[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obydwaj przeciwnicy rozjechali się z przekonaniem, że rozejm to nawet nie chwilowyspokój, lecz jedynie odroczenie walnej rozprawy.Nie było tajemnicą dla Wernera, że jeszczeprzed odjazdem do Krakowa Aokietek ściągnął do Włocławka mazowieckich bratanków, adokonane z nimi zamiany dzielnic jawnie świadczyły, że nie ufa książątkom, z którymi Zakonzwykł sobie radzić pieniądzem czy postrachem, i pogranicze obsadza własnymi siłami, pieczęnad nią powierzając wypróbowanym ludziom: z Dobrzynia usunął wdowę po Ziemowiciewraz z synem Włodzisławem, oddając w zamian w dożywocie Aęczycę, łęczyckiego zaśwojewodę, Paszkę Ogończyka, ustanowił starostą ziemi dobrzyńskiej; Przemkowi zaInowrocław i Wyszogród oddał Sieradz.Jaśko z Płonkowa, którego osadził w Wyszogrodzie,już poprzednio dał się we znaki pogranicznym komturiom.Tylko Kazimierz gniewkowskioparł się stryjowi, zapewne licząc na to, że uda mu się w nadchodzącej rozgrywce pozostać nauboczu.Wielki mistrz uśmiechnął się na tę myśl: Kazko w czasie zajmowania Pomorza, gdypowierzoną miał przez stryja obronę silnego grodu w Tczewie, umiał jeno na klęczkachbłagać von Plotzkego o odstąpienie.Skwapliwie skorzystał z drwiącego zezwolenia naswobodne wyjście, mimo że miasto broniło się jeszcze.Z nim nie będzie i teraz kłopotu.Werner wypatrywał słabych stron Aokietka, nie zamykając oczu i na własne, niczymw grze w.szachy, którą uważał za sprawdzian bystrości umysłu, a rzadko spotykał godnegoprzeciwnika.W Malborku nie było nikogo, kto by choć przez chwilę potrafił stawiać muopór.Prostacy woleli grę w kości, wbrew regule grywając o pieniądze.Wielki mistrz patrzyłna to przez palce, z pogardliwą wyrozumiałością.Swoich celów nie ziści dziesięciomasprawiedliwymi, działać trzeba takimi, jacy są, byle jak pionki na szachownicy poruszali sięwedle jego woli.W samotności swej izby zwykł był grywać w szachy sam z sobą, a jedynążywą istotą, która nie zakłócała toku jego myśli, był piesek maltańczyk, dar landmistrzaApulii.Gorące, wyłączne przywiązanie tego stworzenia wzbudziło w chłodnym iopanowanym sercu Wernera nie znane mu cieplejsze uczucie, piesek stał się jegonieodstępnym towarzyszem.Sypiał w nogach jego łoża, gdy Werner modlił się na klęczkach,warował cichutko z pyszczkiem między łapkami, towarzyszył mu nawet na modłach wzamkowej kaplicy.Gdy zwyczajem samotników Werner myślał głośno, piesek potakującomerdał puszystym ogonkiem, każdy ruch swego pana śledząc rozmiłowanym spojrzeniembystrych, czarnych jak tarki ślepków.Toteż po powrocie z Włocławka Werner pod pozoremzmęczenia zbył dostojników, witających go i dopytujących o przebieg i wynik układów, arozkoszował się szałem radości, z jaką witał go piesek.Gdy wreszcie uspokoił się, spożylirazem wieczerzę i wielki mistrz, gładząc jedwabistą sierść, zatopił się w rozmyślaniach.Nadciągająca rozgrywka to jednak nie gra w szachy, w której Werner bez ochybyprzewidzieć umiał wszelkie możliwe ruchy każdej figury, poruszały się bowiem wedleustalonych reguł; w wielkiej grze natomiast, jaką prowadził, nie było żadnych.Trudnokierować nawet własnymi pionkami, a tym mniej przewidzieć, co poczną obce ważniejszefigury.Jan luksemburski, któremu Werner wyznaczał w tej grze rolę królowej, przypominałraczej konika, zdolnego nawet zeskoczyć z szachownicy.Przyczyna zawodu ostatnio przezeńuczynionego wyjaśniła się wprawdzie: Karol Robert popadł w spór z Habsburgami oBratysławę, Jan chciał na nich zdobyć Karyntię.By Karola zjednać do wspólnej przeciw nimwyprawy, Luksemburczyk nie chciał mu się narażać.Ale położenie zmieniło się.Koronowany w Rzymie przez antypapę na cesarza, Ludwik Wittelsbach ogłosiłzłożenie Aokietka z tronu i podarował Polskę swemu synowi.Papież odpowiedziałwezwaniem do krucjaty przeciw Wittelsbachom.Aokietek jednak przez Wincentego zSzamotuł zdołał z margrafem Ludwikiem zawrzeć rozejm na lat trzy i ten czasLuksemburczyk musi wykorzystać.Jeśli ubiec zechce nowego współzawodnika do polskiejkorony, niewątpliwie zażądakrzyżackiejpomocy.Trudnywybórmiędzywspółzawodniczącymisprzymierzeńcami Zakonu trzeba przynajmniej odsunąć, a tymczasem posłużyć się czeskimkrólem, by zniszczyć lub choćby osłabić Giedymina, na którego liczy Aokietek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]