[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To jednak nie wydawała sięodpowiednia pora na pytania.Nagle ujrzała syrenę. O mój Boże, jaka piękna! wykrzyknęła. I przerażająca, w sposób, w jaki potrafiprzerażać prawdziwa uroda.Nie ocali ich, prawda? To nie jest Arielka szukająca miłościi żałująca, że nie ma nóg.Jedynym kochankiem, którego pragnie, jest morze.Będzie patrzyła, jakżeglarze toną, a jeśli któryś dopłynie do jej skały, być może spotka go los gorszy od śmierci.I ostatnią postacią, którą zobaczy, będzie ta piękna syrena. Pragnęła dotknąć wijącego się, opalizującego ogona, więc schowała rękę za plecy, aby siępowstrzymać. Jak go zatytułowałeś? Czekająca. Doskonały tytuł.Po prostu idealny.Zastanawiam się, kto to kupi i czy zobaczy to, conamalowałeś, czy tylko piękną syrenę na skałach nad wzburzonym oceanem. Pewnie zależy od tego, co będzie chciał zobaczyć. To znaczy, że nie będzie tak naprawdę patrzeć.Ten obraz odciągnął mnie odrzeczywistości.Wszystko jedno, nikogo już tu nie ma.Przyszła i poszła. Lila odwróciła sięi ujrzała, że Ash ją obserwuje. Powinniśmy zadzwonić po policję. I niby co im powiemy? %7łe wyczuliśmy zapach perfum, który i tak wywietrzeje, zanimprzyjadą gliny? Z tego co widzę, nic nie zostało przestawione, Zabrała kilka przedmiotów Julie, więc od ciebie też pewnie coś wzięła.Jakieśdrobiazgi.Pewnie traktuje to jak upominki albo trofea.Ale to nie jest takie ważne, prawda? Nie.Nie szukała tutaj ciebie, ale czegoś na pewno.Co takiego miał Oliver, czego onapragnie? Zamyślił się. Tutaj tego nie ma. To oznacza, że będzie szukała dalej.To nie ja muszę być ostrożna, Ash, tylko ty.7Może i miała rację, ale mimo to odprowadził ją do mieszkania i dokładnie sprawdziłkażde pomieszczenie, zanim zostawił ją samą.Potem wrócił do domu, podświadomie mającnadzieję, że kogoś zastanie.Był w nastroju na konfrontację nawet jeśli miałby do czynieniaz kobietą w designerskich butach i z tatuażem na kostce, jak upierała się Julie.Ten, kto zabił jego brata, a przynajmniej był wspólnikiem mordercy, wszedł do jegodomu, ominąwszy naprawdę niezły system zabezpieczeń, i prawdopodobnie obejrzał wszystkorównie dokładnie jak Lila.I to bez żadnych przeszkód.Czy to nie oznaczało, że ktoś go obserwuje? Najwyrazniej włamywaczka wiedziała, żemoże tu wejść, wiedziała również, kiedy wyjść.Musiała przebywać w mieszkaniu dosłowniekilka minut przed tym, jak zjawił się tu z Lilą.Gdyby minęło więcej czasu, perfumy zdążyłybysię ulotnić.Jak należałoby podsumować dotychczasowe zdarzenia? Dwa morderstwa, dwa włamaniai z całą pewnością obserwacja.Ash zastanawiał się, w co takiego, do cholery, wpakował się Oliver.Tym razem niechodziło ani o hazard, ani o narkotyki, nie pasowało ani jedno, ani drugie.Jaki numer życiawyciął Oliver? Do czego się posunął? Cokolwiek to było, umarło razem z bratem Asha, a takobieta, niezależnie od tego, z kim pracowała i dla kogo, mogła go bezkarnie obserwowaći przeszukiwać jego mieszkanie.I tak niczego nie znajdzie, bo niczego nie miał.Pozostała mu tylko rodzina w żałobie oraz potworne poczucie winy z powodu śmiercibrata, i furia.Wchodząc do loftu, postanowił zmienić szyfr w alarmie, chociaż nie był pewien, czy tocokolwiek da.Doszedł do wniosku, że sprowadzi firmę, która go instalowała.System należałopoprawić.Teraz jednak uznał, że powinien sprawdzić, czy nieproszony gość nie zabrał sobiejakichś upominków.Rozejrzał się po swoim mieszkaniu.Lubił mieć sporo miejsca, żeby nic gonie ograniczało przy jego zagospodarowaniu i przy goszczeniu członków licznej rodziny.A terazmusiał skontrolować swój teren ze świadomością, że jest ktoś, kto poradził sobie z jego zamkami.Dopiero po godzinie sporządził krótką i zaskakującą listę brakujących przedmiotów.Znalazły się na niej ulubione sole kąpielowe jego matki; kolczyki, które jego siostra(przyrodnia, z drugiego małżeństwa matki) zostawiła, gdy zatrzymała się tu razem z matką nanoc kilka tygodni wcześniej; mały witrażowy łapacz słońca, który jego siostra (przyszywana,z czwartego małżeństwa ojca) zrobiła mu przed laty na Gwiazdkę; para ręcznie kutych, srebrnychspinek do mankietów w maleńkim pudełeczku od Tiffany ego.Włamywaczka nie zabrała gotówki, którą zapewne zauważyła w szufladzie biurka.Byłotam zaledwie kilka setek, ale dlaczego ich nie wzięła? Sole kąpielowe owszem, ale gotówki nie.Może pieniądze były zbyt bezosobowe? Nie pociągały jej? Kto to do licha był?Niespokojny i zdenerwowany Ash poszedł na górę do atelier.Nie mógł teraz zająć sięsyreną, nie był w nastroju, ale przyjrzał się jej uważnie, myśląc o tym, jak Lila z niemal idealnąprecyzją wyraziła jego uczucia dotyczące tego obrazu.Nie spodziewał się, że zobaczy to co on,a jeszcze mniej, że zrozumie.Nie spodziewał się również, że Lila go zafascynuje.Kobieta o cygańskich oczach, któratraktowała wielofunkcyjny scyzoryk tak, jak inna mogłaby traktować szminkę, i używała gorównie swobodnie.Kobieta, która zapewniła pociechę nieznajomemu i podzieliła się z nim swojąwizją niedokończonego obrazu.Kobieta, która pisała o nastoletnich wilkołakach i z wyboru niemiała własnego mieszkania.Może mówiła prawdę, a może faktycznie wcale jej nie poznał? Wiedział jedno, żenaprawdę dowie się o niej więcej, kiedy ją namaluje.Rozstawił sztalugi i zabrał się do gruntowania nowego płótna, nie przestając o niejmyśleć.Lila stała przed loftem Asha i przyglądała się tej dziwnej budowli w jasnym świetle dnia.Doszła do wniosku, że wyglądał całkiem zwyczajnie stary, ceglany budynek z kilkomastopniami ponad poziomem ulicy.Przypadkowy przechodzień mógłby pomyśleć podobnie jakona, że w środku znajduje się kilka mieszkań, i to zapewne całkiem ładnych i dużych, zajętychprzez młodych biznesmenów, lubiących śródmiejski szyk.W rzeczywistości było zupełnie inaczej.Ash stworzył tu dom, który dokładnieodzwierciedlał zainteresowania i pasje jego właściciela artysty i człowieka bardzo zżytego zeswoją rodziną.Potrafił połączyć te dwie cechy swojej osobowości i stworzył dla nich idealnąprzestrzeń, w której nie tylko on mógł znalezć zadowolenie.Jej zdaniem trzeba było do tegobystrego oka i sporej dawki samokrytyki.Uznała, że Ashton Archer dobrze wiedział, kim jesti czego pragnie.Z jakiegoś powodu, który według niej nie miał najmniejszego sensu, chciał jąnamalować.Weszła po schodkach i nacisnęła dzwonek.Powinien być w domu, bo przecież musiał pracować.Ona też powinna pracować, ale niemogła się skupić.Teraz pewnie mu przeszkadza.Właściwie wystarczyło mu wysłać SMS-a& Co?Niemal podskoczyła, gdy pełen napięcia i złości głos rozległ się w domofonie. Przepraszam, tu Lila.Chciałam tylko& Jestem w pracowni. No, to ja już&Coś zabrzęczało i kliknęło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]