[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A poza tym nie chciałam niszczyć romantycznegonastroju tej chwili. - Podejrzewam, że nie masz nic przeciwko temu, żeby Lilianpojechała - powiedział Nicholas.- Ale martwi mnie, że będziesz tucałkiem sama.- Nie martw się.Poradzę sobie.- zapewniłam go.- Wszystkobędzie dobrze.A w duchu dodałam: zwłaszcza że Lilian tu nie będzie.- Masz za sobą trudne dni.Rozmawiałem z doktorem Morrisem.Chwyciłam go za rękę.- Och, proszę, nie każ mu znowu przychodzić.Czuję się dużolepiej.- To dało się zauważyć - stwierdził Nicholas z uśmiechem.Poczułam, że się rumienię.- Ostatnia noc była cudowna, kochanie.Postaraj się zdążyć dodomu na jutrzejszy wieczór.Nicholas zerknął w okno.- Może dziś padać.Przynajmniej wieczorem.Podążyłam za jego wzrokiem, odsuwając od siebie myśl o burzy.Nie chciałam, żeby nam teraz przeszkadzała.- Myślę, że nie.Nasze spojrzenia spotkały się.- Tak bardzo nie chcę jechać - mruknął Nicholas.- Chciałbymmóc zrzucić ubranie i wczołgać się z powrotem do łóżka, do ciebie.- Będzie na ciebie czekać cieplutkie miejsce.Wziął mnie wramiona i przytulił.- Och, Katherine.Nigdy nie myślałem, że zaznam takiegoszczęścia.Nie jestem łatwy we współżyciu.Bywam humorzasty ijestem zamknięty w sobie oraz koszmarnie zazdrosny.Zasługujesz nakogoś lepszego.Pogłaskałam go po czarnych, jedwabistych włosach.- A więc dobrana z nas para.Ja jestem kobietą bez przeszłości,Nicholasie.Pocałował mnie w usta.- Nie dbam o przeszłość.Tylko przyszłość się liczy.Naszawspólna przyszłość, kochanie.Przeszedł mnie dreszcz i mimowolnie zadrżałam.- Co się stało, Katherine? - spytał z lękiem. - Nie.nic.Nic.- %7łarliwie oddałam mu pocałunek.- Będę zatobą tęsknić.Twarz mu zajaśniała.- To najmilsza rzecz, jaką mogłaś mi powiedzieć.Pocałowaliśmysię raz jeszcze, a potem Nicholas wyszedł.Gdy drzwi się zamknęły, podniosłam dłoń do ust i dotknęłam ichpalcami.Czy tylko mi się zdawało, czy w tym pocałunku był cieńdesperacji i strachu? Z obu stron?Greg zadzwonił w południe.Siedziałam właśnie w ogrodzie imusiałam pobiec do domu, aby podnieść słuchawkę.- Ha.halo.- wydyszałam.- Wszystko w porządku? - spytał ze strachem Greg.Roześmiałam się.- Wszystko w porządku.Czuję się wspaniale.- To chyba cud.Wczoraj wyglądałaś tak, jakbyś była jedną nogąw grobie.W jego głosie dzwięczał dziwny ton, którego nie rozumiałam.- Rzeczywiście byłam ostatnio dość często nieprzytomna -przyznałam.- Miejscowy psychiatra próbował podreperować minerwy.Tuż przed twoim przyjściem dostałam końską dawkę środkauspokajającego.Ale teraz czuję się już dużo lepiej.- Gdzie Nick?- Musiał jechać do Nowego Jorku na przyjęcie z okazji wydaniaksiążki.Lilian też wyjechała.Odwiedza przyjaciółkę.Zostałam samana gospodarstwie.- Nie powinnaś być sama, Deb.Przyjadę i.- Nie.- Z początku nie byłam pewna, do czego odnosiło się moje nie".Miał do mnie nie przyjeżdżać? Czy może.nie nazywać mnieDeb? To śmieszne, pomyślałam, jak bardzo Greg był pewny, żejestem Deborą.Nigdy nie miał najmniejszych wątpliwości.- Nie chcesz się ze mną widzieć? - spytał z wyraznymrozczarowaniem w głosie.- Nic z tych rzeczy.Nie o to chodzi - powiedziałam cicho.- Tyleże po raz pierwszy mam okazję być zupełnie sama i myślę, że to dlamnie ważne.Rozumiesz, Greg, prawda?Przez chwilę nie odzywał się.- Martwię się o ciebie, Deb.Te nagłe zmiany nastrojów.Jednegodnia jesteś załamana, apatyczna, a następnego cała w skowronkach. - Byłam pod wpływem leku.- Mimo to martwię się o ciebie.I wciąż myślę, że powinnaśwyjechać z Kruczego Gniazda.Zostawić Nicholasa.Widziałaś, corobił wczoraj.Myślę, że facet już nad sobą nie panuje.- Proszę, Greg, nie mów tak o Nicholasie.Znów milczał przezchwilę.- Kochasz go.Po tym wszystkim, co zaszło.Deb, jak możeszbyć taka ślepa.- Przestań, Greg.Bardzo cię lubię.I wiem, że kiedy wszystko sięuspokoi, ty i Nicholas pogodzicie się.- Mylisz się.Już jest za pózno.On to wie i ja też.Bo widzę goteraz na wylot.Nienawidziłam determinacji, dzwięczącej w tych słowach.Sprawiała ona, że zaczynałam wątpić we własne uczucia, rozbudzałana nowo uśpione lęki.- Porozmawiamy pózniej - powiedziałam stanowczo.-Zadzwonię jutro.Może zjemy razem lunch.Musimy pogadać, Greg
[ Pobierz całość w formacie PDF ]