[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy tylko Adelaide została sama z Helmbrechtem, puściła go i opadłaznużona na stołek.- Mathias koniecznie chciał przystać do żołnierzy - niski głosHelmbrechta brzmiał obco.Podniosła wzrok.- Co? - zapytała bezdzwięcznie.- Przecież to jeszcze dziecko.- Tu chyba bardzo się mylicie.Wasz syn już od dawna nie jestdzieckiem.To było dla mnie jasne przez całą podróż.Dla wszystkich tobyło oczywiste.Tylko wy jako matka tego nie zauważyliście, boście niechcieli tego zauważyć.Ani razu nie poczuliście sięzatroskana tym, że tak ochoczo poszukiwał bliskości nieokrzesanychfurmanów i uporczywie z nimi upijał się i łajdaczył.Targnął się chyba teżna córkę Magdaleny.Ta jest jednak jeszcze za młoda albo za mądra dlaniego, wystawiajcie sobie, co chcecie.Ale w każdym razie podczasnapadu ostatniej nocy wasz syn dowiódł odwagi jak dorosły.Pokazał, żeod dawna jest mężczyzną.- Co chcecie przez to powiedzieć? - Z niedowierzaniem szerokootworzyła oczy.Każde słowo bolało, bo czuła, że miał rację.Już odśmierci Vinzenta to podejrzewała, jednak dzień po dniu uparcie zamykałaoczy na prawdę: Mathias nie był już dzieckiem.Od dawna działałsamodzielnie i wiedział, co chce w życiu osiągnąć.Niestety, to nie byłoto, czego się po nim spodziewała.I teraz ostatecznie uwolnił się z jej pęt.Nierozerwalnie związana z tym była kolejna gorzka informacja:zostawił ją również Mathias.Spuściła głowę i patrzyła na swoje ręce.Nagle zakiełkowała w niej nowa myśl.- Mój syn walczył więc z tymi zbójcami, narażał się przy tym nanajwiększe niebezpieczeństwo, tylko po to.Znów podniosła wzrok i szukała spojrzenia Helmbrechta.Chociażrankiem stanęło jej to wyraznie przed oczami, chciała to jeszcze razusłyszeć z jego ust.Chętnie spełnił jej życzenie.- Oczywiście! Próbował wszystkiego, żeby bronić was i innych.Możecie być z niego naprawdę dumna.Nieustraszenie kierował broń dotych łajdaków, przez chwilę nie zwlekał.- O Boże! - Nawet jeśli to brzmiało bardzo bohatersko, w następnejchwili uświadomiła sobie coś zupełnie innego.Owładnął nią dziwnydygot.Ledwie odważyła się odmalować przed sobą scenę, którą Mathiasmusiał też widzieć.Helmbrecht nic nie zauważył, tylko ciągnął dalej:- Nawet gdy było jasne, że oprócz nas dwóch żaden inny mężczyznanie przeżył tego napadu, nie poddał się.Gdy widział was zhańbioną ileżącą tak.- Skonsternowany, urwał.Dopiero gdy wypowiadał ostatniesłowa, uświadomił sobie, co właśnie powiedział.Z zakłopotaniemodchrząknął.- Wybaczcie, nie chciałem.Zatem wasz syn nie mógłzrobić inaczej, leżeliście tam bez ducha.Co mu pozostało, jak myśleć, żewy.- Zatem mój syn myśli, że nie żyję - podsumowała cicho i na próżnoczekała na łzy.W ostatnich godzinach za wiele ich wylała, teraz już żadnenie popłynęły.Wpatrywała się w dogasający w piecu ogień.%7łarzwiastował życie.Oczy zaczęły ją piec.Dobrze było, że w ogóle jeszczecoś czuła.- Powiedzcie mi przynajmniej, do jakiej armii się zaciągnął -poprosiła spokojnie.- Do Szwedów, Austriaków, Polaków, może doLitwinów? A może o kimś zapomniałam? Wybaczcie, że nie nadążam zabieżącymi wiadomościami, jeśli chodzi o losy tej wojny.- Już dobrze.- Machnął ręką z wyrazną ulgą, że rozmowa przyjęła takiobrót.- Nie martwcie się.Zaprowadziłem go do jednej z austriackichchorągwi.Od lat dobrze znam dowodzącego nią oficera.Będzie się oniego troszczył jak o własnego syna.Możecie mu, oczywiście, wysłaćwiadomość, że u was wszystko dobrze.Mathias się ucieszy, jak tousłyszy.- Do Austriaków? - Adelaide nie mogła powstrzymać piskliwegośmiechu.- Czyż nasza gospodyni nie wspomniała właśnie, że daliściemojej kuzynce rozmaite pisma polecające, które gwarantują jej swobodnyprzejazd u Szwedów, jak również u Polaków i Litwinów? Terazopowiadacie też o przyjazniach z Austriakami.Czy w ogóle jest jakaśstrona w tej wojnie albo gdziekolwiek na świecie, która nie jest z wami wsojuszu? Wydaje mi się, że macie kontakty ze wszystkimi obozami.Jakiejż wy jesteście narodowości? Jaka religia się dla was liczy? Czujeciesię związani z jakimś krajem albo wyznaniem?- Jestem kupcem, szanowna pani - odpowiedział krótko, aleniekoniecznie nieprzyjaznie, i zaznaczył to lekkim ukłonem.Półnagi torsz bandażami i plastrami nieumyślnie nadał temu gestowi komicznywydzwięk.- Moim zdaniem, dla kupca nie ma znaczenia przynależnośćdo jakiejkolwiek narodowości, w stosunku do której czułby sięzobowiązany.Robię interesy i mam przyjaciół w interesach wewszystkich krajach.To, że władcy tych krajów prowadzą przeciwko sobiewojny, żeby zdobyć tereny albo inne rzekome korzyści, uważam za jednąz największych głupot, jaka może istnieć.A teraz wybaczcie mi.Powinienem się w coś ubrać.To niewybaczalne, że tak długo epatowałemwas tym niegodnym widokiem.Z godnością podniósł się i podszedł do kufra.Bóle w barku chyba jużustąpiły.Nie prosząc jej o pomoc, założył na siebie przygotowanąkoszulę.Spodnie wziął w rękę i wszedł z nimi po schodach na poddasze.Zadumana Adelaide patrzyła na strome schodki.Wkrótce zarysyposzczególnych stopni rozmyły się w szarości i czerni nadchodzącegozmierzchu.Słowa Helmbrechta wybrzmiały, a ona nic na to nieodpowiedziała.To już nie było dla niej ważne.Tak jak kontury przedmiotów, stopniowo rozmywał się w jej myślachrównież wyrazny obraz Mathiasa.Ten proces zaczął się już na długoprzed wczorajszym napadem.Od śmierci Vinzenta ledwie dostrzegała, cosię z tym chłopcem działo.Westchnęła.Kiedyś czujnie pilnowała jegopierwszych oddechów, troskliwie trzymała za rękę przy pierwszychkrokach.Teraz, kiedy urosły mu skrzydła i odważnie wyruszył w szerokiświat, straciła go z oczu.Prawdopodobnie tak było lepiej.W jegonamiętnym locie ku słońcu byłaby mu tylko ciężarem, który by go ciągnąłz powrotem do ziemi.%7łeby to sobie wyobrazić, wystarczyło tylkopomyśleć, jaki obraz miał przed oczami poprzedniej nocy.Nic już niezostało z tej mądrej, pewnej siebie i praw swego stanu żony kupca zFrankfurtu nad Menem.Została zhańbiona niezliczoną ilość razy,potwornie zgwałcona, aż po utratę świadomości.Na samo wspomnieniejeszcze dygotała.A Mathias musiał to oglądać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]