuszczaj jej z oka, siedz na końcu jej miotły, bo inaczej cię wymienię na Malfoya albo kogośznacznie lepszego!- Malfoy nie jest lepszy! Zaperza się Magnus Nie rugaj mnie w ten sposób, drużynaKrukonów to nie karmelkowa muszka, nie można ich przełknąć na jeden raz! Beze mnieciągle z nimi wygrywaliście, tak?Mówią dość głośno, na tyle głośno, że są słyszalni nawet przez rozradowanych zwycięstwemKrukonów.Chang odwraca się i przez chwilę na jej twarzy jest widoczne współczucie dlaniego a jednocześnie radość z wygranej.Magnus robi się lekko czerwony.Jest taka ładna,nie tak jak Padma, szepcze głos w jego głowie, gra emocji na jej twarzy& , ale jak ona możemu współczuć? Uczucie skrępowania i niechęci do dziewczyny przezwycięża jegopoczątkowy zachwyt i w tej chwili przypomina już pomidora.Odchodzi trochę dalej od zwycięzców, razem z Flintem.Kapitan Zlizgonów sapie ze złością, ale nic nie mówi.Tym milczeniem przyznaje Magnusowirację, jeśli chodzi o jego ostatnie pytanie.- W każdym razie nigdy więcej nie rób czegoś takiego.Masz mieć oczy ze wszystkich strongłowy, rozumiesz to, czy mamy się złożyć na okulary?- Rozumiem.- Cieszę się.Wracamy do lochów, nie ma sensu stać i się przyglądać gratulacjom.Magnus kiwa głową i kieruje się do szatni Slytherinu.Mija Chang.Nie ma ochoty jejgratulować, nie ma czego.Gdyby nie jego nieuwaga, to on by tutaj stał i przyjmował wyrazypodziwu.Przypomina sobie nagle inną szukającą, pokonaną, ale walczącą, którą zawiodło szczęście.- Niezła byłaś, Weasley.Rudowłosa dziewczyna drży i błyskawicznie odwraca się w jego stronę.Jest zaskoczona jegowidokiem.Oboje mają jeszcze na sobie szaty do quidditcha.Jej dłoń zaciska się na różdżcezatkniętej za paskiem.Czarnoskóra ścigająca z włosami posplatanymi w dziwne warkoczykizwraca na nich uwagę jednego z pałkarzy ruchem głowy i klepnięciem po ramieniu.Obajruszają pod trybunę, tam gdzie stoi Magnus z ich siostrą.- Noo.ty też, Ever. Odpowiada w końcu zaczepnie.- Nie nudzi cię te ciągłe wygrywanie?- Chodz, Gin, nie rozmawiaj z tym gadem.- Fred! Puść&Rozzłoszczona Weasley usiłuje się wyrwać, kopnąć brata w kostkę albo nawet czymś w niegorzucić, ale chłopak ciągnie ją siłą w stronę szatni.Drugi patrzy wrogo na Magnusa.- Spróbuj się do niej jeszcze raz zbliżyć, a pożałujesz, ty ślizgoński dupku.- Myślisz, że się ciebie boję? Jeśli będę chciał, to&- Nie zbliżaj się do niej. Ostro.Stanowczo.Magnus pamięta, że zdziwił się wtedy głupotą Weasleyów.Jeśli chcieli go zainteresować ichnajmłodszą siostrą, to zadanie wykonali perfekcyjnie.Od tej pory, raz po raz, po meczu, czyprzed meczem, w którym jedno z nich grało, zdarzało się im do siebie odzywać i wymieniaćparę uwag o grze.Zaletą Ginewry była jej bezstronność.To było przydatne, miewać kogoś takiego, kto czasami przekłuwa rozdęty za bardzo balonik.Jej przynależność do Gryffindoru gwarantowała świeże spojrzenie na rozgrywane przezZlizgonów mecze.- Niezbyt dobrze ci poszło, orzeka Teo, chrupiąc deser - myślisz, że z Puchonami będzielepiej?- Jasne.Diggory jest cięższy, ale to nie odznacza, że gorszy.Bardzo się cieszę, że Woodwystawił Weasley.Z pozostałymi idiotami znicz mi sam wlatywał w ręce.Wolę o niegowalczyć.- Taa, już o tym słyszeliśmy śmieje się Danny twoje poglądy w tej sprawie znamy napamięć.- Przymknij się.- Co z naszym naukowym kółkiem? Zaczniemy wreszcie?- Spokojnie, Blaise.Dzisiaj w pokoju wspólnym, kiedy wszyscy zasną.Ok.?- Zaśpimy na śniadanie. Bąka nagle zmartwiony Vince może lepiej&- Przecież jutro niedziela i nie ma żadnych zajęć.Rozmawiają cicho, przysuwając się do siebie jak najbliżej.Wolą nie zostać usłyszani przezprefekta czy też akolitkę Malfoya, Pansy, która przygląda się właśnie Magnusowi, bawiąc sięswoim warkoczem.Chłopak jest zmęczony meczem, ostatnimi szlabanami, Klubem, nauką, nauką z Robertem iVincentem, ma wszystkiego dość.Nie ma ochoty na zwyczajową rozmowę z ojcem wpamiętniku, gdyby mógł, to zaraz poszedłby do łóżka, Wydaje mu się, że pierwsze korepetycje będą bardzo krótkie.Po prostu wprowadzi ich w zagadnienie i starczy.Spać.Spać.- Moje kondolencje z powodu Nie Złapania znicza, Mag.Następnym razem na pewno pójdzieci lepiej.- Dziękuję, Draco.Gwarantuję ci to.Blondyn mija ich, z nieodłącznym Goyle em, podążającym za nim jak cień.Magnus czuje, jak senność i ta jakaś ociężałość znika z jego umysłu i ciała, jakby wcale jejtam nie było.Fałszywe wyrazy współczucia od Draco pobudzają jak lekki Cruciatus albodrzazga wbita w paznokieć.Jasnowłose, bezczelne, dbające o swój tyłek zero.I budyń karmelowy.Mniam.Po kolacji Magnus decyduje się na zimny prysznic i energiczny masaż nasyconą eliksiremZwieżości gąbką, którą przywiózł z domu.Potrzebna mu jasność myśli i sprawnamózgownica, a nie zaspane komórki i mgła otępienia.Postara się, żeby jego lekcja nie przypominała wykładu Binnsa nawet w pięciu procentach.Nikt nie powinien się nudzić, ziewać czy też spać.Powinno mu się udać.W końcu kiedyśnauczył Dennisa Lestrange a latać.Kiedy wchodzi do pokoju wspólnego, czysty i świeży, jak malutki czarodziej po pierwszejkąpieli, nikogo jeszcze tam nie ma, ale po jakimś czasie koledzy zaczynają się schodzić.Wygląda to na przyjęcie w piżamach, ale na sto procent nim nie jest.Następnego dnia Magnus, półleżąc na jednej z kanap w pokoju wspólnym, z drewnianąpodkładką na kolanach, opisuje ojcu pierwszą udzieloną przez siebie lekcję.Jestwypoczęty, wyspany, najedzony, ma, niestety tylko na dzisiaj, mało lekcji do odrobienia orazmateriału do nauki, i leniwie łaskocze piórem kartki.Po chwili pojawia się na nichponaglające zdanie:Co im potem powiedziałeś?Nic już im nie mówiłem, przez chwilę siedzieliśmy jak gumochłony, ziewaliśmy imilczeliśmy, a potem, dzięki Merlinowi, Teo się odezwał i spytał, czy Moonbeam nie ukryłaprzed nami czegoś o samochodach.Odpowiedziałem, że oczywiście i starałem się imwyjaśnić te trujące wyziewy i skąd się one biorą&Wspomniałeś o skalnym ogniu?Wspomniałem.Na szczęście zostało mi w głowie to, co kiedyś przeczytałem w EB, ochemikalnym składzie spalin, o tym podwójnym tlenku węglowym.%7łe gdybyśmy oddychalitylko tym, to ludzkość nie przeżyłaby minuty, a samochody zatruwają powietrze tonami tychchemikalnych odpadów przez jakieś rury.Wdechowe czy& wydechowe.Całkiem dobrze, jak na pierwszą lekcję.Poradziłeś sobie jak prawdziwy Slytherin.Maszpomysł na drugie zajęcia?Mam& U Binnsa bez przerwy wałkujemy powstania goblinów, uszami mi wychodzą, w jegowykonaniu, spróbuję im opowiedzieć o wojnach.Wobec tego wyślij do mnie sowę, żebym ci kupił jakąkolwiek mugolską gazetę omiędzynarodowym zasięgu.Wojna cały czas się toczy, nie tu, to tam, wiesz o tym.Wiem.Poproszę& Mogę telepatycznie?Nie.Ojej, wiem, wiem.Wobec tego do& następnej notki.Idę po pergamin, a potem do sowiarni.Idz.Magnus jednocześnie przypomnina sobie gest dłoni ojca, skierowany w stronę Nóżki, którapodchodziła i zabierała zasypiającego czterolatka z jego kolan, czy też poduszek, ułożonychprzed jego fotelem oraz, jak przez nałożoną kalkę, ojca nie - Lorda Voldemorta, który tymsamym ruchem zwalniał sługi.Uśmiecha się do dziennika, a następnie, w dormitorium,chowa go w kufrze i wyjmuje rolkę pergaminu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]