[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Sophie? Czy zaciągnęłaś zasłony, aby dać mi do zrozumienia, że niebędę mile widziany w twoim łóżku? - zapytał szeptem.Jeśli chciała oszczędzić im obojgu zakłopotania, mogła udać, że śpi.W następnej chwili przez Vima przetoczyła się fala emocji: nadzieja,oczekiwanie, pożądanie.A gdy milczenie Sophie się przedłużało, poczułrównież rozczarowanie z odrobiną ulgi.Być może zle odczytał wysyłaneprzez nią sygnały.Zasłona poruszyła się i ujrzał Sophie siedzącą w półmroku.- Jesteś mile widziany.Nie był w stanie dostrzec wyrazu jej twarzy, a ton głosu brzmiałobojętnie.- W takim razie za chwilę wracam.Zaciągnął zasłonę i szybko zrobił to, co należało, starając się niehałasować - podniósł kołyskę z dzieckiem i całym majdanem, po czymruszył ciemnym korytarzem do swojego pokoju, w którym było na tyleciepło, że mógł odgrywać rolę tymczasowej kwatery Kita.Zrzucił z siebie rzeczy, które wylądowały na podłodze, obmył sięzimną wodą i bardzo dokładnie wyczyścił zęby proszkiem.Włożyłbrokatowy szlafrok i spojrzał na kołyskę.- Jeśli wiesz, co jest dobre dla ciebie i dla panny Sophie, to będzieszspał przynajmniej przez najbliższą godzinę.Ale byłoby miło z twojejstrony, gdybyś pospał nawet dwie.Jeżeliwyświadczysz mi tę przysługę, to kupię ci kucyka, jak tylko nauczyszsię czytać.Wyślizgnął się na korytarz, zostawiając lekko uchylone drzwi -tylkotyle, by usłyszeć płacz dziecka, ale nie wpuszczać chłodu do pokoju.Kiedy bezgłośnie zamknął za sobą drzwi sypialni Sophie, jego zapałprzeobraził się w niepewność.Może powinien się zastanowić? Może to wcale nie taki mądrypomysł? Przyjął założenie, że zachowanie Sophie wskazuje, iż ma ochotęna miłosne zbliżenie, ale jednak pozostawało to tylko przypuszczeniem,bez względu na to, jak żarliwie go całowała.Poza tym nawet przyzachowaniu środków ostrożności zawsze istniało ryzyko konsekwencji.Odsunął zasłony, gotów wziąć na siebie te konsekwencje, jeśli tooznaczało, że przyjąłby wtedy także Sophie.Nie odwróciła się przodem,kiedy Vim zrzucił szlafrok, stanął więc niezdecydowany z kolanem namateracu, a drugą nogą na podłodze.Sięgnęła za siebie i odkryła kołdrę.Vim wsunął się w ciepłąprzestrzeń i wyciągnął wzdłuż cudownie wyrzezbionej linii kobiecychpleców.Miała na sobie nocną koszulę, co uznał za dobrodziejstwo.Z jejust wydobył się dziwny odgłos przypominający szloch.Jak mógłplanować, że ją uwiedzie, skoro Sophie płakała?- Nie chciałaś rozmawiać o swoich braciach - powiedział, przesuwającdłońmi po linii jej kręgosłupa.Zamiast podniecenia czuł teraz wyrzutysumienia.- Nigdy o nich nie rozmawiamy.- Kiedy umarł mój ojciec, byłem małym chłopcem.Nie rozumiałem,dlaczego nie można o nim rozmawiać, ale matka właśnie w taki sposóbprzeżywała żałobę.Na szczęście ciotka i stryj wiedzieli, że mampotrzebę, by rozmawiać o moim tacie.W pokoju do nauki wisiały rysunkiojca, które stryj mi pokazał.Potem sam próbowałem rysować, wzorującsię na nich.Zerknęła na niego przez ramię.- To pierwsza miła rzecz, jaką powiedziałeś o swoim domu i rodzinie.- To urocze miejsce, ładnie położone, wygodne i.- Tak?Położyła się, więc nie widział już jej twarzy.- Przytul się do mnie, Sophie Windham.Skoro mam odpowiadać natwoje pytania, to muszę się wygodnie ułożyć.Przygarnął ją do siebie na tyle blisko, aby poczuła, że nadal jestpodniecony.- Panie Charpentier, pan jest nagi!- Wkrótce ty też będziesz, jeśli tylko zechcesz.- Opowiedz mi o Sidling.A zatem czekały go długie tortury, o ile w ogóle dobrze odebrałwysyłane sygnały.Tak czy siak, była to najmilsza tortura i wiedział, żedołoży wszelkich starań, aby zadowolić Sophie.- Sidling zostało wzniesione w czasach Wilhelma Zdobywcy, jeśliwierzyć opowieściom mojego dziadka.W obrębie posiadłości znajdujesię ruina z czasów normańskich, prawdopodobnie rodzaj wieżyczkistrażniczej.Teren jest pofalowany, ale nadaje się pod uprawę.Drogadojazdowa ciągnie się prawie milę, a po obu jej stronach rosną dęby,niektóre ogromne.Kiedy byłem mały, wichura powaliła jeden z nich.Zacząłem liczyć pierścienie drzewa, ale przy czterechsetnym dałem sobiespokój.Te w środku były tak małe, że nawet nie dało się ich policzyć.Dziadek powiedział, że powstały w trudnych, zimnych latach.- Drewno z zimnych regionów jest bardzo trwałe.Mój brat studiowałbudowę skrzypiec i mówi, że najlepsze do tego celu jest drewno zpółnocy.- Twoi bracia to interesująca gromadka.Ale jej biodro było równie interesujące.Piękna i gładka wypukłośćłącząca nogę z pupą, doskonale pasująca do jego dłoni.- Opowiedz mi o stryju i jego żonie.Czy westchnęła lekko, czy tylko mu się zdawało? Pochylił się ipocałował ją w policzek, aby wybadać sprawę.Po chwili zaczął mówićdalej, przytulając twarz do jej włosów.- Stryj jest twardym, zaprawionym w bojach człowiekiem.Był drugimsynem, ale najstarszy brat umarł, zanim się urodziłem.Mój ojciec pojawił się na świecie, aby w razie czego miał kto dzie-dziczyć, ale podobno zawsze był słabego zdrowia.Za to dziadek miałenergii za dwóch, a kiedy umarł, zostawił czwartą żonę.Był święcieprzekonany, że będzie z nią miał kolejnych synów.- A zatem pochodzisz z żywotnej rodziny.Fakt.O jego żywotności świadczyło narastające pulsowanie międzynogami.Z trudem skupiał się na rozmowie.- Stryj ma wiele energii, podobnie jak ciotka.Są dumni i niezależni.Pozwolili mi wałęsać się po świecie przez pół życia i nigdy o nic nieprosili.Jego dłoń znieruchomiała na biodrze Sophie, przyszło mu bowiem dogłowy, że niechęć do Sidling wynika w dużej mierze z poczucia winy.Niechodziło o przykre wspomnienia z przeszłości, dawne żale,niecierpliwość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]