[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Męskanatura jednak bierze górę: Działać, a nie gadać!Z nami jest oczywiście inaczej, my podobno możemygadać bez przerwy (oszczerstwa jakieś, ale nie będę siędenerwować).Dopiero teraz zaczyna do mnie docierać,dlaczego chcesz, żebym milczała podczas masażu!Więc na tę chwilę mogę zrobić tylko jedno - przysiąc, żena następnym masażu, jeśli mnie zaprosisz :-), nie puszczępary z ust.Będziesz mnie błagał, żebym wydała z siebie jakiśdzwięk.I jeszcze nie będę (chociaż wiem, że zaraz tego pożałuję)Cię ochrzaniać za brak słowa pisanego.przez jakiś czasoczywiście.Pisz, kiedy chcesz i możesz.Zobaczymy, co nam z tegowyjdzie.Aha, jeszcze jedno.Mam nadzieję, że mi wybaczysz, alepostanowiłam założyć blog na Wirtualnej Polsce.Ale nie takizwykły blog, tylko taki, na którym umieszczam małefragmenty nasze korespondencji.No co, nie złość się! Chcęzobaczyć, jak ludzie zareagują na nasze pisanie, jeśli mammyśleć o nadaniu im bardziej uporządkowanej formy.Możetylko nam dwojgu wydaje się to coś warte.Blog nazwałam -tylko się nie śmiej - Opętanie, czyli zgubne skutki masażustóp".Prawda, że intrygująco?23 PAyDZIERNIKAWieczorem znów królewski posiłek dla ducha - nowyspektakl Andrzeja Poniedzielskiego w Ateneum.Obok Jandyto druga postać na scenie, która potrafi doprowadzić mnie doekstazy.Geniusz, prostota, wyrafinowany dowcip,melancholia i ta mina łosia przygiętego do ziemi przez bagażlat i doświadczeń, chociaż tak naprawdę to on jest niewielestarszy ode mnie.Ależ się czuję bogata po obejrzeniu czegośtakiego!Hej wieczorne,No cóż, jednym wychodzi, innym nie.Jemu wychodzi.Z tej trwającej ponad półtorej godziny pogawędki o duszy,melancholii, młodości durnej i chmurnej zacytuję tylko coś, cowydało mi się dziwnie znajome: Czasy prehistoryczne, jaskinia, przed jaskinią krząta sięona, ubrana z jaskiniową, nienachalną elegancją.On leżywygodnie, z głową na kamieniu łupanym.Ona: Co będziesz dzisiaj robił?On: Nic.Ona: Przecież wczoraj już nic nie robiłeś.On: Ale nieskończyłem."Nie da się tego całego monologu streścić ani powtórzyć.Rozpaczliwie próbowałam zapamiętać więcej tekstów, ale bezszans.Jest po prostu genialny, i broń Boże, żaden z niegopolonista, tylko inżynier elektryk.24 PAyDZIERNIKATomasz napisał długiego maila o 4.38 w nocy.Nie było goze cztery dni, znów zaczynałam zwiedzać sufity z nerwów.Cze nocnie, Przyjaciółko,Trumna mnie dziś uwiera.Muszę posiedzieć.Faktycznie ten tekst jest dziwnie znajomy, chociaż naszajaskiniowa brać jest chyba jednak bardziej dynamiczna.U nasnawet wypoczywanie połączone jest z oceną i niejednokrotniekrytyką otaczającej rzeczywistości.przed - lubpolodowcowej.Jestem cały czas.Gdzieś.Obok.Niedaleko.Nie nałyżeczkę, ale bardzo obok.Remont idzie zdecydowanie zawolno.Nawet na tym nie mogę się skupić.Nie wiem, o cochodzi, to jakaś dziura w środku, we mnie.Powiedz mi, że teżto masz czasami.Taką odrętwiałą pulsującą martwicę.Takie nicwewnętrzne.Uspokój mnie.Wiem, co chcę napisać, ale nie układa się to w żadnesensowne zdania.Już prościej idą mi sms - y i rozmowy zTobą, krótkie i bezbolesne.Jak widzisz, spać też nie mogę.Kostia już ze mną nie gada.Klapnął coś szczęką, że świniajestem, że Cię zaniedbuję.Użył paru niecenzuralnychwyrazów, abym się opamiętali chociaż częściej dzwonił,pojechał na dwie minuty, aby przytrzymać w milczeniu Twojądłoń przy swoim czole.Ma rację.On ma jednak trochę inne podejście do sprawżycia i śmierci.Jest nawarstwiającym się bytem.Zapytałemsię go, co zrobi, jak jego życie się dopełni, jak poczuje, że jestjuż kompletny, kiedy poskłada swoje ciało do kupy.Niepotrafił odpowiedzieć.Rozmawiałem z kolegą, który dostał zawału krótko poodejściu z firmy.Dopiero po nim zrozumiał, że wszystkotrzeba robić po kolei, stworzyć listę spraw do załatwienia iwedług niej iść.Dla mnie tym zawałem jesteś Ty.Takimpunktem zwrotnym, który pokazuje, że trzeba się oczyścić zezłych myśli i ruszać do przodu.Muszę się otrząsnąć jak pies,który wylazł z wody, od głowy do stóp.Dzięki, że mnie niepoganiasz.Jeśli już wstałaś, to dzień dobry.Siedziałem trochę w nocyprzy Twoim łóżku.Nawet mówiłem do Ciebie, ale tak, abyCię nie obudzić.Rozkopujesz się okropnie, musiałem Cię całyczas przykrywać.Niespokojnie śpisz.Kiedy zjawi się Promyk, powiedz mu, że wieczorem jestzbiórka u mnie.Muszę z chłopakami pogadać.Miłego dnia, Helenko!Witaj, Słońce,Możesz na mnie krzyczeć albo mnie bić (?), ale muszę Cięczasem tak nazwać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]