[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Alewiedział już, że to się nigdy nie uda.Cokolwiek by robił, i jak bardzo nie chciałby tego zmienić, Kyrabyła tam, w środku.W jakiś sposób kobieta, która przez osiem lat tylko go irytowała, teraz naglewdarła się do jego serca.A może to wcale nie było takie nagłe, pomyślał.Może to tylko on był ślepy? Te wszystkie kłótnie,napięcia, tarcia między nimi świadczyły przecież o tym, że nie byli sobie obojętni.Skupieni na pracyzawodowej nie dostrzegali właściwej przyczyny tego napięcia, które trwało między nimi.I pewnie toono doprowadziło ich właśnie tutaj.- Wyglądasz okropnie poważnie.Jej spokojny głos wyrwał go z zamyślenia.Był jej za to wdzięczny, bo mimo tego, że czuł się fantas-tycznie, kochając się z nią, nie miał pojęcia, jak sobie poradzą z tą nową sytuacją, gdy wrócą doTeksasu.- Ciągle pada - powiedział, siadając obok niej.- Niezle - mruknęła, patrząc za okno.- Jak już148w Kolorado jest wiosenna śnieżyca, to całkiem porządna.Uśmiechnął się i odsunął włosy z jej twarzy.Potarła policzkiem o jego dłoń i spojrzała na niego za-spanym wzrokiem.- Ubrałeś się! - zawołała oskarżycielsko.- Wychodziłem po drewno.Raczej musiałem się ubrać.Kiwnęła głową, przeciągnęła się leniwie, a potem usiadła.Oparła się o jego pierś i patrzyła w ogień.- Nie chciałam zasnąć.- Byłaś zmęczona.Uśmiechnęła się i pokręciła głową.- Nie zmęczona.Absolutnie wyczerpana.Jej śmiech sprawił, że jego ciało znowu się obudziło i Garrett zastanawiał się, czy tak będzie jużzawsze.Jeśli tak, to zle wróżyło jego wydajności w Voltage.- Telefon nie działa - powiedział, starając się uwolnić umysł od trudnych rozważań i pytań bezodpowiedzi.Znów skinęła głową i umościła się wygodnie, podciągając przy tym koc, by zakryć piersi.- W takim razie możemy tylko czekać?- Na to wygląda - mruknął.Nie chciał dodawać, że wyobraznia usłużnie podpowiadała mu, jak mogą urozmaicić sobie to cze-kanie.Pozwoliła, by krawędz koca opadła nieco, ukazując fragment piersi i tę cudowną szczelinę międzynimi.Nie czuła skrępowania.149- Więc - zapytała domyślnie - może chcesz zagrać w karty?- Nie - odparł ze wzrokiem wbitym w jej dekolt.I nie wątpił, że na taką właśnie reakcję liczyła.Zawsze uważał się za racjonalnego, spokojnego i opanowanego człowieka.Zabawne, jak w kilka go-dzin Kyra zmieniła to wszystko.A może jednak nie, pomyślał, może ona nie zmieniła w nim niczego.Może po prostu obudziła coś, co było w nim od zawsze? Może dopiero teraz stał się prawdziwymGar-rettem i uwolnił cechy, które skrywał pod poczuciem odpowiedzialności i wytężoną pracą?- No dobrze, to może gra planszowa? - drażniła go.- Widziałam chyba jakieś tam na półce.- Uniosłarękę i koc znowu zsunął się o parę centymetrów.- Raczej nie.Celowo opuściła koc jeszcze niżej i Garrett z pełnym napięcia oczekiwaniem wpatrywał się w tenwidok.- Hmm.- Zerknęła na niego, oblizała wargi i całkiem odsłoniła piersi.- To może pójdziemy dokuchni i zrobimy sobie coś do jedzenia?Nie odpowiedział.Wyciągnął rękę i ujął jej pierś.Drażnił kciukiem twardniejący sutek i napawał siętym widokiem.Uśmiechnął się z satysfakcją, gdy przymknęła oczy i westchnęła.- Nie mam ochoty najedzenie - powiedział chrapliwie, zdumiony tym, że wzbiera w nim potrzeba jesz-cze silniejsza niż dotychczas.- Mam ochotę na coś zupełnie innego.150Uniosła wzrok i spojrzała mu prosto w oczy.Owinęła ramię wokół jego szyi, przyciągnęła jego ustado swoich i powiedziała szeptem:- Pokaż mi.ROZDZIAA DWUNASTYKyra z coraz większą łatwością poddawała się niewiarygodnym emocjom, jakie budziła w niej w jegobliskość.W czasie krótkiej drzemki jej umysł wypełniały sny i wspomnienia jego dotyku, ciepła jego oddechuna jej twarzy.Chciała obudzić się, znalezć go obok siebie i przenieść te sny na jawę.Przytulił ją mocno i Kyra usłyszała przy uchu równe bicie jego serca.Przez cienki materiał koszuliczuła ciepło bijące od jego skóry.Jego dłonie poruszały się po jej ciele, wywołując rozkoszne dre-szcze.Wygięła się ku niemu, zdumiona silnym pragnieniem, które ją wypełniało.Nie miała pojęcia, jakim cudem wciąż nie miała go dość.%7ładen mężczyzna nie sprawił, by czuła siętak spełniona.Nikt nie potrafił doprowadzić jej do śmiechu, wściekłości i jednocześnie nie wzbudzićw niej takiej czułości.Zawsze, nawet w największym uniesieniu, zachowywała pewien dystans, jakaśczęść jej duszy pozostawała ukryta i nie ulegała emocjom, które wypełniały ciało.152Może to właśnie kwestia kontroli, myślała leniwie, gdy Garrett ją pieścił.Przykład matki był dla niejwystarczającą przestrogą do czego może doprowadzić poddanie się sile namiętności.Dlatego nigdynie miała zamiaru iść tą samą drogą.Dopóki nie spotkała Garretta Wolffa, nie miała najmniejszych problemów z zachowaniem emocjo-nalnego dystansu.Leżała na plecionym dywaniku przed kominkiem i uśmiechała się wewnętrznie na myśl, że wsąsiednim pokoju jest wygodne łóżko, do którego nigdy nie dotarli.Ale po co komu łóżko?Odrzucając niepokojące myśli, z cichym jękiem wygięła się pod jego dłońmi, jak rozpieszczona kot-ka, grzejąca się w słonecznych promieniach.Zaczął rozpinać koszulę i niemal zaparło jej dech.Przez tę krótką chwilę, kiedy nie czuła na sobie jego dłoni, w jej mózgu pojawiło się coraz więcejpytań bez odpowiedzi.Skąd się to wzięło? To obezwładniające przyciąganie, ta żarliwa namiętność, nad którą nie potrafilizapanować?Przez wszystkie lata wspólnej pracy tylko burczeli na siebie i usiłowali robić wszystko co możliwe,żeby nie zostać sam na sam w jednym pokoju.Czy dlatego, że w jakiś sposób przeczuwali, do czego może dojść między nimi, gdy nie będą ichkrępowały sztywne biznesowe zasady?I co zrobią teraz, jak już wrócą do normalnego świata? Normalnego życia?153Pochylił się nad nią, objęła gp więc i zapomniała0 wszystkim.Tym razem ich pieszczoty były łagodne, delikatne.Ich ciała we wzajemnym oczekiwaniu na siebieporuszały się w tym naturalnym rytmie, jakby byli ze sobą od lat i doskonale znali swoje potrzeby.Przyjmowała od niego to, co jej ofiarował i dawała mu wszystko, czego pragnął.Z każdą pieszczotą coraz głębiej zapadał w jej serce, umysł, w jej duszę.Wiedziała, że tak się dziejei nie mogła już tego powstrzymać.Zresztą, nie była nawet pewna, czy chce
[ Pobierz całość w formacie PDF ]