[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Magia wciąż była wprzypływie, lecz fala mogła odejść w każdej chwili.Jeśli magia upadnie, równie dobrze będęmogła grać głową w piłkę, bo na tyle by mi się tylko przydała.Wyjęłam wielką srebrną tacę z szafki i postawiłam na środku stołu z ziołami.Większość z nich zmieszałam już wcześniej, ale niektóre wymagały robienia tego w trakcieinaczej nie zadziałają.Zobaczenie Curran a bolało.Kamień w mojej klatce stawał się cięższy i cięższy.Drań i kłamca.Przyszedłem do ciebie z połamanymi kośćmi&W dziesięć minut przygotowałam miksturę, podniosłam głowę i włożyłam ją wmieszankę ziół.Nekromancka magia przychodziła mi z łatwością.Odpychało mnie to, alewciąż przyciągało do siebie, tak samo jak swędzące miejsce.Mój wstręt mógłby byćnaturalny, ale większość z tego była wyuczona.Voron robił co mógł aby stłumić tę częśćmnie odkąd byłam dzieckiem.Dziwnym sposobem ciągnęło mnie bardziej i bardziej by totrenować.Wsunęłam pod tace blaszkę do pieczenia i nalałam na nią glicerynę.Pudelobserwował mnie ze skupieniem.- Uważaj - powiedziałam mu.- To się zrobi wstrętne.Rozcięłam kciuk nożem i pozwoliłam kropli krwi spaść na zioła.Magia przepłynęłaprzez suszone zioła jak ogień wzdłuż lontu i eksplodował w głowie.Nieumarły zadrżał przezwybuch energii.Dotknęłam kciukiem czoła nieumarłego przesyłając cząstkę magii do mózgu.- Obudz się.Głowa otworzyła oczy koncentrując się na mnie, wykrzywiając usta.Wstrętnamagia rozbłysła jak w czasie burzy wirując złośliwie gniewem i głodem.Pudel zniknął jakStruś Pędziwiatr ze starej kreskówki.Zaczekałam chwilę żeby sprawdzić czy dywan się zanim nie zapalił.Na szczęście nie było potrzeby użycia sprzętu straży pożarnej ACME.Pochyliłam się nad głową.- Pokaż mi swojego pana.Słowa nie były potrzebne.Stara arabska kobieta, która nauczyła mnie tego rytuaługdy miałam 11 lat mówiła, że wystarczy się skoncentrować.Mówiąc to wychodziło się na tosamo.Magia zatrzęsła się.Obrzydliwy smród uniósł się z ziół.Głowa drgnęła - gruba,ciemna krew spływała z kanalików łzowych sunąc po policzkach wprost na zioła, a z nich napatelnie z gliceryną tworząc ciemną plamę.- Pokarz mi swojego pana.Plama zawirowała.Słaby zarys twarzy pojawił się w jej głębi.- Pokaż mi!Magia zaczęła wrzeć.Obraz zajaśniał i migotał, ale był na tyle przejrzysty by mócrozpoznać moją własną twarz patrzącą na mnie z plamy.Co u licha&Zbadałam upiorny obraz - był zniekształcony, ale widziałam pasujący odcień skóry,długie ciemne włosy i ciemne oczy.Ja.Odpuściłam.Magia sama opadła.Oparłam łokcie na stole a brodę na pięści, następnie spojrzałam na głowę.Odprawiałam ten rytuał sześć razy w życiu, zawsze z wampirami i nigdy nie zawiódł.Dlaczego to pokazało mnie?Głowa patrzyła na mnie niewidzącymi oczami.Przypływ magii ugotował patogenVampirus Immortus, a w momencie gdy zniknął, głowa wampira mogła ulec rozkładowi wciągu minuty.Ta nie wyglądała wcale lepiej.Potrzebowałam zdania kogoś bardziejdoświadczonego.Wzięłam telefon i próbowałam zadzwonić.Brak sygnału grrr&Entuzjastyczne szczekanie dobiegło spod mojego łóżka a chwilę pózniej ktośzapukał.- Kto tam?- Kate? - zapytał głos Andrei.- Jesteś w domu?- Nie.- Otworzyłam drzwiAndrea uśmiechnęła się do mnie dotykając dłońmi koperty.- Przypuszczam, że po to przyszłam.Co to za smród?- Mam coś w kuchni.- Przesunęłam się na bok dając jej znak ręką by weszła.- Niewejdz w psie wymioty.- Raz nie miałam wymówki aby tego nie sprzątnąć.Przeszła nad ofiarą pudla obronnego dla bogów układu pokarmowego i zobaczyłagłowę z ziołami leżącą na tacy w kuchni.Jej twarz wydłużyła się.- To jest po prostu niepoprawne.Co to za rzeczy na których to coś leży?- Zioła.Rozmaryn, kolendra.Niebieskie oczy Andrei rozszerzyły się jak spodki.- Jeśli zamierzasz to ugotować, puszczę pawia obok tego należącego do psa.- Dlaczego miałabym to gotować?- Cóż, to leży jak indyk przygotowany do pieczenia.No i masz zioła.Ruszyłam do kuchni, złapałam głowę i włożyłam do plastikowej torby, którąumieściłam w lodówce.Resztę wyrzuciłam do śmieci.- Lepiej?- Tak.Gdy sprzątałam rzygi, Andrea wstawiła wodę na herbatę na kuchence naftowej.Magia obrabowała nas z elektryczności, ale wciąż dla takich chwil trzymam palnikturystyczny w moim mieszkaniu.Kiedyś ocalił życie mi i Julie.Wkrótce dowody świadczące o niestrawności pudla zostały usunięte.Pies wyszedłspod łóżka i polizał dłoń Andrei.- Dobrze wygląda bez tych kłaków - powiedziała.- On też tak sądzi.Pudel znów polizał jej dłoń, Andrea uśmiechnęła się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]