[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Myślisz, że bym go nie zdobył, gdybym chciał?62SRW ogóle się nad tym nie zastanawiała.Dopiero teraz uświadomił jej, żemoże na skinienie uzyskać wszystko, czego zapragnie.Niestety równocześniedał do zrozumienia, że niespecjalnie mu zależało na kontakcie.- A teraz mnie pocałuj - wymruczał.Skwapliwie spełniła jego prośbę.W głębi duszy liczyła na dalszy ciąg.Lecz Salvatore poprzestał na pocałunku.Gdyby nawiązała romans z kimś zwyczajnym, na przykład z księgowym,wszystko byłoby prostsze.Chodziliby razem do barów, jedli spaghetti i popijalitanim winem.Nie musiałaby tłumić próżnych nadziei, nie wstydziłaby się, żenie ma co na siebie włożyć.Nie ważyłaby każdego słowa i nie łamała sobiegłowy, jak długo on z nią zostanie.- Kiedy wrócisz? - spytała wbrew wcześniejszym postanowieniom.- Pod koniec tygodnia.Zobaczymy się po moim powrocie? - dodał zuśmiechem, zaglądając jej w oczy.- Mam nadzieję - wyszeptała niemal bezgłośnie.Salvatore zamarł w bezruchu na ułamek sekundy.Pózniej jakby zroztargnieniem pogłaskał ją po włosach.- Doskonale.Skontaktuję się z tobą.Pocałował ją jeszcze przelotnie na pożegnanie.Jessica odprowadziła go wzrokiem.Ledwie wyszedł, już za nim tęskniła.- Na kiedy wyznaczył ci następne spotkanie? - przywrócił ją dorzeczywistości głos Willow.Jessica zerknęła na żółty zegar na ścianie kuchni.- Przyjedzie po mnie lada chwila.- To chyba powinnaś się przygotować.- Jestem przygotowana.- Aha.63SRJessica oczekiwała uszczypliwego komentarza, lecz Willow milczała.Tylko zmarszczone brwi wyrażały dezaprobatę.Zgodnie z życzeniem Sal-vatore Jessica tym razem włożyła własne ubranie: wytarte, ale świetniedopasowane dżinsy i szary, kaszmirowy sweter.Włosy związała aksamitką wkoński ogon i nałożyła bardzo skromny, niemal niewidoczny makijaż.Choć nazewnątrz prezentowała stoicki spokój, w środku cała drżała z nerwów i radości,że wreszcie znowu zobaczy upragnionego mężczyznę.Wkrótce ktoś głośno zapukał do drzwi.Gdy Jessica otworzyła, w progustanął kierowca.- Pan Cardini kończy rozmowę z Mediolanem - wyjaśnił.Rzeczywiście przez przyciemnione szyby limuzyny dostrzegła Salvatorez telefonem komórkowym przy uchu.Zdejmując kurtkę z wieszaka, zerknęłana Willow w oczekiwaniu kolejnych złośliwości.Lecz koleżanka milczała.Kiedy Jessica wsiadła do samochodu, Salvatore rzucił do telefonu jakieś zdaniepo włosku, po czym pospiesznie zakończył rozmowę.- Ciao, bella - wymruczał aksamitnym głosem.Zanim kierowca zamknął za nią drzwi, dostrzegła błysk pożądania wszafirowych oczach Salvatore.Nie przeszkadzało jej, że patrzy na nią jak myśliwy na potencjalnetrofeum.Tęskniła za jego dotykiem od poprzedniej randki.Wtuliła się w niegojak zagubiony szczeniak, który odnalazł swego pana.Salvatore wydał pomruk zadowolenia.Z przyjemnością ją całował.Pachniała pastą do zębów, mydłem, świeżością i młodością.Położył rękę na jejbiodrze i przerwał pocałunek, by zajrzeć głęboko w oczy.- Zabieram cię prosto do domu.Przez całych pięć dni marzyłem, byznowu wziąć cię w ramiona.- Nie mogę się doczekać - wyszeptała, obejmując go za szyję.64SR- Właśnie widzę - zażartował.Gdy Jessica zamknęła mu usta kolejnym pocałunkiem, wydał pomrukzadowolenia.Stwierdził, że wybrał idealną kochankę.- Szkoda, że nosisz spodnie - zauważył z figlarnym błyskiem w oku.- Dlaczego? To bardzo praktyczny strój - odrzekła lekkim tonem.- Nie dla spragnionego kochanka.Po chwili kierowca zaparkował w zadbanej uliczce w Chelsea.Jessicapierwszy raz oglądała ją za dnia.Wyglądała inaczej niż w nocy.Drzewa, któ-rymi ją obsadzono, czekały na wiosnę, by wypuścić pączki.Posmutniała namyśl, że zanim zakwitną, Salvatore wróci do ojczyzny, a jej zostaną tylkowspomnienia.Mieszkanie również odebrała inaczej niż przy pierwszej, nocnej wizycie.W dzień robiło wrażenie większego i bardziej luksusowego.Dopiero terazzwróciła uwagę na starannie dobrane meble i dzieła sztuki.Nieśmiałopogładziła krzywiznę oparcia sofy, niemal zbyt pięknej do siedzenia.- Sam wybierałeś meble?Salvatore zmrużył oczy.Popatrzył na nią badawczo, niepewny, czy pyta zciekawości, czy ocenia wartość majątku.- Nie.Wynająłem projektantkę wnętrz, znawczynię antyków.Przedstawiłem jej swoje wymagania i wyjaśniłem, czego oczekuję.Następniewysłałem ją do Mediolanu, żeby obejrzała moje tamtejsze mieszkanie.Popowrocie urządziła wnętrze w takim stylu, jaki sobie życzyłem.Podoba ci się?- Bardzo - wyszeptała niemal bezgłośnie, oszołomiona nie tylkoeleganckim wystrojem.Najbardziej onieśmielał ją fakt, że właściciel może sobie pozwolić nakażdą zachciankę: ekspertyzę, dzieła sztuki, wypady do drogich restauracji.Szybko przeszła pod pięknym obrazem, przed którym w innych65SRokolicznościach spędziłaby pewnie z pół dnia.Przystanęła przy oknie, żebypopatrzeć na zimowy pejzaż.Widok rzeki jak zwykle przyniósł jej ukojenie.Salvatore podszedł do niej od tyłu i przytulił mocno do siebie.- Wyczuwam w tobie napięcie.Przebywasz myślami daleko stąd -zauważył.Jessica wolała nie tłumaczyć, jak bardzo daleko, w innym świecie,szarym i prozaicznym, oddalonym o całe lata świetlne.Ogarnął ją smutek, żepozwolił jej zajrzeć do swojego barwnego i pięknego tylko na chwilę, jakbypokazywał tęczę, która zaraz zniknie.Zanim odwróciła się twarzą do niego, z trudem przybrała pogodny wyraztwarzy.- Już wróciłam - oznajmiła półgłosem.Odnosił wrażenie, że wielkie szare oczy patrzą na niego z wyrzutem.Albo też nieczyste sumienie podpowiadało taką interpretację.Zdawał sobiesprawę, że ona nie traktuje romansów tak lekko jak światowe piękności, zktórymi dotychczas obcował.Szybko sobie jednak wytłumaczył, że niczymwobec niej nie zawinił.Nie oszukiwał jej, nie zwodził, nie składał fałszywychobietnic.Jasno określił granice, a Jessica przyjęła jego warunki.Przełamywanie jej zahamowań przyniosło mu więcej satysfakcji, niżprzewidywał.Musiał tylko uważać, by zachować odpowiedni dystans.Mar-twiło go, że przyjmuje każdą pieszczotę z naiwnym entuzjazmem.Postanowiłjak najszybciej uświadomić jej, że szkoda marnować energii na tymczasowyzwiązek, bo nawet najczulszymi spojrzeniami nie podbije jego serca.66SRROZDZIAA DZIESITY- Chyba trzeba wstać - stwierdziła Jessica.Salvatore otworzył oczy i ziewnął.- Dlaczego?Znalezienie odpowiedzi na łatwe z pozoru pytanie sprawiło jej sporotrudności.Nie tylko dlatego, że bliskość zabójczo przystojnego Sycylijczykazawsze odbierała jej zdolność logicznego myślenia.- Ponieważ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]