[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Usiadł obok niej, trzymając ją za rączkę.- Papo - odezwała się.- Powiedziałeś im o mnie.- Tak jest - potwierdził.- Powiedziałem.- 1 teraz wszyscy będą na mnie zli.- Moja matka nie będzie - uspokoił ją.- I kuzyn Neville te\ nie.Anikuzynka Lauren, która właśnie powiedziała, \e jesteś słodka i bardzo domnie podobna.Gdybyś miała zdrowe oczy i mogła nimi patrzeć kilkaminut temu, zobaczyłabyś, \e większość osób spoglądała na ciebie z\yczliwością i sympatią, i cieszyła się, \e jesteś cała i zdrowa.- Ona mnie me lubi - upierała się Lizzie.- Panna Hunt.- Myślę, Lizzie, \e to mnie w tym momencie nie lubi - odparł.- Czy dziewczynki się na mnie obra\ą?Tym razem odpowiedziała Claudia.- Molly na pewno nie - pocieszyła ją.-Widziałam, jak płakała z rado-ści, \e znowu cię widzi.Co do innych, nie wiem, ale mogę ci powiedziećjedno.To chyba nie najlepszy pomysł, próbować zdobyć miłość innych,udając kogoś, kim się naprawdę nie jest, a ty przecie\ nie jesteś biednąsierotą, prawda? Myślę, \e lepiej zaryzykować, \e inni nas pokochają, alboi nie, takimi, jacy jesteśmy.- Ja jestem córką papy - oznajmiła Lizzie.- Właśnie.- Jestem córką z nieprawego ło\a - dorzuciła.Claudia zobaczyła, \e markiz zmarszczył brwi i ju\ otworzył usta,\eby coś powiedzieć.Odezwała się pierwsza.- To prawda - przyznała.- Ale to określenie oznacza kogoś, ktojest niechciany i niekochany.Czasem to, jakiego u\yjemy słowa, madu\e znaczenie, a piękno języka polega na tym, \e istnieje wiele słów naokreślenie tego samego.Wydaje mi się, \e ładniej będzie brzmiało, jeślinazwiesz się nieślubnym dzieckiem swojego papy, albo, jeszcze lepiej,owocem miłości.Bo tym właśnie jesteś.Ale to nadal nie jest cała prawdao tobie.Nikomu nie mo\na przyklejać etykietki, ani jednej, ani stu, anitysiąca.Lizzie z uśmiechem podniosła rączkę, \eby pogłaskać ojca po twarzy.- Jestem twoim owocem miłości, papo - powiedziała.220- Pewnie, \e jesteś.- Złapał jej rączkę i ją ucałował.- Ale teraz muszę iść na dół, skarbie.Panna Martin z tobą zostanie, chocia\ wydaje misię, \e i tak prędziutko zaśniesz.Masz za sobą męczący dzień.Ziewnęła szeroko, jakby przyznając mu rację.Kiedy ju\ wstał z łó\ka, spojrzał na Claudię.Uśmiechnęła się do nie-go smutno.On tylko wzruszył lekko ramionami i wyszedł z pokoju bezjednego słowa.- Mm.- zamruczała Lizzie, gdy Horacy wskoczył na łó\ko i zwinąłsię w kłębek przy jej boku.- Poduszka pachnie jak papa.Claudia zmierzyła spojrzeniem Horacego, który przyglądał jej się zcałkowitym zadowoleniem, wsparłszy pysk na przednich łapach.Gdybytamtego popołudnia w Hyde Parku nie pospieszyła go bronić, to naj-prawdopodobniej nic by się nie wydarzyło.Jaki dziwny jest los; splot po-zornie ze sobą niezwiązanych, drobnych wydarzeń i okoliczności mo\emieć w rezultacie bardzo powa\ne konsekwencje.Lizzie znowu ziewnęła i po chwili ju\ spała.Claudia zaczęła się zastanawiać.I co teraz? Czy zabierze Lizzie ze sobądo szkoły, kiedy za jakiś tydzień ona i Eleanor będą wracać z dziewczętamido Bath? Mimo i\ wie, \e Lizzie nie chce jechać? Ale czy będzie miała ja-kiś wybór? Czy dla tego niewidomego dziecka istnieją inne mo\liwości?Claudia mogła sobie tylko wyobrazić, co się dzieje na dole, w bibliotece.A ona sama, jaki miała wybór w tej sprawie? Pokochała Lizzie.Jakieś dziesięć minut pózniej ktoś zastukał cicho do drzwi i nie czeka-jąc na odpowiedz, do pokoju na paluszkach wsunęły się Susanna i Anne.- Och - szepnęła Susanna, patrząc w stronę łó\ka.- Zasnęła.To do-brze.Tam nad jeziorem wyglądała na bardzo przestraszoną.- Kochane biedactwo - powiedziała Anna, te\ spoglądając na Lizzie.- Szkoda, \e to popołudnie tak przykro się dla niej skończyło.Wcześniejtak dobrze się bawiła.Kilka razy byłam bliska łez, widząc, jak bardzo sięwszystkim cieszy.Wszystkie trzy usiadły pod oknem, z dala od łó\ka.- Goście ju\ zaczynają się zbierać do domu - rzekła Susanna.- Dzie-ciaki na pewno są wykończone.Ju\ prawie wieczór, a one bawiły się odwczesnego popołudnia bez przerwy.- Lizzie się boi - wyjawiła Claudia - \e teraz wszyscy ją zniena-widzą.221- Wręcz przeciwnie - orzekła Anne.- Owszem, była to dość szoku-jąca nowina, zwłaszcza dla Lauren i Gwen, i reszty rodziny lorda Attings-borough, ale myślę, \e większość osób w głębi duszy ujęło to, \e przyznałsię do córeczki.I tak wszyscy za nią przepadają.- Tak się zastanawiałam - kontynuowała Claudia - czy Lizzie i ja na-dal będziemy mile widziane w Lindsey Hall.W końcu przywiozłam jątam pod fałszywymi pozorami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]