[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tam rozmawiałdługo z człowiekiem, który następnie poszedł prosto do budynku Gestapo.Nie muszę cichyba wyjaśniać, co to oznacza.Gestapo jest na naszym tropie.„Patyk” zaczął się trząść, a po chwili rozpłakał się.- Prze.praszam.Najmocniej przepraszam.- wyrzucił z siebie, połykając łzy.- Niewiedziałem.W życiu bym nie przypuszczał, że Bronek.- A jednak! - odezwał się z przyganą w głosie „Kulomiot”.Czuł się szczególnieodpowiedzialny za chłopaka.- A jednak, „Patyk”! Wykazałeś się skrajną naiwnością! Przezciebie wpadli „Bodo” i „Aleksandra”! Przez ciebie!- Nieprawda! Nigdy nie wspomniałem Bronkowi o skrzynce kontaktowej naRybakach! Nigdy!- To skąd wiedziało o niej Gestapo?! No, skąd?!- Nie wiem.Na Boga Ojca, na Matkę Przenajświętszą, nie wiem! Może.Możedowiedzieli się inaczej.W piwnicy zapadła cisza.Czy to możliwe, że zdradził ktoś inny?- Wierzę ci.- „Neptun” objął chłopaka ramieniem.Wierzę ci, bo tak naprawdę nie mam wyjścia - dopowiedział sobie w myślach.„Patyk” podniósł się powoli z posadzki, pochlipując.- Jeszcze nie wszystko stracone.- Głos majora był spokojny.- Musisz nam jednakdokładnie zrelacjonować, o co cię pytał Bronek i co mu właściwie powiedziałeś.Od tegozależy los nas wszystkich.Rozumiesz dobrze, o czym mówię?Chłopak powiódł spojrzeniem po twarzach zebranych.Zrobiłby wszystko, byle tylkoocalić swoich towarzyszy.Dopiero teraz dotarło do niego, że mógł już nie wyjść żywy z tejpiwnicy.- Wszystko wyjaśnię, panie majorze - zachlipał żałośnie.- Naprawdę niepowiedziałem mu nic ważnego.Słowo.Słowo harcerza!Wschowa, dworzec kolejowy, 10.45Zawiadowca Kurt Waschkowiak poprawił okulary, by lepiej obserwować Sonderzugz Breslau wtaczający się na tor przy peronie drugim.Dziwił się, że tak ważny pociąg doPosen puszczono boczną trasą przez Glogau, a nie zwyczajowo przez Lissa.Pewnie zewzględów bezpieczeństwa.Pociąg zwolnił, ale nie wyhamował zupełnie.W wolnym tempie przesunął się wzdłużpustego peronu tego niegdyś przygranicznego miasteczka.Choć Waschkowiak wytężył słaby wzrok, nie dostrzegł za szybami wagonów żadnejtwarzy.Wszystkie story były starannie zasunięte.Gdy ostatni wagon minął drewnianego kozła oznaczającego koniec peronu,Sonderzug zaczął znowu nabierać szybkości.Chwilę później pociąg stał się już tylko niewielkim punktem na horyzoncie.Zawiadowca Waschkowiak ruszył ku budynkowi dworca.Spieszył się.Miał do przekazania ważną wiadomość.Poznań, kamienica przy Poststrasse, 11.00Bombkę włożył najlepszą marynarkę z przedwojennych czasów i wyszedł zmieszkania.W kieszeni spodni niósł cenne informacje dla ObersturmbannFuhrera.Byłpewien, że lista, którą sporządził, popchnie do przodu śledztwo.Schodząc po schodach, pomyślał o knajpie Zum Ritter położonej niedaleko DomuŻołnierza.Nie zawadzi wychylić jednego głębszego przed spotkaniem z Hinkerem - uznał.Tobędziedobry dzień, karta nareszcie się odwróci!Na półpiętrze o jego ramię otarł się nieogolony mężczyzna.Bombkę już chciał mupowiedzieć coś do słuchu, ale dał spokój.Nieznajomy machnął przepraszająco ręką, spieszącsię w górę schodów.Po kilku stopniach jednak zwolnił, a potem zawrócił.Bombkę spojrzałku niemu wystraszony.Kątem oka dostrzegł, że z dołu idzie w jego stronę jeszcze dwóchinnych mężczyzn, tarasując przejście.- Konrad Adolf Bombkę? - spytał jeden z nich.- Tak.- Wyrokiem sądu podziemnego Rzeczpospolitej Polskiej zostałeś uznany winnymkolaboracji z Rzeszą Niemiecką i denuncjacji obywateli polskich.Wyrokiem sądupodziemnego zostałeś skazany na karę śmierci!- Ale.Dwa niemal jednoczesne strzały wstrząsnęły klatką schodową.Ciało volksdeutscha przegięło się przez balustradę i spadło z wysokości kilkuschodków.- Giń ścierwo! - brzmiały ostatnie słowa, które usłyszał Konrad Adolf Bombkę.Restauracja Zum Ritter, o tej samej porze- Czas z nimi skończyć, „Bruno”.Nie musisz wiedzieć dlaczego.Powiem tylko, żeokoliczności nieco się nam zmieniły - powiedział Hinker.- Ale wczoraj.- Wiem, że wczoraj dałem ci wolną rękę.Jednak dziś musimy pójść na skróty.Natychmiast! Jak się nazywa ten twój ptaszek?- Uważam, że lepiej jeszcze poczekać.- Nie możemy już czekać! - zdenerwował się Obersturmbannfuhrer.- Dziś w Posenrozpoczynają się Wschodnioniemieckie Dni Kultury Nie mogę z tym zwlekać, rozumiesz?!Also122, jak się nazywa ten twój Polaczek?! Noooo?!„Bruno” poruszył się niespokojnie.Nie spodziewał się, że sprawa stanie na ostrzunoża tak szybko.- Właściwie nie znam go z nazwiska - odpowiedział, starając się zachować spokój.- Jak to?! - Głos gestapowca zdradzał narastające rozdrażnienie.- Znam jedynie pseudonim.- No więc?!- Mówią na niego „Janosik”.- skłamał „Bruno”.- Dziwny pseudonim.Zresztą, nieważne! Pomożesz nam go dzisiaj zwinąć.Wyśpiewa nam wszystko, już Willi się o to postara.- Ale.- Nie ma żadnego „ale”, „Bruno”! W końcu chodzi o życie twojej gołąbki, nichtwahr?Poznań, śródmieście, 11.15- Tam! - krzyknął do kierowcy Otto Weiss, widząc tłum gapiów na chodniku przyPoststrasse.Szofer skręcił z Wilhelmstrasse w lewo i za chwilę zahamował przed kamienicąstojącą na rogu z Kohlerstrasse.Weiss wyskoczył z policyjnego opla.Był wściekły, że Langer właśnie jego wysłał namiejsce pospolitej zbrodni.Czuł, że traci czas, który mógłby spożytkować na penetrację knajp122 A więc.w centrum miasta, zaznaczonych wczoraj na mapie Posen.Czuł, że oddala się od celu, wjakim przyjechał do tego miasta.- Proszę uważać, to zaraz za drzwiami.- Jeden z niskich rangą policjantów ostrzegłKriminaldirektora, że trup leży blisko.- Danke - rzucił Weiss i przekroczył próg domu.W holu klatki schodowej było chłodno i zdecydowanie za ciasno.Nieboszczyk leżałw kałuży krwi.Wyglądał jak makabryczna kukła.Wśród kilku pochylających się naddenatem osób Weiss rozpoznał Kriminaloberassistenta Horsta Jahnkego, jednego zpodoficerów operacyjnych Kripo w Posen.Jahnke wyprostował się przed KriminaldirektoremWeissem.- Kogo tam mamy, Jahnke?- To nikt nadzwyczajny, Herr Kriminaldirektor.Volksdeutsch najniższej, czwartejkategorii.Niejaki Konrad Bombkę.Tak przynajmniej wynika z papierów, jakie miał przysobie.- Jak zginął?- Zastrzelony przez jednego bądź kilku nieznanych sprawców.Oddano dwa strzały wpierś ofiary Zgon był natychmiastowy - zreferował Jahnke.- Z jakiej broni strzelano? - zapytał chłodno Weiss.- W stopniu schodów znaleźliśmy jedną z kul.Strzelano prawdopodobnie z waltheramodel P38, kaliber 9 milimetrów.Jeszcze nie wiemy, czy oba strzały padły z tego samegopistoletu, czy z dwóch różnych.- Świetnie, Jahnke.Wnioski?- To wygląda na egzekucję, Herr Kriminaldirektor
[ Pobierz całość w formacie PDF ]