[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale nie byliśmy posłowie i nie doszło do żadnych zrękowin między mną a panną Sutleigh.- Twoja matka i hrabia najwyrazniej są innego zdania.Rozprostował palce.- Hrabia wierzy w to, co służy jego celom.Jeśli zaś idzie o moją matkę.którazawsze wie lepiej i zrobiła to, co zrobiła, nie licząc się z moim zdaniem, by wywrzećna mnie presję.Od lat razem z hrabią snuli plany dynastyczne.Jednemu z moichbraci miał przypaść zaszczyt połączenia przez małżeństwo naszych rodów, ale pośmierci Arthura i Fredericka to zadanie spadło na mnie.Nigdy nie przystałbym na teplany.- Ale przystałeś - zauważyła oskarżycielsko.Popatrzył jej w oczy.- Nie zamierzałem jej poślubić.Dawno już postanowiłem, że rozmówię sięz lordem Sutleigh i poinformuję go, że mimo wszystko nie będę się starał o rękę jegocórki.Porozmawiałbym z nim jeszcze przed balem, gdybym wiedział, że jestw mieście.- Doprawdy? A przez te wszystkie tygodnie nie miałeś pod ręką piórai atramentu?Przeciągnął palcami po włosach, mierzwiąc złote pukle, co sprawiło, że wyglądałjeszcze bardziej pociągająco.Lily, przeklinając własną słabość, zganiła się w duchuza to, że to zauważa i wciąż jeszcze jest podatna na jego czar.Z czasem sięuodpornię, zapewniała samą siebie, lecz jej serce przeniknął smutek przejmującyniczym styczniowy wiatr.- Mówiąc szczerze, na śmierć zapomniałem o całej sprawie - powiedział.-W końcu nic nie zostało jeszcze postanowione, przynajmniej tak myślałem, a byłemza bardzo pochłonięty tobą, by poświęcać temu więcej uwagi.- O! A więc okazuje się, że ponoszę winę za to, że nie pamiętałeś o własnychzaręczynach.- Ile razy mam ci powtarzać, że nie byłem zaręczony - wrzasnął.- Może wtedy nie, ale teraz jesteś - stwierdziła na pozór spokojnie, podczas gdymyśl o tym, że poślubi inną, rozdzierała jej serce.Przycisnęła ręce do piersi, starającsię stłumić drżenie.Uniósł rękę.- Tak, zgoda, racja, jestem zaręczony.Ale tylko tymczasowo.Musisz uwierzyć,że nie chcę jej poślubić.Widziała, że tu mówi szczerze.Westchnęła i opuściła ręce.- Nawet jeśli wierzę, to nie ma nic do rzeczy.Jesteś po słowie z.- Imię hrabiankinie chciało przejść jej przez gardło.- I nic tego nie zmieni.- Owszem - powiedział, podchodząc do niej.- Znajdę jakiś sposób, by to zmienić.- Jaki sposób, Ethanie? Pomijając fakt, że siedemdziesiąt pięć osób słyszałoo waszych zaręczynach na balu, jest jeszcze dzisiejsza wzmianka w Morning Post".Nie da się tego cofnąć.Jesteś związany obietnicą.- urwała i drżąc, nabrałapowietrza.- Jeśli tylko ona nie jest na tyle głupia, by się rozmyślić i zwolnić cię zesłowa, zaręczyny pozostaną w mocy.Zmniejszył dzielącą ich odległość.- Nie pozostaną.Dopilnuję, by ta farsa skończyła się w ten czy inny sposób.Narazie ona nie chce zerwać zaręczyn, ale znajdę sposób, by ją przekonać.- Więc już z nią rozmawiałeś?- Tak.Przychodzę tu prosto od niej.Nie mogłem czekać ani minuty dłużej,musiałem z tobą porozmawiać.Jeśli sobie przypominasz, usiłowałem ci wszystkowytłumaczyć wczoraj, ale byłaś zbyt zdenerwowana.Dopiero teraz mnie słuchasz.-Położył jej ręce na ramionach.- Lily, ty jesteś tą, której pragnę, nie ona.Daj mi czas,bym to wszystko rozwiązał.I uwierz, że wszystko naprawię.- Ale jak mam ci wierzyć, skoro mnie okłamałeś? Dlaczego mam w ogóle cizaufać, skoro od samego początku mnie oszukiwałeś?- Bo cię kocham.Serce zamarło jej w piersi.Kocha mnie, zastanawiała się.Naprawdę?Ogarnęła ją gwałtowna pokusa, tak silna, że niemal bolesna.Boże, jak bardzochciała mu uwierzyć.Ile by dała, by móc zapomnieć o swym bólu i krzywdziei przyjąć jego zapewnienie bez dalszych pytań i wątpliwości.Jak wspaniale byłobyzapomnieć o swarach i waśniach i wrócić do tego, co było.Znalezć się znóww bezpiecznym schronieniu jego ramion, mieć świadomość, że kochają tak samo jakona jego.Ale choć pragnęła ustąpić - Bóg jeden wie jak bardzo - coś jej niepozwalało.- Jeśli mnie kochasz - rzuciła - w osobliwy sposób to okazujesz.Popatrzył jej głęboko w oczy.- Może to lepiej pokaże moje uczucia - wymruczał.Zanim zdążyła zaprotestować, dotknął ustami jej ust, zamykając Lily w uścisku,któremu nie miała siły się oprzeć.Zmysłowa i nęcąca rozkosz pocałunku ogarnęła ją i rozpaliła z szybkością i mocąletniej pożogi.Uległa jej, oddając się całkowicie w jego władanie, pozwalając, byzabrał ją do ich świata, w którym nic istniało nic oprócz nieziemskiego pożądaniai bezgranicznej rozkoszy.Odpowiedziała na jego pocałunek równie namiętnie.Oddychała nierówno, oszołomiona upajającym zapachem jego skóry.Rozchyliłausta, sycąc się bogactwem miodowej słodyczy jego warg.Przycisnął ją mocno do siebie, nie starając się nawet ukryć jednoznacznegodowodu narastającego podniecenia.Przekręcił głowę i pogłębił pocałunek,jednocześnie przesuwając dłonią po jej plecach i talii, by pogładzić krągłą liniępośladków.Ten dotyk wyrwał ją z otumanienia; zdała sobie sprawę, na co się zanosi.Jeśli niezareaguje na czas, Ethan zaraz wezmie ją na ręce i zaniesie do sypialni.A kiedy to sięstanie, wszystko będzie stracone.Będzie zgubiona.Ethan powiedział, że ją kocha, ale czy może mieć pewność? A może te deklaracjei obietnice są tylko sprytnym sposobem na wślizgnięcie się z powrotem do jej łoża?Jeszcze dwa dni temu wierzyła mu bezgranicznie, uważając Vesseya za wcieleniedobra i honoru, wczorajszy wieczór zburzył tę wiarę, pozbawił złudzeń i zdjął klapkiz oczu.A jeśli znowu mnie okłamuje, zastanawiała się, jeśli pragnie jedynie dogodnejpartnerki do alkowy na teraz - a jednocześnie zamierza poślubić tę dziewczynę, byuszczęśliwić rodzinę i dodać blasku swemu rodowi? Ta myśl podziałała na niąniczym kąpiel w lodowatej rzece, otrzezwiając umysł.Uświadomiła sobie raptem, żemusi się uwolnić, że bez względu na cenę musi chronić resztki swej godności.- Nie! - krzyknęła, odrywając się od jego ust.- Przestań! - Oddychając chrapliwie,wywinęła się z jego ramion.- Lily, co.- wyciągnął ręce, żeby ją zatrzymać, ale się cofnęła o kilka kroków.- Nie, nie dotykaj mnie.Dopóki jesteś z nią zaręczony, nie waż się do mniezbliżać.Chcę, żebyś wyszedł!- %7łartujesz.Nie zachowujesz się rozsądnie.- Nie? - zaatakowała.- To nie ja przedstawiałam kłamliwie swoje zamiary.Nie japrzyrzekałam innemu i nie ja jestem teraz związana.Zrobiłeś ze mnie swojąkochankę, ale na Boga, Ethanie, nie jestem ulicznicą.Twarz mu pobladła, drgnął, jakby wymierzyła mu policzek.- Nie proszę cię o to
[ Pobierz całość w formacie PDF ]