[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.By sprawdzić, czy chłopcy coś o nimwiedzą. I?Pokręcił przecząco głową. Nic.Jakby w ogóle nie istniał. W tym, co robi, nie ma niczego niezgodnego z prawem stwierdził Brunetti. Wiem, że to jest legalne odparł Vianello lecz powinno być zabronione.Wiem, że to nie my uchwalamy prawa i nie do nas należy ich kwestionowanie, alenikomu nie powinno się pozwalać na organizowanie wycieczek dla dorosłychmężczyzn, którym marzy się seks z nieletnimi.Trudno było się z tym nie zgodzić.Jednak z punktu widzenia prawa biuropodróży jedynie załatwiało bilety, by ludzie mogli podróżować do różnych krajów,i rezerwowało hotele, by mieli się gdzie zatrzymać.To, co wycieczkowicze robilipo przyjezdzie, było wyłącznie ich sprawą.Brunetti przypomniał sobie wykładyz logiki w czasie studiów i jej matematyczną niemal prostotę.Wszyscy ludzie sąśmiertelni.Giovanni jest człowiekiem, dlatego Giovanni jest śmiertelny.Pamiętał,że istniały schematy poprawnego wnioskowania; były terminy większy i średni:musiały się znajdować w określonych miejscach i tylko nieliczne mogły byćprzeczące.Wszystkie te szczegóły wyparowały z pamięci, mieszając się z innymi,statystyką i pierwszymi zasadami, które poszły w zapomnienie, gdy zdał końcoweegzaminy i został doktorem prawa.Lecz nawet po tylu latach pamiętał to potężnewrażenie pewności, gdy przekonał się, że niektóre zasady prawne służą wykazaniupoprawności wnioskowania, że dzięki nim można dowieść jego prawdziwości.Następne lata zniszczyły tę pewność.Teraz prawda zdawała się leżeć po stronietych, którzy potrafią głośniej krzyczeć lub wynająć lepszych adwokatów.%7ładenschemat wnioskowania nie był też w stanie oprzeć się argumentowi broni aniinnym formom przemocy, z którymi Brunetti miał do czynienia w swoim życiuzawodowym.Odsunął na bok te rozważania i wrócił do terazniejszości.Vianello właśnie goo coś pytał. Przepraszam, ale nie dosłyszałem. Zastanawiałem się, czy myślał pan już o wynajęciu adwokata.Opuszczając gabinet Patty, komisarz wiedział, że nie chce odpowiadaćw imieniu żony i nie zamierza niczego planować w kwestii prawnych konsekwencjijej postępku.Znał większość adwokatów w mieście i był z nimi w stosunkowodobrych kontaktach, jednak ograniczały się one wyłącznie do sfery zawodowej.Przebiegł w myśli listę nazwisk, usiłując przypomnieć sobie obrońcę, który przeddwoma laty wygrał sprawę o morderstwo.Natychmiast jednak odrzucił ten pomysł. Moja żona będzie musiała się tym zająć odpowiedział.Vianello kiwnął głową, wstał i wyszedł z pokoju.Brunetti również podniósł się ze swego miejsca i zaczął chodzić tami z powrotem między szafą a oknem.Rozmyślał o tych dwóch mężczyznach, którzyzgłosili jedynie popełnienie przestępstwa i zaproponowali ugodę korzystną dlaosoby niemal szczycącej się tym, że dokonała aktu wandalizmu.Poszkodowanyi jego adwokaci przyszli do komendy, żeby ratować sprawczynię przed prawnymikonsekwencjami jej czynu.Tymczasem on siedział bezczynnie, godząc się na to,by signorina Elettra sprawdzała ich finanse w sposób prawdopodobnie równienielegalny jak przestępstwo, którego jeden z nich padł ofiarą.Nie miał bowiem żadnych wątpliwości co do nielegalności postępku Paoli.Nagle przyszło mu do głowy, że ona nigdy nie twierdziła, że to jest zgodnez prawem.Po prostu nie przejmowała się tym.Całe życie bronił prawa, a ona nanie napluła, jakby to był jakiś głupi konwenans, który w żaden sposób jej nieograniczał.Poczuł, że serce zaczyna mu szybciej bić.Oburzenie zmieniło sięw gniew.Uległa kaprysowi, kierując się osobistą definicją właściwegopostępowania, a on miał po prostu przyglądać się temu z rozdziawionymi ustami,podziwiając szlachetność jej czynu, gdy tymczasem jego kariera wisiała na włosku.Zorientował się, że zaczyna użalać się nad sobą i zastanawiać, jak ta sprawamoże się odbić na jego pozycji wśród kolegów i na poczuciu własnej godności.W tym miejscu był zmuszony powtórzyć sobie to, co powiedział Mitriemu: nieodpowiada za zachowanie żony.Takie wyjaśnienie nie uśmierzyło jednak płonącego w nim gniewu.Znówzaczął chodzić po pokoju, lecz gdy i to nie pomogło, zszedł na dół do signorinyElettry.Uśmiechnęła się na jego widok. Vice-questore wyszedł na obiad poinformowała.Wolała się więcej nie odzywać, czekając, co on powie. Czy tamci poszli razem z nim?Kiwnęła twierdząco głową. Signorina. zaczął i urwał, jakby się zastanawiał nad doborem słów. Niemusi pani dalej sprawdzać tych panów.Już chciała zaprotestować, lecz nie dał jej dojść do słowa. Nie ciąży na nich żadne podejrzenie, dlatego uważam, że byłoby niewskazaneprowadzenie przeciw nim dochodzenia.Zwłaszcza w tych okolicznościach.Pozostawił jej wyobrazni, jakie okoliczności miał na myśli.Skinęła głową. Rozumiem, commissario. Nie pytałem, czy pani rozumie.Proszę tylko, żeby pani nie sprawdzała ichfinansów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]