[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W którymś momencie zmęczenie wzięło górę, ułożyłam się na progu jakiegoś staregodomostwa i usnęłam.Obudziło mnie potrząsanie i chrząkanie jakiejś starej kobiety z cienkimibrwiami narysowanymi węglem pośrodku czoła, co nadawało jej wygląd maski.Krzyknęłamz przerażenia, ale na to, żeby się wyrwać było już za pózno, gdyż trzymała mnie obiemarękami.Wierzgającą nogami w powietrzu zaniosła mnie do jakiejś zaplutej nory i tamzamknęła.W pomieszczeniu okropnie śmierdziało, a ze strachu i głodu musiało mi się zrobićniedobrze, gdyż zaczęłam wymiotować.Nie miałam pojęcia, gdzie jestem.Ledwo doszłam dosiebie, z całych sił zaczęłam wzywać mojego dziadka, a wtedy kobieta wróciła i wymierzyłami dwa policzki, które odebrały mi dech; nigdy nie byłam bita i sądzę, że bardziej mnie tozaskoczyło, niż zabolało.Mówiła po kantońsku.Kazała mi się zamknąć, bo inaczej spuści milanie bambusową witką, po czym rozebrała mnie do naga, obejrzała dokładnie, zwracającszczególną uwagę na usta, uszy i pupę, ubrała mnie w czystą koszulę i zabrała mojepoplamione ubranie.Znowu zostałam sama w izdebce, która - w miarę jak w jedynymotworze wentylacyjnym, jaki się tam znajdował, ubywało światła - powoli pogrążała się wpółmroku.Myślę, że ta przygoda zostawiła we mnie jakiś ślad na całe życie.Od tamtej chwiliupłynęło dwadzieścia pięć lat, a ja nadal drżę, ilekroć wspomnę owe niekończące się godziny.W tamtych czasach na ulicach Chinatown nie widywano samotnych dziewczynek, rodzinystrzegły ich pilnie, gdyż wystarczyło na chwilę spuścić je z oka, aby przepadły w czeluściachdziecięcej prostytucji.Byłam za mała, żeby wiedzieć, iż dziewczynki w moim wieku bardzoczęsto były porywane albo kupowane i od dzieciństwa poddawane wszelkiego rodzajudeprawacji.Po kilku godzinach, kiedy było już całkiem ciemno, kobieta wróciła w towarzystwiemłodszego od siebie mężczyzny.Przyjrzeli mi się w świetle lampy i zaczęli zażarciedyskutować w swoim języku, który znałam, ale niewiele zrozumiałam, gdyż byłamwyczerpana i umierałam ze strachu.Wydawało mi się, że słyszę, jak wielokrotniewypowiadają imię mego dziadka Tao Chi'ena.Poszli i znowu zostałam sama, drżąc z zimna iprzerażenia, nie wiem, na jak długo.Kiedy drzwi znowu się otworzyły, oślepiło mnie światłolampy, usłyszałam moje chińskie imię Lai-Ming i nieomylnie rozpoznałam głos wujkaLucky'ego.Wziął mnie na ręce i do tej pory nie wiem, co było dalej, gdyż poczułam takąulgę, że byłam jak oszołomiona.Nie pamiętam drogi powozem ani chwili, kiedy znowustanęłam przed babcią Pauliną w pałacu na Nob Hill.Nie pamiętam również, co się działoprzez następne tygodnie; moje wspomnienia z tego okresu są niejasne i pełne sprzeczności.Teraz, kiedy wiążę luzne wątki mojej przeszłości, bez cienia wątpliwości mogęzapewnić, że uratowało mnie tchnienie szczęścia wujka Lucky' ego.Kobieta, która mnieporwała, zwróciła się do przedstawiciela swojego bractwa, gdyż bez wiedzy i zgody tong nic wChinatown nie mogło się wydarzyć.Cała społeczność podzielona była między te zamknięte ipilnie strzeżone organizacje, które od swoich członków wymagały lojalności i pobierałyprowizję w zamian za ochronę, kontakty umożliwiające zdobycie pracy i obietnicę odwiezie-nia ich ciał do Chin, w przypadku gdyby umarli na ziemi amerykańskiej.Człowiek, doktórego udała się kobieta, nieraz widywał mnie prowadzoną za rękę przez dziadka i szczęś-liwym zbiegiem okoliczności należał do tego samego bractwa co Tao Chi'en i wezwał mojegowujka.W pierwszym odruchu Lucky chciał zabrać mnie do siebie, aby zajęła się mną jegożona, zamówiona z katalogu i świeżo sprowadzona z Chin, jednak po chwili uświadomiłsobie, że musi uszanować wolę rodziców.Zarówno babcia Eliza jak i Tao Chi'en zawszeuważali, że chińska dzielnica San Francisco jest dla mnie za ciasna, chcieli, abym czuła sięAmerykanką.Mimo iż Lucky Chi'en nie podzielał tej opinii, nie mógł sprzeciwić się wolirodziców, dlatego zapłacił moim porywaczom uzgodnioną sumę i odwiózł mnie z powrotemdo domu Pauliny del Valle.Wujka Lucky'ego zobaczyłam dopiero po dwudziestu latach,kiedy odnalazłam go, by uzupełnić ostatnie brakujące ogniwa mojej historii.Dumna rodzina moich dziadków ze strony ojca przeżyła w San Francisco trzydzieścisześć lat, nie pozostawiwszy po sobie zbyt wielu śladów.Próbowałam je odszukać.W pałacuna Nob Hill jest dzisiaj hotel i nikt nie pamięta, kim byli jego pierwsi właściciele.Przeglądając w bibliotece stare czasopisma, w rubryce towarzyskiej znalazłam licznewzmianki o mojej rodzinie, a także historię pomnika Republiki i nazwisko mojej matki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]