[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie wiemy zbyt wiele - odrzekł lekarz, którego najwyrazniej ożywiła informacja, żemoże w tej sprawie liczyć na jakąś pomoc.Tia nie zamierzała mu mówić, jak skąpe są informacje Kenny'ego.Miała nadzieję, żeod czasu ich odlotu udało mu się odkryć coś nowego na temat choroby.- Jest poszukiwaczem skarbów - lekarz kontynuował swe wyjaśnienia.- Przybył tutajz ładunkiem, który zapieczętowaliśmy.Już wtedy był chory.Wylądował w doku o własnychsiłach, ale gdy tylko wyłączył silniki, wyskoczył z wahadłowca, żądając lekarza.Oczywiścienie mieliśmy pojęcia o jego chorobie, gdy zezwalaliśmy mu na lądowanie.Prawo międzygwiezdne głosiło, iż stacja musiała udzielić wszelkiej pomocy chorym,którzy na niej wylądowali, ale nie była zobowiązana do udzielenia zezwolenia na lądowanie.Tia wiedziała, że gdyby obsługą comu zajmował się człowiek, a nie AJ, do takiej sytuacji bynie doszło.Człowiek umiałby odróżnić mamrotanie chorego od rzeczowych odpowiedzizdrowego pilota.W najlepszym przypadku umieszczono by go w odizolowanym doku, wnajgorszym - wysłano by wojownika, by zamienił go w rój niegroznych atomów.Zanotowaław pamięci, żeby wspomnieć o tym Kenny'emu w swoim raporcie.-.Kiedy stracił przytomność, jeden z robotników portowych zobaczył wrzody najego ciele i wszczął alarm.Natychmiast zamknęliśmy dok, a grupa dekontaminacyjna złapałago i umieściła w izolatce.Wysłałem prośbę o Najwyższy Priorytet do naszychzwierzchników, ale na odpowiedz trzeba długo czekać.- Czy powiedział, gdzie mógł to złapać? - przerwał mu ponownie Alex.Lekarz pokręcił przecząco głową.- Stwierdził tylko, że rozglądał się po okolicy, kiedy natrafił na coś w rodzaju wielkiej,międzygwiezdnej wyprzedaży.Wydaje mu się, że wtedy to złapał.Co miał na myśli, mówiąco wielkiej, międzygwiezdnej wyprzedaży", tego nie wyjaśnił.Było tam podobno wielerzeczy, których jeszcze w swoim życiu nie widział.Cóż, potwierdzało to ich przypuszczenia związane z pierwszą ofiarą.- Czy możemy z nim porozmawiać? - spytała Tia.Lekarz wzruszył ramionami.- Możecie spróbować.Połączę was z jego pokojem.Jest przytomny i rozumie, co sięwokół niego dzieje, ale wątpię, czy będzie chciał wam cokolwiek powiedzieć.Nam niezdradził zbyt wiele.Oczywiste było, że usiłował przerzucić odpowiedzialność za tę śmierdzącą sprawęgdzieś wyżej.Tia i Alex wiedzieli, że jego szefowie nie zwykli zdradzać swemu lekarzowizródła tego typu kłopotów.Nikt by mu tu nie pomógł.Był lekarzem kompanii górniczej.Doskonale potrafił leczyć urazy znoszonych do jegogabinetu górników poszkodowanych w karczemnych awanturach, czy też nastawiać kościpołamane w jakimś wypadku na dole.Nagle kazano mu się uporać z czymś, o czym nie miałzielonego pojęcia.Nie mógł sobie poradzić z zarazą, gdyż przerastało to jego kompetencje iprzerażało go.To kontrola lotów powinna zadbać o niedopuszczenie do lądowaniazarażonego statku.- Dziękujemy za współpracę, doktorze - powiedział łagodnie Alex.- Niech panumożliwi nam rozmowę z pacjentem i wraca do pracy.Lekarz rozłączył się, nie zdradzając im swojego nazwiska.Tia jednak nie przejmowałasię tym.Jej nagrania wystarczały do podjęcia działań.Jednocześnie z chwilą gdy przerzuciłodpowiedzialność na ich barki, nie potrzebowali już z nim rozmawiać.Wszystko, czego terazpragnęli, to bezpośrednia łączność z izolatką.Musieli zastanowić się nad sposobem, w jakibędą rozmawiać z tym człowiekiem, by zechciał cokolwiek powiedzieć.- Okay, Alex - rzekła Tia, gdy ekran był już ciemTJ") ny.- Jesteś o wiele lepszymspecjalistą w tego typu sprawach ode mnie.W jaki sposób nakłonimy tego szczura skalnego,by wyśpiewał nam wszystko, co wie?- Hank, mam na imię Alex - odezwał się mięśniowiec, spoglądając na ekran i naumieszczone obok pełne dane na temat pacjenta.- Jestem mięśniowcem z OrganizacjiZwiatów Centralnych, przydzielonym do Służb Medycznych.Za chwilę usłyszysz inny głos,będzie to mój statek mózgowy - Tia.- Cześć, Hank - powiedziała Tia, wdzięczna w tym momencie za to, że była w swojejkapsule i nie musiała nadrabiać miną.Alex był doskonały w tym, co robił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]