[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Detale, mało istotne detale.Przygarnął mnie bliżej i pochylił się.Zapach drzewa sandałowego i ozonu owionął mnie zmysłowym ciepłem.Dał mi sekundę, bym się mogła wycofać, a potemmusnął moje usta pocałunkiem, słodkim i delikatnym.Trzymał moją lewą dłoń w swoich i gładził obsydiano-wą obrączkę na moim palcu, rozgrzewała się w kontakcie z nim, aż ciepło przenikało do kości.Westchnęłamcichutko pod tym dotykiem, wciąż czując lekkie mrowienie w wardze.- Może jednak rozważysz seks na pocieszenie?- Nie przeciągaj struny, Baal, bo przypomnę sobie,gdzie leżą noże.- Mój głos nie zabrzmiał tak ostro, jakzamierzałam, wciąż gdzieś pobrzmiewała w nim miękkaprzyjemność po jego pocałunku.Uśmiechnął się z lekkąsatysfakcją i pogładził mój zarumieniony policzek.- Dobrze, już zmykam.Pamiętaj, wiesz, jak mnieprzywołać, gdybyś mnie potrzebowała.W jakimkolwiekcelu, nie tylko łóżkowym.I już go nie było.Westchnęłam z tłumioną frustracją.Gdybyż to było takie proste, gdyby miłość można byłoleczyć jak kaca, wybić klin klinem.- Kotek, wszystko w porządku? - Joshua przeciągałsię w progu, wciąż zaspany.- Jasne, nie gorzej niż zwykle - rzuciłam, siląc sięna lekki ton.- Ktoś tu był, prawda?- Tak.- Nie zamierzałam kłamać.Anioł spoglądał na mnie chwilę z uwagą.- Nie Miron?- Baal - powiedziałam, obawiając się gwałtownej reakcji.Joshua był zaskoczony, ale nie zdenerwowany.- Ach, on.Czego chciał?- Niczego, po prostu wpadł, wie o Mironie i przyszedł mnie pocieszyć.Anioł zrobił wielkie oczy.- Nie przestanie mnie zdumiewać, Leon ma rację, onprzy tobie nie jest sobą.- Albo ze mną jest bardziej sobą niż zwykle.- Wzruszyłam ramionami.Nie miałam siły na kłótnię na tematBaala.- Zaangażował się po swojemu w przemówienieMironowi do rozumu.Joshua zachichotał.- Powodzenia życzę, zamierza go pobić?- Nie, stara się o moje względy.Oficjalnie.Skoro Baal nie robi z tego tajemnicy, wkrótce Gabei tak się dowie, a ten nie omieszka powiedzieć o tymJoshui, by go ostrzec, rzecz jasna, nie, by nas skłócić,gdzieżby staremu archaniołowi przyszło do głowy cośtak nieuprzejmego.- Oficjalnie? Chyba nie.- Tak, ogłosił to, jego demony mają mnie traktowaćz szacunkiem, jaki przysługuje przyszłej oblubienicy.-Skrzywiłam się drwiąco.- Ma chłopak gest.A co, jeśli Miron się opamięta?Przecież tego nie da się odwołać w trzy minuty?- Nie wiem.- Dora, to poważna sprawa.- Usiadł naprzeciw mniei oparł łokcie o stół.- Baal nie będzie mógł ogłosić, żezmienił zdanie albo że ty go nie chcesz.Zaloty w pie-kielnym stylu mogą trwać latami, ba, stuleciami, skorojesteście nieśmiertelni, a póki jesteś oficjalną kandydatką, nie będzie mógł oficjalnie związać się z kimś innym.- Joshua, to nie był mój pomysł, nie pytał mnie teżo zdanie.Po prostu bawi się w swatkę i tyle - mruknęłam, choć zaniepokoiła mnie nieco nieodwracalnośćtego, co Baal nawyczyniał.- Dlaczego?- Ptaszyno, nie wiem, sądzę, że mu na mnie zależy.Wiesz, może powinnam ci powiedzieć wcześniej, to byłatajemnica, bo reagujecie na niego jak na zarazę.Ja i Baalprzyjaznimy się od miesięcy, nieoficjalnie.- Od powstania?- Od Jezabel.Patrzył na mnie uważnie, wyraznie zaskoczony.- I nikt nie zauważył? Nawet my?- Byliśmy ostrożni, nie chciał dla mnie kłopotów, a jamiałam dość tłumaczenia wszystkim, o co chodzi.Proszę, nie zaczynaj śpiewki trzymaj się od niego z daleka".- Potarłam czoło, czując nadchodzącą migrenę.- Nie zamierzam, jesteś dorosła i wiesz, co robisz.Zwykle.- Dzięki za zaufanie.- Wzajemnie.I chyba lepiej, by to faktycznie zostałotajemnicą, nie ufam Baalowi, ale ufam tobie, gdy mówisz,że jest w porządku.Jako niebieski nie jestem obiektywny.Miron też nie wiedział?- Nie.- Więc ogłoszenie konkurów będzie dla niego jakgrom z jasnego nieba?- Prawdopodobnie.O ile w ogóle go to obejdzie.O ile nie skorzysta z wdzięków demonicznej wy włokii nie zapomni o mnie w trzy minuty, pomyślałam gorzko.Joshua nie skomentował mojej uwagi, tylko wciąż spoglądał na mnie z troską
[ Pobierz całość w formacie PDF ]