[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Kto zjadł dobre mięso, ten niech tak\e gryzie twardą kość.Dlaczego właśnie ja mamkontynuować opowiadanie od tego miejsca, gdzie zaczyna się nasza głupota? Bo masz taki miły sposób, \e nawet wady i usterki potrafisz przedstawić jako coś doskonałego. Ju\ wiem! Zawsze jestem tym, który.ale poniewa\ wypaliłem z tobą fajkę pokoju, postaram się być wspaniałomyślnym i spróbuję.Wiecie panowie, sprawa tak się przedstawia, \e pózniej zgubiliśmy ślad i mimo usilnych poszukiwań nie odnalezliśmy go. Niemo\liwe! zawołał Old Shatterhand. Davy i Jemmy zgubili ślad? Gdyby mi to ktoś inny powiedział, zarzuciłbym mukłamstwo. Dziękuję panu, za dobre mniemanie o nas! Ale poniewa\ mówi to panu sam Długi Davy, musi pan w to wierzyć! Niewątpliwie.Ale jak do tego doszło? W najprostszy sposób na świecie.Tu przed nami, gdzie się kończą zarośla meskitu, zaczyna się grunt skalisty, który ciągnie sięmilami na wschód i na południe.Ten grunt powinniście zobaczyć, a pojęlibyście, \e tam mo\na zgubić trop. Znam tę trasę.Meksykanie, do których ta okolica kiedyś nale\ała, nazywają ten kawałek drogi el plano del diablo, czylipłaskowy\em diabła. Słusznie! A więc zna pan tę drogę.No, to mnie pan uspokaja, gdy\ nie będzie pan nas uwa\ał za \ółtodzióbów, jeśli szczerzeprzyznam, \e ślad jakby ktoś nam zdmuchnął sprzed nosa. Hm! Ale czterech jezdzców przecie\ nikt nie zdmuchnie! Nie.Jednak jeśli konie na tym twardym jak \elazo i gładkim kamieniu nie pozostawiają \adnych śladów, to ich te\ nie mo\e byćwidać, sir.Nasz Komancz mimo młodego wieku jest mistrzem w czytaniu śladów.Ale mówię panu, \e nawet on nie wiedział, co robić. Ciekaw jestem, czy mnie by te\ tak poszło! No, pan! Pan i Winnetou odkrylibyście ślady nawet wtedy, gdyby ci łotrzykowie w powietrzu jechali! I prawie chciałoby się wierzyć,\e tak było.Mówię panu, nie było widać nawet najmniejszego rozgniecionego kamyczka, ani najmizerniejszej szczelinki, która mogłabypowstać przez uderzenie podkową.Naturalnie zrobiliśmy to, co ka\dy dobry westman byłby przedsięwziął: Jechaliśmy wzdłu\ granicyskalnego gruntu, aby znalezć miejsce, w którym jezdzcy zjechali znów na piasek.Posuwaliśmy się tak wolno, \e jeszcze dotychczas niezdą\yliśmy zbadać całej przestrzeni, jakkolwiek znajdujemy się ju\ na północ od tego punktu, w którym jeden z jezdzców opuściłpozostałych czterech, aby jak pan mówił zajechać na farmę Helmersa.Zresztą, kiedyśmy się przedostali na tę stronę, zobaczyliśmysamotnego jezdzca, który dość daleko stąd galopował w kierunku południowym.A kiedyśmy potem doszli do tych krzaków,zauwa\yliśmy, \e tu się zatrzymywał.Old Shatterhand nadstawił uszu.Chwilę zdawał się nad czymś zastanawiać, potem powstał z miejsca, badał wszystkie odciski kopytznajdujące się na brzegu zarośli meskitu i oddalił się trochę.Wreszcie zawołał: Mister Davy, czy pan albo Jemmy byliście tak\e tutaj,gdzie teraz stoję? Nie, sir odrzekł zapytany. No to przyjdzcie tu wszyscy!Kiedy podeszli, wskazał na krzaki i wyjaśnił: Tu widać zupełnie wyraznie, \e ktoś wcisnął się do tej gęstwiny.Tu się odłamałagałązka, a powierzchnia złamania jest jeszcze świe\a.Stało się to więc niedawno temu.Chodzcie za mną dalej, moi panowie!Oglądając dokładnie ka\dą gałązeczkę i ka\dy cal ziemi, wciskał się coraz głębiej w zarośla, a\ stanął przed piaszczystą łachą.Miałaona kilka kroków długości i prawie tyle szerokości i nic na niej nie rosło.Na piasku nie było widać najmarniejszego zdzbła trawy.Tuukląkł i zdawało się, \e chce zbadać ka\de ziarenko piasku.Wreszcie podniósł się z uśmiechem zadowolenia i obejrzał równie\pozostałe brzegi zarośli wokół piaszczystej wysepki.Potem wskazał na jedno miejsce w zaroślach i stwierdził: Tu tak\e ktoś wszedłdo tej kryjówki.Zało\ę się, \e ten osobnik zsiadł z konia tam przed krzakami na skalistym gruncie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]