[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomyślał, że tak się kończy nurkowanie do basenu bez wodyi zobaczył nad sobą twarz swojej Szeherezady.- Po raz pierwszy to ty jesteś nagi w czasie naszego spotkania -powiedziała.- Ale wiesz, co? Nie czuję w tym żadnej magii.%7ładnej.To koniec naszej bajki.Gdy kończyła, z budynku wybiegło dwóch nieznanych jej mężczyzn, w tym jedenłysy, i ktoś jeszcze.Rozpoznała w nim swojego chłopaka Pawła.Przez całą drogę modliła się, żeby nic mu się nie stało.I żeby nikogo nie zabił.Akonkretnie Ryszarda albo jego żony.Bo jak tylko zobaczyła na zdjęciu Pawła z Ryszardem,od razu pomyślała, że Paweł jest tym kochankiem żony Ryszarda, o którym Ryszardpowiedział jej jednego z ich magicznych wieczorów.Pomyślała tak dlatego, bo Pawełwcześniej wybiegł z mieszkania z pistoletem, a ona - żartem, ale jednak - podpowiedziałatamtego wieczoru Ryszardowi, żeby kochanka wystawić na próbę.Dobrze pamiętała, jakąpróbę wymyśliła.Miała wrażenie, że to wszystko widać na jej twarzy, więc schowała sięprzed policjantami pod kołdrą.Im oczywiście nawet do głowy nie przyszło, jak naprawdęsprawy się mają, bo i niby dlaczego miałoby im przyjść? Ale ona znała całą tę potwornąprawdę.Wszystko teraz tak pięknie, a zarazem tak wstrętnie układało się w sensowną całość.Jej chłopak najwyrazniej zgodził się na próbę, a któreś z małżonków postanowiło towykorzystać do pozbycia się swojej drugiej połowy, prawdopodobnie Ryszard.Najgorsze, żemiała w tym swój udział i to podwójny.Po pierwsze była powodem, dla którego Ryszardchciał zamordować żonę, a po drugie osobiście podpowiedziała mu, jak może to zrobić:rękoma kochanka żony, czyli rękoma Pawła.Była więc jednocześnie wściekła na swojegochłopaka, bała się o niego i miała wyrzuty sumienia.Takie właśnie myśli i uczucia towarzyszyły Katarzynie przez całą drogę do domuRyszarda, który w jego planach miał stać się jej domem.Domem, przed którym jej niedawnykochanek leżał teraz sparaliżowany, i domem, z którego wychodził Paweł.%7ływy Paweł.Tylko, że w innym ubraniu niż to, w którym rano opuścił dom.A to według niej znaczyło, żespał ze swoją kochanką.Nie mogło być inaczej, skoro się rozebrał, a musiał się rozebrać,żeby założyć tę idiotyczną koszulkę z Zappą siedzącym na sedesie ze spodniamiopuszczonymi do samych kostek, którą chciał kiedyś kupić, a ona mu nie pozwoliła.Skąd sięteraz na nim wzięła? Widocznie ta dziwka, żona Ryszarda, nie miała nic przeciwko temu,żeby chodził u niej w czymś takim.Czerwieniejąc ze złości - miała nadzieję, że tylko od środka - spokojnie i z uśmiechempodchodziła do chłopaka.Miał dziwną minę.Patrzył na nią z zainteresowaniem.Coś jej w tejminie nie pasowało, ale kontynuowała plan.Gdy znalazła się w odpowiedniej odległości, zcałej siły uderzyła go w twarz.- I co się tak głupio dziwisz? - zapytała zaraz potem.- Przepraszam - wydukał bezbronnie chłopak.- Ale to chyba jakaś pomyłka.Dziewczyna uderzyła go jeszcze raz i powiedziała:- Jasne, że pomyłka.Pomyliłam się co do ciebie.A ty pewnie.- Pani pozwoli, że jej coś wytłumaczę.Spojrzała na inspektora Filipskiego, który jej przerwał i niezbyt uprzejmym tonemrzekła:- No niech pan próbuje.Byle to się kupy trzymało.- To nie jest Paweł, pani chłopak.To jest jego brat blizniak, Piotr.Katarzyna prychnęła drwiąco, ale zaraz potem zaniemówiła.Gdy odzyskała mowę,powiedziała:- Niech mnie ktoś uszczypnie, to jakaś farsa.Zresztą Paweł nie ma brata, w dodatkublizniaka, wiedziałabym coś o tym.- On sam o tym nie wiedział.Po tych słowach inspektor Filipski ruszył do samochodu, a Jachozna podążył za nim.Mundurowi prowadzili do drugiego samochodu skutego kajdankami detektywa Krokusa, zaśprezes Nowak wydawał z siebie dzwięki przypominające jednocześnie płacz i śmiech.Zwróciło to uwagę Jachozny.- Czy ktoś już zadzwonił po pogotowie? - rzucił w stronę pozostałych policjantów.Majewski podniósł do góry palec na znak, że on.- W takim razie, gdzie jest Paweł? - zapytała dziewczyna, ale nikt nie śmiał jejodpowiedzieć.Miny policjantów sprawiły, że biegiem ruszyła w kierunku drzwi wejściowychspodziewając się najgorszego.Komisarz Kotowski zatrzymał ją w momencie, gdy przeddomem zatrzymały się trzy samochody.Z karetki pogotowia wysiedli sanitariusze z noszami ipodbiegli do Ryszarda, z vana ubrani po cywilnemu mężczyzni z walizkami i aparatamifotograficznymi, a z drugiej karetki także sanitariusze z noszami.Ci ostatni nie zatrzymali sięjednak przy prezesie Nowaku, ale podobnie jak mężczyzni z walizkami, weszli do domu.Jużnie musiała pytać, gdzie jest Paweł.Wiele razy widziała w telewizji ekipy przyjeżdżające namiejsce zbrodni.KONIEC
[ Pobierz całość w formacie PDF ]