[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Istotnie.Wtedy każdy myśli, że cię to nie interesuje i pojawia sięcoraz mniej okazji.Aż w końcu przestaje mieć znaczenie, czy kobieta jestzainteresowana, bo nikt jej o to nie pyta.Nie przywykła prosić o to, czego pragnęła, czego potrzebowała.Postanowił, że jej to da, że dopilnuje, by chociaż ten raz życzenia SophieWindham się spełniły.- Tej nocy należę do ciebie, Sophie.A ty do mnie.Zaczął ją całować, nie spiesząc się, jakby nigdy dotąd się nie całowali.Pocałował ją w czoło.Włosy Sophie, mimo kąpieli, nadal pachniaływanilią i cynamonem.Pocałował czułe miejsce pod uchem, połączenieszyi i ramienia, a Sophie ze świstem wciągnęła powietrze.- Lubisz to, kochana.- Tak.Pieścił ją ustami przez długą chwilę, aż wyczuł, że puls na szyigwałtownie przyspieszył, a jej dłoń mocniej szarpnęła go za włosy.Jego wargi powędrowały niżej i objęły jeden nabrzmiały sutek, potemdrugi.Owinęła nogi wokół jego pleców i zaczęła wodzić palcami popłatkach jego uszu.- Ta pieszczota jest bardzo przyjemna.- Masz piękne uszy.Uśmiechnął się do jej piersi, a Sophie mocniej szarpnęła płatek jegoucha.Poczuł gwałtowne pulsowanie między nogami.- Sophie?- Hm?Zawisł nad nią nieruchomo.- Pragnę cię.Powiedział to bez afektacji, jakby oznajmiał prostą i niezaprzeczalnąprawdę, którą zrozumiał pod wpływem chwili.- Ja też cię pragnę, Vim.Przesunęła dłoń po jego piersi i objęła palcami członek.- Pragnę, abyś nas połączył.Chcę cię czuć w środku.Zcisnęła lekkojego członek, a przyjemne dreszcze rozpłynęłysię po ciele Vima.- Prowadz mnie, Sophie.Zmarszczyła czoło i nie wykonała najmniejszego ruchu.- Pokaż mi, gdzie mam się znalezć.Sophie pokierowała jego członek do wilgotnego i gorącego otworu, poczym puściła go, a jej ciało znieruchomiało.- Jesteś gotowa na przyjęcie mnie.- Długo na ciebie czekałam, Vim.Nie każ mi czekać ani sekundydłużej.To było wyrazne zaproszenie.Vim natarł biodrami, przesuwając się oparę cali, wystarczająco głęboko, aby poczuć pierwsze rozkosznedreszcze penetracji.- Wielki Boże, Sophie.Była gorąca, mokra i cudownie ciasna, a przy tym na tyle mądra, abynie robić niczego, co mogłoby osłabić jego samokontrolę.Posunął siękawałek dalej i nie wycofał, napawając się dotykiem obejmującego gościśle ciała.- Wszystko dobrze?Skinęła głową i przywarła zębami do jego ramienia.Nie ugryzła go,ale czując jej zęby, posuwał się dalej powoli, zamiast zakończyć sprawęjednym mocnym pchnięciem.Cal po calu wdzierał się głębiej w jej ciało,tracąc po drodze przytomność umysłu.- Mogę dalej?Skinęła głową i poczuł, że mocno zacisnęła dłoń na jego pośladku.Posuwał się dalej w taki sam sposób jak dotąd, odrobinę w głąb, aby miećczas na skontrolowanie reakcji Sophie.Zcisnęła jego pośladek, potemwczepiła się we włosy, wygięła ciało w łuk, przywierając do niegopiersiami, przesunęła stopę po wewnętrznej stronie jego kolana,Wreszcie, gdy był już blisko celu, z głośnym świstem wciągnęłapowietrze.- Sophie? Wszystko dobrze? - Przytulił policzek do jej policzka, alecofnął się nieco.- Kochanie, ty płaczesz?- Nie, to nie tak jak myślisz.- Czy zrobiłem ci krzywdę?Tego by nie zniósł.Zaczął się powoli i ostrożnie wycofywać, aleprzytrzymała go nogami.- Nie wiedziałam, jak będzie.Znieruchomiał, przytulając do niejpoliczek.- Nie rozumiem.- Nie mogę.To jest cudowne.Słodkie i intymne.i takie.porywające.Boże.Otoczył dłonią jej kark i przycisnął jej twarz do swojegoramienia.Czuł, że płacze, czuł to całym ciałem, ponieważ był w jejwnętrzu i wokół niej, dotykał jej ciała niemal całym sobą.Powiedziała, że to intymne.Porywające.- Poruszaj się razem ze mną, kochana.Zaczął powoli przesuwać się w jej wnętrzu, tak aby zdołała złapaćrytm.Czuł, że jest mocno skoncentrowana, czekając na moment, aż jejciało nauczy się dawać i brać.Poruszała się coraz łatwiej, a tempowzrastało z każdą chwilą.Pochylił głowę i szepnął do jej ucha:- Przestań myśleć, Sophie.Wzbij się w powietrze.Poczuł, że przestałasię koncentrować na wspólnym rytmiei poddała się całkowicie gorączce doznań.- Vim.- szepnęła błagalnie w jego usta.Ten szept sprawił, że wchodził w nią coraz mocniej, podczas gdySophie przywarła do niego, a jej ciałem wstrząsały konwul-sje.Poddała się fali rozkoszy, przyciskając twarz do jego ramienia,wychodząc naprzeciw kolejnym pchnięciom, aż dyszała pod nim zwyczerpania.Poczuł, że jej dłonie ześlizgnęły się z jego ciała, a nogi opadły bez siłprzy jego biodrach.Podniósł się na rękach.W świetle świecy widział jejzarumienione policzki i oczy błyszczące od łez.Wyciągnęła rękę i odgarnęła włosy z jego twarzy.- Nie wiem, co powiedzieć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]