[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nadal trzymała się bardziej konkretnych problemów, na przykład kto zabił GinęJoule.Zastanawiała się, kogo chronił jej mąż.Oświadczenie można sfałszować.Do złożeniaoświadczenia można zmusić.Niezależnie od tego, ile dowodów wskazuje na Jocka lub Aacha,nie mogła pozbyć się uporczywego wrażenia, że Maureen Whisted, podczas tego spotkania wgabinecie na dole w wieczór tej kolacji, była przerażona myślą, że magazyn Kellena możezawierać dowód winy jej męża.Rozdział 60Porównywalna władzaIBruce siedział w swoim służbowym samochodzie, ciemnym buicku centuiy, w końcuznalazłszy na Hudson Street miejsce do zaparkowania, skąd miał dobry widok na wejście nawydział teologiczny.Bębniąc palcami po kierownicy, obserwował drzwi przez świeżemięciutkie płatki śniegu, ponieważ z tego, co zdążył zauważyć, tyko z tego wyjścia korzystałaJulia.Nie zastanawiał się nad szczególną inwersją tej chwili - czarny gliniarz starał siędowiedzieć, dlaczego biały człowiek śledzi czarną kobietę - ale doszedł do wniosku, że jużnadszedł czas, żeby trochę porozmawiać z panem Flew.Chciałby go zapytać, na przykład,gdzie był i co robił między ósmą a dziesiątą wieczorem w dzień śmierci Kellena Zanta.Alboteż czy był w centrum handlowym w Norport w ten dzień, kiedy przejechano Borisa Gibbsa.Ale nawet bardziej niż na rozwiązaniu zagadki tego przestępstwa zależało mu nazdobyciu informacji, w jakiż to cudaczny sposób taki człowiek jak Lemaster Carlyle mógłzatrudnić Jeremy ego Flew, bo pomysł, że Flew trafił do tej pracy przez niesamowity zbiegokoliczności był dla niego po prostu nie do przyjęcia.Do roboty.Julia zeszła pewnym krokiem po frontowych schodach w towarzystwie jakiejś parystudentów, którzy pożegnali się z nią radośnie i powlekli się na kampus.Julia zatrzymała sięna moment, kręcąc głową, jakby lustrowała wzrokiem ulicę, i być może, świadomie czypodświadomie, właśnie to robiła.Po pewnym czasie nawet mózg amatora wyczuwaobserwację.Kiedy spojrzenie Julii przesunęło się po jego samochodzie, Bruce z rozwagą nieporuszył się, ponieważ chowanie czy odwracanie twarzy mogło jedynie przykuć jej uwagę.Była blada.Zmartwiona.Nawet przerażona.A któż by nie był, dzwigając ten całyciężar?W końcu ruszyła w stronę parkingu, szczelnie owijając szyję szalikiem.Weszła potrzech stopniach na marnie odśnieżony asfalt i dwa razy poślizgnęła się w drodze do swojegosamochodu.Bruce odwrócił się, żeby jeszcze raz spojrzeć na Keplera, gdzie oczywiście dostrzegłmałego Flew, wychodzącego przez boczne wyjście i zmierzającego w kierunku parkingu.Bruce musiał szybko podjąć decyzję.Mógł zatrzymać asystenta rektora już tu na miejscu i tuteż go wypytać, pozwalając Julii odjechać bez nadzoru, albo mógł jechać za Flewpodążającym za Julią.Miał jednak przeczucie, że Jeremy Flew, były wolny konsultantpracujący dla Departamentu Stanu, wypatrzy go w ruchu ulicznym.Lepiej zakończyć tenbałagan tu, na miejscu.Ale Bruce nie miał zamiaru nie doceniać podejrzanego.Wyjął zeschowka swojego smitha & wessona 64 i wsunął go do nieprzepisowej kabury przy pasie.Powoli otworzył drzwi, przynajmniej raz wdzięczny za wielką, białą, pierzastą ciszę szybkopadającego śniegu, i pobiegł truchtem po zasypanej ścieżce za czworobokiem Keplera.Julia była już prawie przy swoim samochodzie, z opuszczoną głową i bladą twarząspieszyła się, ale w pewnym momencie jakby się potknęła, jakby coś ją śmiertelnie przeraziło.Bruce zastanawiał się, czy Flew to zauważył.Zastanawiał się też, czy to nie Flew był tegoprzyczyną.Z kolei dziarski Flew nie spieszył się, ostrożnie stawiając kolejne kroki, być możeobawiając się, że nadmierny pośpiech może wywołać poruszenie i Julia się odwróci.A możebył pewien, że wie, dokąd ona się wybiera, i w związku z tym nie musiał się spieszyć.Bruce wyznaczył sobie trasę pozwalającą mu go przechwycić i zrobił to takdoskonale, że kiedy Flew dotarł do śliskich od śniegu stopni wyprowadzających na parking,on wyłonił się z cienia rzucanego przez granitową twierdzę wydziału teologicznego.- Dobra, panie Flew.Już daleko pan zaszedł.Niski mężczyzna zatrzymał się, ale wzrokiem omijał Bruce a, patrząc za Julią, którawłaśnie wsiadała do samochodu.- Czym mogę panu służyć, panie Vallely?- Musimy porozmawiać.- Ale nie teraz.- Tak, panie Flew.Właśnie teraz.Spojrzenie oczu skrzata omiotło Bruce a, jakby mierzył go wzrokiem, a potemponownie pomknęło w stronę Julii.- Obawiam się, panie Vallely, że mam pilną sprawę do załatwienia.- Na przykład śledzić Julię Carlyle, żeby sprawdzić, co ona kombinuje?- To pilna sprawa.Przepraszam pana.Flew wykonał ruch, jakby chciał go ominąć.Bruce, dużo od niego większy, przez całyczas swoim wielkim ciałem zastawiał temu małemu człowieczkowi drogę na parking.-Obawiam się, że zmuszony jestem nalegać.- Nie sądzę, żeby pan był w stanie mnie tu zatrzymać.- Jeśli kwestionuje pan moje kompetencje.- Nie, panie Vallely, absolutnie nie.Doskonale zdaję sobie sprawę, że zostały panupowierzone specjalne obowiązki.Ale nie wierzę, że jest pan w stanie mnie tu zatrzymać.- Nie wiem, co prawda, co pan przez to rozumie, ale może najlepiej będzie.Wszystko, zdarzyło się bardzo szybko i zupełnie nieoczekiwanie, choć pózniej Bruceprzyznał, że chyba już się starzeje.W jednej chwili jego dłoń spoczywała na ramieniu małegoczłowieczka, a już w następnej ten sam mały człowieczek powalił go na plecy w śnieg,zachowując przy tym zdumiewającą delikatność.Jedną, kluczową, jak się okazało, chwilęzajęło zaskoczonemu Bruce owi pozbieranie myśli, ale właśnie ta jedna chwila wystarczyłaFlew.Zanim eks-oficer śledczy stanął na nogi, specjalny asystent Lemastera był już wpołowie parkingu, gnając do białego sedana, którego wcześniej dostrzegł Bruce.Wyciąganiepistoletu na asystenta rektora w samym środku kampusu nie wchodziło oczywiście w rachubę,a poza tym, Bruce już od miesięcy nie był na strzelnicy.Oceniwszy odległość i swoje szanse,nie skierował się w stronę Flew ani w stronę escalade, który właśnie wyjechał na HudsonStreet, lecz w kierunku wyjazdu z parkingu.Kiedy samochód zbliżał się do szlabanu, naciskkół powodował załączenie się przełącznika, który podnosił ramię szlabanu.Cała operacjatrwała kilka sekund, i to miała być jego druga szansa przechwycenia Jeremy ego Flew.Ale kiedy Bruce podniósł się i rozejrzał po parkingu, biały sedan nadal stał przykrytyświeżym śniegiem, a dziwny mały człowieczek gdzieś zniknął.IIZirytowany Bruce rozważył stojące przed nim możliwości.Julia odjechała, a jemu nie udałosię złapać Flew
[ Pobierz całość w formacie PDF ]