[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Orabolki w ogóle nie znają mowy, wystarczyłoby zaznajomić je z ideą werbalizacji, by nie rozwinęły skrzydeł.Jak mówią, to nie skaczą.Jak skaczą, to nie mówią.Właśnie dlatego muszę mieć ze sobą zawsze dwie kobiety, najlepiej kobiety, bo one są jeszcze ciemniejsze od mężczyzn.Jedną wyuczono kilku słów, by rozumiała moje rozkazy Przekazuje je gestami swojej przyjaciółce, której w ten sposób mogę polecić dokonanie skoku w momencie zagrożenia.Wszystko to jest dość prymitywnie pomyślane, ale oszczędza mi wielu kłopotów w podróżach.- Co powiesz o tym biedaku, który cię niesie? - zapytała Yattmur.Sodal Ye wydał wibrujący ryk pogardy.- Leniwe bydlę, nic więcej! Jeżdżę na nim, od kiedy został młodzieńcem, i już się prawie zużył.Hopaj, ty gnuśny potworze! Ruszaj się, bo nigdy nie dojdziemy do domu.Sodal opowiedział im jeszcze więcej.Pewne sprawy budziły w Grenie i w Yattmur odruch gniewu.Niektóre ich nie obchodziły.Sodal przemawiał bez ustanku, aż jego głos stał się nieodłącznym elementem rozrywanego błyskawicami mroku.Nie przerywali marszu, nawet kiedy lunęło rzęsiście i cała równina wokoło obróciła się w błoto.Chmury płynęły w zielonym świetle.Poczuli w swym utrapieniu, że robi się coraz cieplej.Deszcz ciągle padał.W otwartym terenie nie było co marzyć o schronieniu, więc szli uparcie i z mozołem naprzód, jakby przez środek misy pełnej bulgocącej zupy.Ulewa ustała, kiedy ponownie zaczynali wspinaczkę.Yattmur uparła się, aby odpocząć ze względu na dziecko.Sodal, którego radował deszcz, zgodził się niechętnie.Pod skarpą rozpalili nędzne, kopcące ognisko z trawy.Nakarmili dziecko; wszyscy skromnie podjedli.- Jesteśmy blisko Oceanu Obfitości - oświadczył Sodal Ye.- Ze szczytów tamtego łańcucha gór zobaczycie jego rozkoszne, słone wody, całe w mroku, bo tylko jedna długa pręga słonecznego blasku przecina jego powierzchnię.Ach, jak przyjemnie będzie znaleźć się z powrotem w morzu.Macie szczęście, wy ziemiołazy, że nasza rasa jest skora do poświęceń, inaczej przenigdy nie opuścilibyśmy wody dla waszego pogrążonego w mrokach środowiska.Cóż, proroctwo jest naszym brzemieniem i musimy je dźwigać z radością.Zaczął pokrzykiwać na kobiety, by się pośpieszyły i przyniosły więcej trawy i korzeni do podsycenia ognia.Położyły go na szczycie skarpy.Nieszczęsny nosiciel pozostał w jamie na dole.Z ramionami wzniesionymi nad głową wlazł prawie w samo ognisko i nie zważając na spowijające go kłęby dymu, próbował wchłonąć trochę ciepła.Korzystając z odwrócenia uwagi Sodala, Gren pośpieszył do mężczyzny i schwycił go za ramię.- Potrafisz zrozumieć, co mówię? - zapytał.- Czy mówisz moim językiem, przyjacielu?Przyjaciel nie podniósł ani na chwilę głowy.Zwisała mu na piersi, jakby mu skręcono kark, i tylko kołysała się lekko, kiedy mężczyzna mamrotał coś niezrozumiale.Kolejna błyskawica rozdarła niebo nad światem i Gren dostrzegł blizny na jego karku.Zrozumiał.Ten człowiek został okaleczony tak, aby nigdy nie mógł podnieść głowy.Gren opadł na jedno kolano i spojrzał w górę na owo opuszczone oblicze.Zobaczył wykrzywione usta i świecące jak węgiel oko.- Jak dalece mogę zaufać temu chap - hopaj - chwatowi, przyjacielu?Wargi skurczyły się powoli z bólu, którym człowiek wydawał się od dawna znużony Wypuściły słowa gęste jak materia.Powiedziały:- Do niczego.ja do niczego.łamię się, padam, zdycham, ścierwo.widzisz ono ja skończyłem.jeszcze jedno podejście.Ye ze wszystkich grzechów - Ye ty poniesiesz.twój grzbiet mocny.ty poniesiesz Ye.on wie.ja koniec ścierwa.Coś kapnęło na dłoń Grenowi, gdy się prostował, łza czy ślina - nie wiedział.- Dzięki, przyjacielu, zajmiemy się tym wszystkim.Zbliżył się do Yattmur, która myła Larena.- Czułem przez skórę - powiedział - że nie można ufać tej gadatliwej rybie.Chce posłużyć się mną jako swoim jucznym zwierzęciem, kiedy padnie jego nosiciel, tak przynajmniej twierdzi ów człowiek, a chyba poznał do tej pory obyczaje tego chap - hopaj - chwata.Zanim Yattmur zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, rozległ się ryk Sodala.- Coś nadchodzi! - zahuczał.- Kobiety, wsadźcie mnie prędko na wierzchowca, Yattmur, stłumić ogień.Gren, chodź tutaj i powiedz, co widzisz.Gren wgramolił się na górę i rozglądał na wszystkie strony, podczas gdy kobiety windowały Sodala Ye na plecy nosiciela
[ Pobierz całość w formacie PDF ]