[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Richard chrapał w alkoholicznejśpiączce, od czasu do czasu wyrzucając z siebie niezrozumiałe urywki zdań.Ste-phanie udawała, że śpi, kiedy przyszedł na górę, z pogardą wysłuchując, jak ciskaprzekleństwami, usiłuje wygramolić się z ubrania i pada koło niej, cuchnącobrzydliwie; co teraz pomyśleliby w Post o swoim superredaktorze działu infor-macji zdegradowanym do odrażającego stanu żałosnego pijaczyny? Kiedy stękał iukładał się na łóżku, odsunęła się na brzeg, na wypadek gdyby zachciało mu sięzacząć do niej dobierać, ale prawie natychmiast zasnął.Po kilku minutach wyśli-zgnęła się po cichu z łóżka, założyła szlafrok i wykradła się na korytarz; spoddrzwi Davida sączyło się światło.Kiedy otworzyła je i po cichu weszła do poko-ju, podniósł wzrok, odrywając go od książki, którą czytał. Witaj rzucił swobodnie. Już myślałem, że nie przyjdziesz.Jak tam Ri-chard? Nie wie o bożym świecie. Zamknęła drzwi. Tak przy okazji, mam na-dzieję, że jesteś na to przygotowany.Otworzył szufladę swojej szafki nocnej i wyjął paczkę prezerwatyw, od nie-chcenia rzucając ją na kołdrę obok siebie.Zauważyła, że była już otwarta. Nigdzie się bez nich nie ruszam. Jesteś strasznie pewny siebie, co? Tak. Boże, ależ z ciebie zarozumiały drań.Nie jestem jedną z tych uniwersytec-kich ciz, które posuwasz. A jednak tu przyszłaś.Spoglądał na nią z rozbawieniem.Stephanie zdała sobie sprawę, że gdyby teraz181wyszła, zaśmiałby się obojętnie do siebie i powrócił do książki.On naprawdębył.Nagle stał się dla niej tym bardziej atrakcyjny, pociągając ją mocą wyzwa-nia, które sobą reprezentował.Rozwiązała pasek podomki i pozwoliła, by osunęłasię po jej ciele na podłogę.Wyraz twarzy Davida zmienił się. Na to nie pozostałeś obojętny, prawda? powiedziała sucho. A czy terazpowiesz mi, jak się cieszysz, że tu jestem, czy mam wyjść?Delikatnie skinął głową. Bardzo cieszę się, że tu jesteś. Tak lepiej.Gdy się do niego zbliżyła, jego dłoń powędrowała do lampki na stoliku. Nie.Zostaw zapaloną.Chcę widzieć twoją twarz.Budząc się z krótkiego, niespokojnego snu, Roberta spojrzała na budzik; byłodwadzieścia po czwartej. Jezu jęknęła, padając z powrotem na łóżko.Za kilka godzin wszyscy się obudzą, a wówczas czy powrócą kłótnie, zaczyna-jąc się tam, gdzie się skończyły? Ile czasu upłynie, zanim Richard zacznie znowużłopać whisky? Co, u licha, można było robić w drugi dzień świąt, poza tkwieniemw domowym więzieniu, z którego każdy chciałby się jak najprędzej wydostać?Wesołych, kurde, świąt.Dobrze, że do przetrwania został jeszcze tylko jeden dzień;dwudziestego siódmego Tim będzie chciał jak najszybciej wyruszyć do Mancheste-ru, a Richard pogna z powrotem do Post, odwożąc po drodze Emmę i Stephanie.Roberta obiecała sobie, że poświęci trochę czasu na rozmowę z mamą.Poczuła się zupełnie wybita ze snu, a na dodatek zaschło jej w ustach; pośródwieczornych emocji zapomniała przynieść sobie szklankę wody.Wzdychając zrezygnacją, wstała.Obeznana od dziecka z domem rodziców, nie potrzebowałazapalać światła na schodach, co oznaczało, że natychmiast zauważyła blask nadalsączący się spod drzwi jej brata.Początkowo z niczym jej się to nie skojarzyło,lecz po chwili zatrzymała się u szczytu schodów.Dlaczego nie spał? A może.Skrzywiła się na myśl o tym, co powiedziała Emma, i mało brakowało, by weszłado jego pokoju, jednak się powstrzymała.Jeśli zastanie to, co podejrzewa, wy-buchnie i obudzi pół domu ale i tak musiała wiedzieć.Delikatnie otworzyładrzwi sypialni Richarda i zajrzała do środka: głośno chrapiąc, leżał sam w łóżku.Roberta oparła głowę o framugę drzwi, płacząc i szepcząc do siebie. Ty pieprzony, bezmyślny, samolubny, jurny.gnojku!W tej chwili Roberta nienawidziła swojego brata bardziej niż kogokolwiek naświecie w jakichkolwiek okolicznościach.Nie chodziło tu o spanie ze Stephanie,182Roberta nigdy nie miała żadnych złudzeń co do dziewczyny swojego wujka.Tabyła fizycznie i seksualnie nadrozwinięta, natomiast umysłowo niedorozwinięta.Jeżeli chciała kręcić z Davidem, w porządku.Ale żeby jej brat był tak bezduszny inieświadomy tego, co działo się wokół niego, że nie poczekał, aż będą mogli byćbardziej dyskretni.Roberta zeszła na dół, zdecydowana zrobić mu piekło, jaktylko nadarzy się okazja
[ Pobierz całość w formacie PDF ]