[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przed nimi rozciągał się przestronny ka-mienny korytarz.Po obu jego stronach widniały małe drzwiczki.- Czy to cele? - zapytała Elinor.- Owszem.- Leon pchnął jedne z drzwi, które otworzyły się ze zgrzytem za-rdzewiałych zawiasów, i oświetlił latarnią wnętrze.- Widzisz te haki z przymocowa-nymi łańcuchami? Spróbuj sobie wyobrazić więznia miesiącami zakutego w kajdanywśród tych ciemności, mającego za jedyne towarzystwo szczury.Takie barbarzyństwo nie wydawało jej się romantyczne.Musiała jednak uparcietrzymać się wersji, że pragnie poznać ponure tajemnice średniowiecznego zamczyska.- To rzeczywiście okropne - przyznała.W tym momencie coś przemknęło przez plamę światła na podłodze.Był to ol-brzymi pająk.Gdy Elinor krzyknęła ze strachu i odskoczyła, Leon otoczył ją ramie-niem w pasie.- To tylko pająk - zapewnił.Nie cofnął ręki, ale i nie próbował wykorzystać sytuacji.- Nie znoszę pająków, choć to może głupie.SROdsunęła się, a hrabia opuścił rękę.Gdy prowadził ją przez labirynt podziem-nych korytarzy, zachowywał się bez zarzutu, a jednak Elinor nie miała najmniejszychwątpliwości, że uważa ją za atrakcyjną kobietę, i chce, aby widziała w nim nie tylkogościnnego pana domu, lecz również mężczyznę.Jakim sposobem to osiągnął? Zaintrygowana, postanowiła przyjrzeć się bliżejjego strategii.Leon dotykał jej przelotnie z konkretnego powodu i w miejsca dozwolo-ne, ale bardzo często.Mówił przytłumionym głosem i, chcąc go usłyszeć, musiała sięprzysuwać.Nie spuszczał wzroku z jej twarzy, a kiedy mu odpowiadała, wręcz wisiałwzrokiem na jej ustach.Postanowiła spróbować podobnej taktyki.Zmiała się zalotnie, opierała się moc-niej na jego ramieniu, gdy prowadził ją po schodach, opowieści o rycerskich czynachjego przodków kwitowała okrzykami podziwu.Nic więc dziwnego, że kiedy wąskikorytarz doprowadził ich do olbrzymiej sali o łukowatych sklepieniach, czuli się jużze sobą na tyle swobodnie, iż lada chwila mogło dojść do pocałunku.Ku jej zdumieniu Leon nie zatrzymał się, tylko ruszył szybkim krokiem naprzód.- Och, proszę, poczekaj! - zawołała za nim Elinor.- Czy to pomieszczenia dlastraży?- Nie wiem - odparł krótko Leon.Najwyrazniej chciał jak najszybciej opuścić tomiejsce.Elinor rozejrzała się wokół.Komnata przypominała kaplicę.U góry dostrzegłametalowe haki do zawieszania gobelinów.Na końcu sali wznosił się kamienny postu-ment, jednak zbyt niski jak na ołtarz.Nagle w czterech rogach postumentu spostrzegłahaki z pierścieniami, inne były umocowane do filarów.Zmierzyła je na oko, czując,jak zimny dreszcz przebiega jej wzdłuż kręgosłupa.Znajdowały się na odpowiedniejwysokości, aby można było przykuć do nich za nadgarstki wyprostowanego człowie-ka.Musiała to więc być sala, w której rozpustny hrabia urządzał orgie.Czy może byćlepsze miejsce na ukrycie rytualnych przedmiotów oraz kielicha?Leon odstawił latarnię i ruszył w jej stronę.Urodziwa śniada twarz nabrała dia-bolicznego wyrazu.SR- Znalazłaś to, czego szukałaś? Poczułaś dreszcz emocji? - zapytał głosem, którymiał teraz wręcz złowieszcze brzmienie.- O tak! - Spróbowała się roześmiać.- Widzisz, cała drżę.- Wyciągnęła rękę,która rzeczywiście jej się trzęsła.Leon ujął dłoń Elinor i przyciągnął ją do siebie.Nie stawiała oporu.Atmosferatej sali zdawała się mieć na nią hipnotyczny wpływ.A może sprawiła to bliskośćprzystojnego hrabiego? Czuła, że zaraz ją pocałuje.- Elinor, chciałbym, żebyś drżała w moich ramionach - wyszeptał, nachylającsię, aby dotknąć ustami jej warg.Rozdział dwunastyElinor pomyślała, że musi sprawdzić, czy ten pocałunek będzie się różnił od po-całunków Thea.Pod naporem natarczywych warg Leona rozchyliła usta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]