[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Te książki obaliÅ‚y we mnie wszelkie pewnikizyskane w trakcie nauki.DosÅ‚ownie wprowadziÅ‚y mnie docaÅ‚kiem nowego uniwersum. Szekspir? OczywiÅ›cie.Ale także Tennyson i George BernardShaw. NaprawdÄ™? Shaw wydaje siÄ™ taki staromodny.Staruszek. Jest stary.MiaÅ‚em okazjÄ™ go spotkać.PrzyjechaÅ‚ doSzanghaju. Jak tam jego broda? Zwietnie, doskonale.Uprzejmie zabraÅ‚a z sobÄ…także resztÄ™ czÅ‚owieka.ZaÅ›miali siÄ™ oboje. ZazdroszczÄ™ ci stwierdziÅ‚a Stevie. ZnajomoÅ›ci z jego brodÄ…? Fascynacji literaturÄ… angielskÄ….Dla mnie te dzieÅ‚abyÅ‚y symbolem obowiÄ…zku, przeszkodÄ…, kÅ‚odÄ… podnogami, a nie otwartymi drzwiami.Dopiero terazzaczynam je doceniać.Chyba zabrakÅ‚o mi cierpliwoÅ›ci.Jishang wyraznie siÄ™ ożywiÅ‚. Otwarte drzwi, wÅ‚aÅ›nie tak.OtuliÅ‚a ich przyniesiona bryzÄ… upojna woÅ„ jaÅ›minu rozkoszna, wyrazna definicja romansu.Może wÅ‚aÅ›niedlatego oboje siÄ™ zbuntowali i jakiÅ› czas pózniej życzylisobie dobrej nocy, nawet siÄ™ nie dotykajÄ…c.Jishang skÅ‚oniÅ‚siÄ™ lekko, a wtedy ktoÅ› spoÅ›ród milczÄ…cej sÅ‚użbypoprowadziÅ‚ goÅ›cia do sypialni.Ubranie Stevie schowanow czarnej bÅ‚yszczÄ…cej szafie z inkrustacjami, a nocny strójrozÅ‚ożono na łóżku, przy którym na stoliku staÅ‚a piÄ™knamisa z krwistoczerwonymi peoniami.Jishang miaÅ‚doskonaÅ‚e wyczucie chwili oraz nienaganny gust.StevieotworzyÅ‚a okno i wyjrzaÅ‚a w noc.Na zewnÄ…trz panowaÅ‚ysmoliste ciemnoÅ›ci.Drzewa nad jeziorem wzdychaÅ‚y poddotkniÄ™ciem wietrzyku.Leżąc w jedwabnej poÅ›cieli, Å›liskiej inieprzewidywalnej, w sypialni drewnianego domu wchiÅ„skich górach, zastanawiaÅ‚a siÄ™ nad bezmiaremotwierajÄ…cych siÄ™ przed niÄ… możliwoÅ›ci oraz czekajÄ…cychjÄ… doÅ›wiadczeÅ„.I pragnęła ich wszystkich, bez wyjÄ…tku,jak nigdy.To wÅ‚aÅ›nie Jishang podsunÄ…Å‚ jej prowokujÄ…cÄ… myÅ›l onapisaniu czegoÅ› poważnego.Również on uruchomiÅ‚niezliczone koneksje, za których sprawÄ… znalezli siÄ™ wHongkongu, dotarli do pani Kung, a Stevie zyskaÅ‚a szansÄ™stworzenia tekstu dekady.PomysÅ‚ pojawiÅ‚ siÄ™ którejÅ› parnej, szalonej nocy wSzanghaju.Chociaż w zasadzie nie do koÅ„ca nocÄ….NarodziÅ‚ siÄ™ w tym szczególnym momencie, gdy nocprzechodzi w ranek.Jest coÅ› takiego w Å›witaniu, coinspiruje powstawanie Å›wieżych myÅ›li pozbawionychracjonalnego uzasadnienia, co pozwala zaistniećnajÅ›mielszym nieokieÅ‚znanym ideom.A ta koncepcjanależaÅ‚a wÅ‚aÅ›nie do skandalicznie Å›miaÅ‚ych.Tkwili akurat w Del Monte, gdzie mieli dodyspozycji salÄ™ do taÅ„ca, przestrzenne werandy i rozlegÅ‚eogrody.Rosjanki o tej porze w wiÄ™kszoÅ›ci znalazÅ‚y jużsobie towarzystwo i dyskretnie rozeszÅ‚y siÄ™ po pokojachna piÄ™trze.Stevie miaÅ‚a na sobie ulubionÄ… sukienkÄ™ zbłękitnej satyny: bez rÄ™kawów i z wymyÅ›lnie podkreÅ›lonÄ…taliÄ….Jishang ubrany byÅ‚ w szary płócienny garnitur szytyna miarÄ™, podobnie jak wszystkie inne stanowiÄ…ce jegowÅ‚asność, i wyglÄ…daÅ‚ jak książę.Kto wie, może nie bezpowodu.W klubie serwowano Å›niadania, toteż siedzieli wwiklinowych fotelach na werandzie, a przed nimi nachybotliwym stoliku postawiono jajecznicÄ™.Patrzyli nagwiazdy blednÄ…ce w żółtawym Å›wicie.Jishang nawet tutajprzyciÄ…gaÅ‚ ukradkowe spojrzenia, raczej zaintrygowaneniż wrogie.Oboje do tego stopnia przywykli, że Å›ciÄ…gajÄ…na siebie uwagÄ™, iż prawie nie dostrzegali postronnychciekawskich.RozpoczÄ™li wieczór, jak to siÄ™ czÄ™sto zdarzaÅ‚o, wporze podwieczorku w Cathay Hotel na Bundzie.WypiliherbatÄ™ w sali balowej na najwyższym piÄ™trze, skÄ…droztaczaÅ‚ siÄ™ jedyny w swoim rodzaju widok na ogromnÄ…brudnÄ… rzekÄ™.Obserwowali sampany i kontenerowcewalczÄ…ce o miejsce w ujÅ›ciu potężnej delty Jangcy,niebezpiecznie blisko jedne drugich w tym rzecznymtaÅ„cu.A potem jak zwykle po herbacie wypili koktajl, bo iczemu nie? NastÄ™pnie spacerem ruszyli przez tÅ‚umarystokratów i hochsztaplerów, ignorujÄ…c przenikliwenawoÅ‚ywania rikszarzy i rozglÄ…dajÄ…c siÄ™ za jakimÅ›przyjÄ™ciem.Boże, jak Stevie kochaÅ‚a to miasto.ByÅ‚ozmysÅ‚owe i zabójcze, dojmujÄ…co prawdziwe iniespokojne, zawieraÅ‚o poczÄ…tek i koniec wszystkiego.Wdrodze rozmawiali, ona i jej kochanek Jishang, mijalijaskrawo pomalowane, trzepoczÄ…ce na wietrzetransparenty przed sklepami, gdzie czerwone znakirywalizowaÅ‚y z migoczÄ…cymi Å›wiatÅ‚ami nocy.W caÅ‚ymmieÅ›cie jasno byÅ‚o jak w dzieÅ„.Przeszli obok ciemnych zauÅ‚ków Blood Alley,sÅ‚ynÄ…cej z barów dla marynarzy, gdzie za brudnymizasÅ‚onami dziewczÄ™ta sprzedawaÅ‚y siÄ™ za równowartośćkufla piwa.Stevie namawiaÅ‚a Jishanga, by wstÄ…pili doPalais Café, ale on miaÅ‚ jakieÅ› sprawy do zaÅ‚atwienia,wiÄ™c w koÅ„cu czekaÅ‚a na niego w ciemnej chiÅ„skiejherbaciarni w dzielnicy Hongkew, podczas gdy on przysÄ…siednim stoliku przyciszonym gÅ‚osem rozmawiaÅ‚ ztrzema mÅ‚odymi mężczyznami w tradycyjnych strojach.Już jakiÅ› czas temu zrezygnowaÅ‚a z dociekania, czegóż todotyczyÅ‚y owe interesy Jishanga.Gdy go naciskaÅ‚a,udzielaÅ‚ tak irytujÄ…co wymijajÄ…cych odpowiedzi, że wkoÅ„cu postanowiÅ‚a dowiedzieć siÄ™, czego zdoÅ‚a, bez jegopomocy.MusiaÅ‚a przyznać, że doskonale potrafiÅ‚ zbieraćinformacje.ZdawaÅ‚ siÄ™ znajdować w centrum różnych kółpolitycznych i grup spoÅ‚ecznych, gdzie wyszukiwaÅ‚nieskoÅ„czenie wiele materiałów do czasopisma.Stevie niemiaÅ‚a nic przeciwko temu.Co wiÄ™cej, cieszyÅ‚a siÄ™spokojnymi chwilami i stawaÅ‚a siÄ™ w swojej samotnoÅ›cinaprawdÄ™ nieodłącznym elementem tego miasta Å›wiateÅ‚
[ Pobierz całość w formacie PDF ]