[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.My lataliśmy, oni biegali.My analizowaliśmy, oni atakowali.My piliśmy, oni pożerali.Nie byliśmy wrogami, ale nie byliśmy też tacy sami.Nie potrafiłam, nie byłam zdolna, kłócić się z takim rodzajem wiedzy.- Sir - powiedziałam, ledwie szeptem, ze wzrokiem nadal wbitym w jegooczy.Roześmiał się, w pełni i gardłowo, a ja zamrugałam, przełamując czar.Jednak on najwyraźniej jeszcze ze mną nie skończył.Pochylił się i wyszeptał:- Nie ma potrzeby używać formalności, Kociaku.Praktycznie jesteśmyrodziną, ty i ja, pomimo dramatu.- 301 -Wyprostował się, wygiął brew i zapatrzył się w moje oczy.Miałamwrażenie, że patrzy przeze mnie, za mnie, w przyszłość, której nie mogłamdostrzec.Powietrze zadźwięczało, magia wirowała wokół nas.- Zawsze ich tracimy, czyż nie?Nie miałam pojęcia, co oznacza ta tajemnicza wiadomość albo jak na niąodpowiedzieć, więc byłam cicho, pozwalając mu patrzeć przeze mnie.Nagle,powietrze się oczyściło i znów się wyprostował.- Pieprzyć to.Co możemy zrobić poza robieniem tego, prawda?Gabriel odwrócił się do Tonyi, ścisnął jej dłoń.Najwyraźniej pytanie byłoczysto retoryczne.Kiedy znów się odwrócił, spojrzał na Ethana.- Powrócimy.Stado się zbiera i planujemy spotkać się w Chicago.Jestempewien, że słyszałeś plotki, ale z powodu szacunku, jakim darzymy ciebie itwoich ludzi, chciałem dać ci znać.Rozumiem też, że ostatnio wydarzył siędramat i przepraszam za to.Zanim kontynuował, poczekał, aż Ethan ostrożnie skinie głową.- Chciałbym też porozmawiać z tobą o pewnych sprawach organizacyjnychw związku z naszą konferencją, jeśli będziesz miał czas.- Zwrócił się w mojąstronę.- Sprawy organizacyjne dotyczące bezpieczeństwa.Praktycznie mogłam usłyszeć trybiki poruszające się w głowie Ethana,kiedy rozważał jak użyteczna mogłabym być.- Oczywiście - odpowiedział.Gabriel skinął, przyjrzał się Ethanowi, po czym znów skupił na mnie swójwzrok.Mogłam zobaczyć w jego oczach ocenę, ale kompletnie nie wiedziałam,czego dotyczyła.- Będę w kontakcie - powiedział, po czym się odwrócił.Z ręką na krzyżuTonyi, ruszył w kierunku samochodu.Wsiedli do środka, drzwi limuzynyzamknęły się i już ich nie było.- Co on powiedział?Spojrzałam na Ethana.On patrzył na mnie, z głową przechyloną na bok,wyraźnie zaciekawiony.Niestety, nawet gdybym chciała donosić temu małemu,wścibskiemu wampirowi, komentarze Gabriela były kompletnie głupie, więc niemogłam zaspokoić jego ciekawości.- Coś o byciu rodziną.Ja i on?Ethan wygiął brew.- Rodziną? Znaczy się, co?Wzruszyłam ramionami.- Ja tylko składam raport.- 302 -Przez chwilę staliśmy tak w ciszy, z ogromnym Domem za nami iciemnym, letnim wieczorem przed nami.O czymkolwiek myślał, nie podzieliłsię tym.Zastanawiałam się nad komentarzem Gabriela, nad nieuchronnościąprzeznaczenia.Wiedziałam, że to nadchodzi, że czeka na mnie, że ten zielonooki diabełobok mnie, jak najbardziej mógł być w to zaangażowany.Jednak, ponieważ niebyło nic, co mogłam z tym dzisiaj zrobić, odsunęłam od siebie to uczucie iodwróciłam się do drzwi, pozostawiając go za sobą.Kilka minut później, w moim pokoju, znalazłam to, leżące na drewnianejpodłodze.Kolejna szkarłatna koperta, ten sama ciężka pieczęć, identyczna dopoprzedniej.Podniosłam ją i otworzyłam, i tak jak za pierwszym razem,wyjęłam kartę w kolorze kości słoniowej.Na froncie, tak jak za pierwszymrazem, znajdował się napis: JESTEŚ ZAPROSZONA.Jednak tym razem, kiedy odwróciłam kartę, znalazłam szczegóły dotycząceimprezy: FONTANNA BUCKINGHAM, PÓŁNOCGapiłam się na kartę w moich dłoniach przez całą minutę, zanim wsunęłamją z powrotem do koperty i sprawdziłam godzinę na zegarku.Była jedenastaczterdzieści.Chwyciłam miecz i ruszyłam przez drzwi.Rozwiązałam jedną zagadkę.Równie dobrze mogłam zobaczyć, w jakie jeszcze kłopoty mogę się wpakować.- 303 -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]