[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Proszę nie robić ze mnie idioty.Rozmawiałem dziś wieczorem z tym całym Ravenswoodem.Nie360ma wątpliwości, że on i kapitan coś knują.I pani też doskonale o tym wie.A więc to tam poszli.na spotkanie z Fitchem, pewnie również z sędzią.Z tego, co mówił Fitch, nie wynikało jednak wcale, że on sam jest zaangażowany w próbę ujęcia Spectera.Być możenie znał nawet szczegółów akcji.A ponieważ nie wiedziała, ile jej wolno powiedzieć, wolała udawać głupią.- Jeśli coś planują, to ja w każdym razie nie mam pojęcia, co to może być.Chyba pan nie sądzi, że by mi powiedzieli.- Dlaczego nie? Jeśli pomaga pani w schwytaniu Spectera, a myślę, że tym się właśnie zajmują, mogą liczyć na panipomoc.- Absurd! Cóż mogłabym dla nich zrobić?- Miałem nadzieję, że pani mi to powie, a przynajmniej zdradzi, co już wiedzą.To ją zastanowiło.- Dlaczego ta sprawa tak pana interesuje? Wzruszył ramionami.- Schwytanie Spectera jest bardzo ważne, można za to dostać dużą nagrodę, a mój wydział jest w to zamieszany.-Wydawał się zawiedziony.- Lord Ravenswood i kapitan nie powinni prowadzić dochodzenia, nie dzieląc sięzyskiem z tymi, którzy z tego żyją.Teraz wszystko nabrało sensu.Clara wolałaby jednak stanowczo, by całą tą sprawą zajął się Morgan.Ona sama niemiała pojęcia o procedurach śledczych.Czy pan Fitch miałby istotnie prawo domagać się nagrody? CzyRavenswood niesprawiedliwie go pominął?Tak czy inaczej nie mogła mu pomóc.Szybko podniosła się z krzesła.358- Doprawdy, panie Fitch.Będzie pan musiał porozmawiać na ten temat z lordem Ravenswoodem.Ja się w takiesprawy nie angażuję.- Wygładziła spódnicę i ruszyła w stronę drzwi.- Proszę wybaczyć.Muszę iść.ObiecałamLucy.- Proszę mi opowiedzieć o swojej znajomości z kapitanem.Przystanęła przy drzwiach.- Nie mogę mówić o czymś, o czym nie mam pojęcia.- Proszę nie udawać.- Jego porozumiewawczy uśmieszek budził niepokój.- Wiem, że pani i kapitan pozostajecie wintymnym związku.Ogarnął ją strach.Nie mógł się przecież dowiedzieć o niej i o Morganie.Z pewnością zgadywał.- Nie rozumiem, o co panu chodzi.- Oczywiście, że pani rozumie.Jesteście kochankami.To jedyny powód, dla którego spędziła pani z nim noc wsklepie.Skąd o tym wiedział?- Chyba pan oszalał, skoro.- Pamięta przecież pani, że śledziłem kapitana.Tak jak kazał pan Hornbuckle.Widziałem, jak wchodzi pani do niegowieczorem i wychodzi od niego rano.Czując, że z każdym kolejnym zdaniem coraz bardziej traci reputację, Clara za wszelką cenę postanowiła sięratować.- Jeśli tak, widział pan też, jak Lucy strzela do kapitana.Owszem, zostałam tam na noc, by go pielęgnować.- Chyba raczej pozwolić się uwieść - prychnął sarkastycznie Fitch.- Nie wiem, skąd ten pomysł - zaprotestowała.Zdawała sobie jednak przy tym sprawę, że jest to359tylko słowo przeciw słowu.- Mogę się założyć, że nie czekał pan nawet całą noc.gdyby tak było, zastałby pan tamSpectera.Fitch przymrużył oczy.Boże! Powiedziała stanowczo za dużo.Oficjalnie nie mogła wiedzieć, że był tam Specter.A jeśli Fitch go widział izależało mu na nagrodzie, powinien był dokonać aresztowania.Przecież musiał wiedzieć, kim była postać odziana wczarną pelerynę.To nie pozostawało dla nikogo tajemnicą.On jednak nie próbował zatrzymać ani Spectera, aniMorgana.Co więcej, wydawał się pewny jej romansu z Morganem, a jedyna osoba, która o tym wiedziała to.Z wymuszonym uśmiechem ruszyła do drzwi.- Tak czy inaczej, to nie ma znaczenia.Nie wiem nic na temat śledztwa.Już panu o tym mówiłam.Jeśli chce panpoznać szczegóły, proszę porozmawiać z kapitanem Pryce'em lub jego lordowską mością.Teraz naprawdę muszęjuż iść, więc, jeśli raczy mi pan wybaczyć.- To wykluczone, milady - powiedział Fitch, a jego głos stał się nagle zupełnie inny, głębszy i.bardziejprzerażający.Clara poczuła dziwną miękkość w kolanach.On tymczasem wyjął pistolet i wycelował jej prosto w serce.- Obawiam się, że nie mogę na to pozwolić.Rozdzial 23Pozrę każdego, kto tu przyjdzie Leniwie olbrzym rzecze,Lecz nie wie, głupi, że Już po nim:Z pułapki nie uciecze.Opowieść o Jacku, pogromcy olbrzymów,anonimowa legenda kornwalijska, w wersji Rushera.Co to znaczy, że Clary tu nie ma? - spytał Morgan, patrząc groznie na kamerdynera swojego brata.Ten odwzajemniłmu się wyniosłym spojrzeniem.- Lady Clara wyjechała jakiś czas temu dwukół-ką w towarzystwie młodej damy, panny Perkins.Morgan popatrzył na niego z niedowierzaniem.- Była tu Lucy?Sebastian i Juliet wyszli mu na spotkanie.- Clara pojechała gdzieś z Lucy? - zwrócił się do nich Morgan.- O co tu chodzi?Juliet wzruszyła ramionami.- Panna Perkins przyszła prosić Clarę o pomoc.O ile sobie dobrze przypominam, sprawa dotyczyła tego policjanta,Fitcha.On zatrzymał jednego z chłopców, Johnny'ego, zdaje się.- Fitch był dziś naprawdę zajęty - mruknął Ravenswood.- To cię nie dziwi?- Owszem, trochę - odparł Morgan, czując, jak jeżą mu się włosy na karku.- Ta młoda dama chyba nie chciała go poślubić - dodała Juliet.- A on się zemścił i aresztował jej brata.Czy coś wtym rodzaju.361Choć wyjaśnienie wydawało się prawdopodobne, Morgan wciąż odczuwał niepokój.- Co właściwie wiesz o Rodneyu Fitchu? - spytał Ravenswooda.- Tylko to, co powiedziałem tobie.Przypomina Dogberry'ego.Pamiętacie tego niedojdę z komedii Szekspira? Aletak naprawdę jest inteligentny i.- Dogberry! - wykrzyknęła Juliet.- Wiedziałam, że już gdzież słyszałam o tym Fitchu.Morgan popatrzył na nią z ukosa.- O czym ty mówisz? Skąd możesz wiedzieć cokolwiek o policjantach ze Spitafields?- Nie, nie, on nie był wtedy policjantem, tylko aktorem z trupy aktorskiej, która przyjechała do Stratfordu, kiedymiałam może.dwanaście lat.Tamten Fitch też miał chyba na imię Rodney.I był najlepszym odtwórcą roliDogberry'ego, jakiego widziałam w życiu.Dlatego tak świetnie go pamiętam.Naprawdę śmialiśmy się do łez.Morgan poczuł, że robi mu się zimno.- Opisz mi tego aktora, Juliet.Zrobiła to, o co poprosił.- On? - spytał Morgan, a strach niemal ściął mu krew w żyłach.- Obawiam się, że tak - odparł Ravenswood.- Grał tę rolę przez cały czas - powiedział Morgan.- Grał Dogberry'ego.Kto by podejrzewał takiego safandułę o to,że jest najgrozniejszym przestępcą w Spitafields?- To by wyjaśniało obecność Fitcha w sklepie.- Zmarszczka niepokoju przecięła czoło Ravenswooda.- Nieprzyszedł po to, by cię śledzić.W każdym razie nie na polecenie władz.Przyszedł, żeby wywęszyć pułapkę.365- A kiedy cię zobaczył, zrozumiał, do czego zmierzamy, i uciekł.- Morgan był coraz bardziej przerażony.- Spectermówił przecież, że ma znajomości w policji, nie sądziłem jednak, że są to znajomości tak bliskie.- To by wyjaśniało sukcesy Fitcha w chwytaniu przestępców.Ilekroć Specter chciał wyeliminować konkurenta lubzdrajcę, doskonale wiedział, gdzie go szukać.- Ravenswood pokręcił głową.- Jednak coś mi tu nie pasuje.Aktorgroznym przestępcą? Niewiarygodne.- Dlaczego? Miał dość ciągłego braku pieniędzy i dostrzegł inny sposób wykorzystania swojego talentu.Zawsze misię wydawało, że świetnie manipuluje głosem.I jeszcze ta jego zdolność wymykania się z zasadzek.Pewnie zakażdym razem zmienia przebranie.Dla aktora to łatwe.Mógł na przykład wypychać pelerynę, gdy chciał wydać siębarczysty i tak dalej.- Ale w jaki sposób osiągnął ten efekt, który opisywałeś? Brak twarzy pod peleryną?- Malował się czarną farbą.W nocy wydawał się prawie niewidzialny.Czego jednak, na miłość boską, może chciećod Gary?- Próbuje cię zwabić w zasadzkę - odparł bez wahania Ravenswood z pobladłą twarzą.- Chyba nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]