[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.KÄ…tem oka dostrzegÅ‚a, że Laurent i inni przybrali takÄ… samÄ… pokornÄ…pozÄ™.Wokół nich wszystkimi kolorami tÄ™czy mieniÅ‚y siÄ™ jedwabne szaty posÅ‚ugaczy.ZgieÅ‚k gÅ‚osówraziÅ‚ bardziej niż wrzawa tÅ‚umu na ulicy.Różyczka poczuÅ‚a na plecach i wÅ‚osach silnÄ… dÅ‚oÅ„ iuklÄ™kÅ‚a, caÅ‚a rozdygotana.RzemieÅ„ przypomniaÅ‚ jej, że ma rozsunąć nogi szerzej, aposÅ‚ugacze ustawili siÄ™ miÄ™dzy niÄ… i Tri-stanem oraz miÄ™dzy niÄ… i Laurentem.Nagle tak nieoczekiwanie zapadÅ‚a cisza, że Różyczka straciÅ‚a resztki i tak już kruchegospokoju.PosÅ‚ugacze wycofali siÄ™ w jednej chwili, jakby zdmuchnÄ…Å‚ ich wicher.CiszÄ™ mÄ…ciÅ‚ terazjedynie Å›wiergot ptaków i brzÄ™k dzwonków wietrznych.A potem Różyczka usÅ‚yszaÅ‚a cichy, miÄ™kki odgÅ‚os zbliżajÄ…cych siÄ™ kroków.RÓ%7Å‚YCZKA: SPRAWDZIAN W OGRODZIEDo ogrodu weszÅ‚o trzech mężczyzn, dwaj przystanÄ™li niebawem, trzeci natomiast zbliżaÅ‚ siÄ™spokojnie, sam do niewolników.W peÅ‚nej napiÄ™cia ciszy Różyczka widziaÅ‚a jego stopy i rÄ…bek szaty, gdy obchodziÅ‚ ich grupÄ™wkoÅ‚o.Tkanina sprawiaÅ‚a wrażenie bardziej wykwintnej niż u innych, a aksamitne trzewiki zesterczÄ…cym wysoko noskiem byÅ‚y zdobione zwisajÄ…cymi rubinami.Mężczyzna szedÅ‚ wolnymkrokiem, jakby po drodze musiaÅ‚ obejrzeć wszystko bardzo dokÅ‚adnie.Kiedy zbliżyÅ‚ siÄ™ do niej, Różyczka wstrzymaÅ‚a oddech.PrzymrużyÅ‚a lekko oczy, kiedyczubek trzewika o barwie czerwonego wina dotknÄ…Å‚ jej policzka, spoczÄ…Å‚ chwilÄ™ na karku, apotem zaczÄ…Å‚ sunąć wzdÅ‚uż krÄ™gosÅ‚upa.ZadygotaÅ‚a, a jÄ™k, jaki wydaÅ‚a mimo woli, nawet w jej uszach zabrzmiaÅ‚ donoÅ›nie iimpertynencko.Nie nastÄ…piÅ‚a jednak żadna reprymenda.UsÅ‚yszaÅ‚a coÅ› jakby cichy Å›miech, a potem kilka słów wypowiedzianych tak Å‚agodnie, że Å‚zyznowu napÅ‚ynęły do jej oczu.Jakże kojÄ…cy byÅ‚ ten gÅ‚os, jak niezwykle melodyjny.Możedlatego, że nie rozumiaÅ‚a tego jÄ™zyka, wydaÅ‚ jej siÄ™ tak liryczny? Możliwe, ale i tak wiele bydaÅ‚a, aby móc zrozumieć sens tych słów.Z pewnoÅ›ciÄ… nie byÅ‚y skierowane do niej, lecz do jednego z tamtych dwóch stojÄ…cych nauboczu mężczyzn, ale ten gÅ‚os niemal podniecaÅ‚ jÄ… i kusiÅ‚.Nieoczekiwanie ktoÅ› pociÄ…gnÄ…Å‚ mocno za Å‚aÅ„cuszki.Sutki stwardniaÅ‚y i daÅ‚y o sobie znaćuczuciem mrowienia, które natychmiast przeniosÅ‚o siÄ™ niżej, w okolice pachwiny.UklÄ™kÅ‚a zdezorientowana i zalÄ™kniona, ale kolejne szarpniÄ™cie poderwaÅ‚o jÄ… na nogi.SutkipaÅ‚aÅ‚y żarem, twarz pÅ‚onęła.Nagle uzmysÅ‚owiÅ‚a sobie całą sytuacjÄ™.SpÄ™tani niewolnicy, bujne kwiaty, w górze błękitnadzwyczaj czystego nieba i liczna gromada przyglÄ…dajÄ…cych siÄ™ jej posÅ‚ugaczy.I jeszcze tenczÅ‚owiek, który stoi tuż przed niÄ….Co zrobić z rÄ™kami? SplotÅ‚a dÅ‚onie na karku i staÅ‚a tak, wpatrzona w lÅ›niÄ…cÄ… mozaikÄ™podÅ‚ogowÄ…, jedynie kÄ…tem oka widzÄ…c twarz nowego pana, który nie spuszczaÅ‚ z niej wzroku.ByÅ‚ znacznie wyższy od tych mÅ‚odych posÅ‚ugaczy a wÅ‚aÅ›ciwie można by go uznać zaolbrzyma.SzczupÅ‚y, o harmonijnej budowie ciaÅ‚a, miaÅ‚ w sobie coÅ› wÅ‚adczego, przez cowydawaÅ‚ siÄ™ starszy.To wÅ‚aÅ›nie on pociÄ…gnÄ…Å‚ przedtem za Å‚aÅ„cuszki; w dÅ‚oni Å›ciskaÅ‚ jeszczeich uchwyty.Nagle przeÅ‚ożyÅ‚ je z prawej rÄ™ki do lewej i bez uprzedzenia mocno klepnÄ…Å‚ piersi Różyczki odspodu prawÄ… dÅ‚oniÄ….ZdoÅ‚aÅ‚a jakoÅ› zdusić jÄ™k, ale zaskoczyÅ‚a jÄ… reakcja jej ulegÅ‚ego ciaÅ‚a.Takbardzo, aż do bólu, zapragnęła dotyku, wiÄ™cej dotkliwych klapsów, nawet obezwÅ‚adniajÄ…cejprzemocy.PróbowaÅ‚a jakoÅ› pozbierać myÅ›li, ale wtedy jej uwagÄ™ przykuÅ‚y wÅ‚osy mężczyzny - ciemne,faliste, siÄ™gajÄ…ce niemal do ramion - a także oczy, czarne jak nocne niebo, z dużymibÅ‚yszczÄ…cymi jak ozdobne paciorki tÄ™czówkami.Jak wspaniali sÄ… ci mieszkaÅ„cy pustyni, pomyÅ›laÅ‚a z zachwytem.Przekornie odżyÅ‚y nagle wjej pamiÄ™ci myÅ›li, jakim oddawaÅ‚a siÄ™ na morzu, pod pokÅ‚adem statku.Kochać go? KochaćczÅ‚owieka, który jest tylko sÅ‚ugÄ…, podobnie jak reszta?Ale ani lÄ™k, ani podniecenie nie zdoÅ‚aÅ‚y zatrzeć widoku tej twarzy; wydawaÅ‚a siÄ™ jużmelancholijna i niemal niewinna.Nagle posypaÅ‚y siÄ™ razy i Różyczka cofnęła siÄ™ odruchowo.Piersi zalaÅ‚a fala ciepÅ‚a, a w tymsamym czasie maÅ‚y posÅ‚ugacz smagnÄ…Å‚ pasem jej nieposÅ‚uszne nogi.Wzięła siÄ™ w garść, jużżaÅ‚ujÄ…c swojego zachowania.GÅ‚os odezwaÅ‚ siÄ™ ponownie; tak kojÄ…cy jak przedtem, melodyjny i niemal pieszczotliwy.PosÅ‚ugacz posÅ‚uchaÅ‚ go jednak i bezzwÅ‚ocznie przystÄ…piÅ‚ do swoich zadaÅ„.PoczuÅ‚a miÄ™kkie, prawie jedwabiste palce przy kostkach nóg oraz w nadgarstkach i jeszczezanim zdoÅ‚aÅ‚a siÄ™ zorientować, co jÄ… czeka, zostaÅ‚a uniesiona jak wór, za rÄ™ce i nogi, a potemposÅ‚ugacze postawili jÄ… na podÅ‚odze, rozsunÄ™li szeroko nogi i unieÅ›li ramiona wysoko w górÄ™,podtrzymujÄ…c gÅ‚owÄ™ i plecy.Różyczka dygotaÅ‚a spazmatycznie, miÄ™dzy udami, wokół tak bezceremonialnie wystawionejna pokaz pÅ‚ci, narastaÅ‚o bolesne pragnienie.Inna para rÄ…k uniosÅ‚a jej gÅ‚owÄ™ i oto patrzyÅ‚aprosto w oczy tajemniczego olbrzyma z promiennym uÅ›miechem na twarzy, jej nowego pana.Ależ byÅ‚ przystojny! Natychmiast umknęła spojrzeniem w bok, zatrzepotaÅ‚a rzÄ™sami.MiaÅ‚nieco skoÅ›ne oczy, w zewnÄ™trznych kÄ…cikach uniesione lekko w górÄ™, co nadawaÅ‚o mu dośćdiabelski wyglÄ…d, duże usta kusiÅ‚y do pocaÅ‚unku.Jednak - mimo niewinnego wyrazu -zdawaÅ‚o siÄ™ emanować z niego coÅ› okrutnego.WyczuwaÅ‚a nieokreÅ›lone zagrożenie w nimsamym, nawet w jego dotyku.StojÄ…c w szerokim rozkroku, jak tego od niej oczekiwano,wpadaÅ‚a powoli w panikÄ™.Jakby chcÄ…c potwierdzić swÄ… wÅ‚adzÄ™, nowy pan uderzyÅ‚ jÄ… w twarz, ona zaÅ› odruchowozakwiliÅ‚a, zanim jeszcze zdoÅ‚aÅ‚a przywoÅ‚ać siÄ™ do porzÄ…dku.DÅ‚oÅ„ uniosÅ‚a siÄ™ ponownie, tymrazem uderzyÅ‚a jÄ… w prawy policzek, a potem znowu w lewy, aż wreszcie RóżyczkazaszlochaÅ‚a żaÅ‚oÅ›nie.Czy zrobiÅ‚am coÅ› zÅ‚ego?, zastanowiÅ‚a siÄ™.PatrzÄ…c przez Å‚zy, dojrzaÅ‚a w jego oczach wyrazzaciekawienia.ObserwowaÅ‚ jÄ… uważnie.Jego twarz nie wydawaÅ‚a siÄ™ już niewinna.RóżyczkawiedziaÅ‚a teraz, że pomyliÅ‚a siÄ™ w ocenie tego czÅ‚owieka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]