[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Słyszał to w jej głosie.Kiedy wreszcie nad ra-nem wrócił do jej mieszkania, była w panice.Zresztąon sam też znajdował się w podobnym stanie.- Sammy prawdopodobnie został na noc u ja-kiegoś znajomego - pocieszał ją, choć sam w to niewierzył.Dana też nie wyglądała na przekonaną.Wpraw-dzie starała się nadrabiać miną, ale widać było, żerobi to resztkami sił.Jason gotów był na wszystko,by dodać jej choć trochę otuchy.- Nie jesteś głodny? - zainteresowała się nagle.-Mam jajka.Jason pokręcił głową.- Nie.Zrób mi tylko trochę kawy, żebym sięrozgrzał.Wypiję i pójdę jeszcze raz.- Pewnie go nie znajdziemy, prawda?Głos się jej łamał.Początkowo chciał skłamać, ale nie mógł tegozrobić.Przyciągnął ją do siebie.- Chyba nie, jeśli on sam nie będzie tego chciał.Ma szesnaście lat i jest dość rozgarnięty.Mam prze-SRczucie, że wróci do domu dopiero wtedy, kiedy bę-dzie do tego gotów.- Ale dlaczego w ogóle gdzieś poszedł? Nawet niepokłóciliśmy się.Kiedy rano wychodziłam z domu,wszystko było w porządku.- Kochanie, to może wcale nie ma nic wspólnegoz tobą.Może doszło do jakichś nieporozumień z tymijego kolegami i uznał, że musi się przed nimi ukryć?Trudno przewidzieć, co takiemu chłopcu może strze-lić do głowy.Może zrobił coś, co mogłoby cię zde-nerwować, i teraz boi się do tego przyznać.Kiedydokuczy mu głód i samotność, może wreszcie zro-zumie, że ucieczka z domu niczego nie rozwiązuje.- Chciałabym być aż tak o tym przekonana jak ty.Jason wcale nie był pewien, czy ma rację.Wie-dział tylko, że oddałby życie, by przywrócić jej spo-kój.- A może zadzwonił do ciebie? - spytała nie-spodziewanie i oczy jej rozbłysły.- Jak myślisz, czyto możliwe? Jeśli jest w jakichś tarapatach, mógłprzecież wpaść na pomysł, że ty go z nich wycią-gniesz.- Podejrzewam, że jestem ostatnią osobą, do któ-rej by dzwonił.SR- Ale może jednak.- Nie dawała za wygraną.-Zostawiłeś włączoną sekretarkę?- Tak.- Proszę cię, Jason, zadzwoń i sprawdz, kto sięnagrał.Uważał, że to tylko strata czasu, ale nie dyskuto-wał z nią.Wybrał swój numer i wystukał kod.Sły-chać było szum cofającej się taśmy, po czym w słu-chawce zabrzmiał znajomy głos:- Jason, tu Johnny, z klubu sportowego.Wiem,że jest bardzo wcześnie, ale nie mam wyjścia.Znalazłem tu tego chłopca, z którym przychodziłeś natreningi.Spał w szatni.Nie daje się dotknąć.Przy-jeżdżaj jak najszybciej.Pomyślałem sobie, że jesteśpewnie u jego siostry, ale ten dzieciak nie chce mipodać jej telefonu.Stary, lepiej uważaj.Na mój ro-zum, on się w coś wplątał.Jason odetchnął z ulgą.- Co się stało? - nerwowo zapytała Dana.-Dzwonił do ciebie, tak?- Nie, to nie on.Telefonował Johnny z klubu.Sammy spał w szatni, kiedy Johnny rano przyszedłdo pracy.Spróbuje przytrzymać go na miejscu, alemusimy jak najszybciej tam jechać.Może namzwiać, jeśli tylko się dowie, że Johnny zadzwonił domnie.SRDana chwyciła kurtkę i w jednej chwili była przydrzwiach.Jason podążył za nią.Może jednak jegoprzewidywania nie były trafne? Co może znaczyćfakt, że chłopiec ukrył się akurat tam? Z pewnościądomyślał się, że Johnny powiadomi Jasona.Czyżbyw końcu postanowił mu zaufać? Jeśli tak, to byłby topunkt zwrotny w ich wzajemnych stosunkach.Tymbardziej musi teraz panować nad swoimi reakcjami,dać chłopcu szansę.Johnny spacerował przed budynkiem.Jego twarzrozjaśniła się na ich widok.- No, dzięki Bogu! Już myślałem, że będę musiałgo związać.- Nic mu nie jest?Dana popatrzyła na niego z niepokojem.- Na oko chyba nie, ale gdyby naprawdę nic sięnie stało, to chyba by nie przyszedł przespać się nazapleczu.- Muszę go zobaczyć.Gdzie on jest?- U mnie w biurze.Namówiłem go, żeby cośzjadł.Przyniosłem z baru jajka i naleśniki.- Dano, ja z nim pomówię - odezwał się Jason.- Nie.To mój brat i mój problem.- Od chwili, kiedy do mnie zadzwoniłaś, to jestrównież mój problem.Może uda mi się wydobyć zniego powód, dla którego się tu ukrył.Przypusz-SRczam, że może chodzi o coś, do czego nie chce cięmieszać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]