[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dostała ponad pięćdziesiąt dolarów napiwków, a coważniejsze, z prawdziwą przyjemnością rozmawiała z klientami.W firmie, w której ostatnio pracowała, nie miała tego typukontaktów z ludzmi i bardzo jej tego brakowało.Praca samodzielnego księgowego było bardziej prestiżowa niż barmanki,ale nie sprawiała jej przyjemności.Ryan zniknął w swoim gabinecie, a.Maggie postanowiłapójść za nim.Pomyślała, że jeżeli zrobi żałosną minę, Ryanszybciej zbierze się do wyjścia.Ponieważ naprawdę była zmęczona, nie musiałaby nawet zbytnio udawać.Jęknęła i wstała, nie zakładając butów.Zebrała swoje rzeczyi trzymając je pod pachą, ruszyła w kierunku gabinetu.RyanAnula & Irenascandaloussiedział pochylony nad biurkiem i wpisywał rachunki w książkęprzychodów i rozchodów.- Jeszcze chwilkę, zaraz kończę - powiedział, nie podnosząc głowy.- Chcę to wszystko wpisać, żeby jutro nie zaczynaćod zaległości.- Wszystko tu wpisujesz? - zapytała, z niedowierzaniempatrząc na opasłą księgę.Rozejrzała się po biurze, ale nigdzie niedostrzegła komputera.- Oczy wiście - odparł Ryan.- Dlaczego nie używasz komputera? Program księgowypozwala oszczędzić dużo czasu, a poza tym, kiedy przychodzi okres rozliczeń podatkowych, w każdej chwili możeszwyciągnąć wszystkie zestawienia, jakie tylko mogą ci być potrzebne.- Mój sposób doskonale działa - zbył ją krótko Ryan.- Ale.- Dorabiasz, sprzedając komputery? - zapytał z uśmiechem.- Nie, ale znam się trochę na księgowości.Mogłabym zainstalować odpowiednie oprogramowanie i przystosować je dotwoich potrzeb.A dzisiaj wieczorem zauważyłam, że gdybyśzrobił małą reorganizację systemu zaopatrywania się w alkohol,byłoby ci łatwiej śledzić, co się kończy.- Nie potrzebuję żadnego systemu.Już jeden mam - tłumaczył jej cierpliwie Ryan.- Bardzo przestarzały, ale tego należało się spodziewać - powiedziała.- Co to miało znaczyć? - zapytał, marszcząc brwi.- Wszystko, co robisz w swoim życiu, robisz wciąż tak samo.Nawet nie próbujesz niczego zmienić.Już myślała, że się obraził, ale w końcu się uśmiechnął.- Jesteś nowoczesną kobietą, Maggie, dlatego tak ci się wydaje.Anula & Irenascandalous- Nie wydaje mi się.Jest dokładnie tak, jak mówię - upierałasię Maggie.- Dziś wieczorem nie będę cię zmieniać.Jestem zbytzmęczona.Pamiętaj jednak, że jutro jest nowy dzień - uśmiechnęła się.- Nie pozwolę na żadne zmiany w sposobie prowadzenia "pubu - powiedział Ryan z naciskiem.- Zobaczymy - odparła, nie przejmując się jego uporem.- Maggie!- Nie zwracaj na mnie uwagi.Kończ, a ja sobie usiądę.Będęcichutko jak myszka, nawet nie zauważysz, że tu jestem.- Wątpię, czy potrafisz - mruknął.Maggie usiadła w fotelu i podkuliła pod siebie nogi.Nieminęły nawet dwie minuty, a już mocno spała.Ryan jeszcze raz sprawdził, czy się nie pomylił.Lubił cyfryw kolumnach.Wyniki dodawania, wypisane czytelnie, czarnymatramentem, były zrozumiałe i jednoznaczne.W świecie liczbpanowała harmonia i ład.Zupełnie inaczej przedstawiały sięjednak sprawy z uczuciami.A jeżeli już mowa o uczuciach, to co miał zrobić z tą dziewczyną? Podniósł oczy znad dokumentów i zobaczył, że Maggieśpi, zwinięta w fotelu.Na czas pracy za barem związała włosyw koński ogon, ale pojedyncze pasma wymknęły się i okalałyteraz jej policzki.Ciemnozielony sweter podsunął się, odsłaniając pasek bardzo jasnej skóry.Na ten widok Ryanowi krewuderzyła do głowy.Gdyby tylko miał prawo jej dotknąć.Musnąćdelikatnie bladą skórę, wsunąć rękę pod sweter i zamknąć dłońna piersi.Na samą myśl oblała go fala gorąca.Musiał się jej stąd pozbyć i odwiezć ją do domu rodziców.Obawiał się, że działając pod wpływem jednego z coraz częściejogarniających go impulsów, zrobi coś głupiego.Podszedł do fotela i przykucnął.Mimo najlepszych chęci nieAnula & Irenascandalousudało mu się powstrzymać.Wyciągnął rękę i powoli odsunąłniesforny kosmyk z jej policzka.Zanim cofnął rękę, poczuł, żejej skóra ogrzała się pod jego dotykiem.- Maggie? - wyszeptał.- Pora wstawać.Poruszyła się i cicho zamruczała, ale nie otworzyła oczu.- Maggie - powtórzył niecierpliwie.- Pora do domu.- Wypowiedziane głośno słowa miały mu przypominać, że miejscedziewczyny jest w domu jej rodziców, a nie u niego.Przeciągnęła się i w końcu z westchnieniem otworzyła oczy.Kiedy go zobaczyła, na jej ustach pojawił się uśmiech.- Cześć - powiedziała miękko.- Hej, śpiochu.- Rozumiem, że zasnęłam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]