[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W końcu trafił na małe drzwi na wpół ukryte pod schodami.Za nimiznajdował się pokoik niewiele większy od schowka.Mężczyzna w brudnym fraku, z nogamina stole, popijał brandy i gapił się w sufit.Po krótkiej dyskusji zgodził się pokazać panuSegundusowi bibliotekę.Pierwszych dziesięć ksiąg, które obejrzał pan Segundus, nie miało żadnej wartości.Były to kazania i moralitety z ubiegłego wieku lub też opisy ludzi, którzy już nikogo nieinteresowali.Następnych pięćdziesiąt niewiele się różniło od tych dziesięciu.Pan Segunduszaczynał dochodzić do wniosku, że wkrótce upora się z zadaniem, nagle jednak natrafił nabardzo interesujące i niezwykłe dzieła dotyczące geologii, filozofii i medycyny.Było topokrzepiające.Pracował systematycznie przez dwie lub trzy godziny.Raz zdawało mu się, że przeddom zajechał ekwipaż, ale nie zwrócił na to uwagi.Po pewnym czasie zdał sobie sprawę, żejest niezwykle głodny.Nie miał pojęcia, czy ktoś przygotował mu posiłek.Ponieważ odnajbliższej gospody dzieliła go spora odległość, pan Segundus udał się na poszukiwanieflejtucha w norce pod schodami, by spytać go o jakąś przekąskę, i natychmiast się zgubił wlabiryncie pokojów i korytarzy.Chodził po domu, otwierając każde drzwi, coraz bardziejgłodny i coraz bardziej zezlony na służącego.Nagle znalazł się w staroświeckim saloniku wyłożonym ciemnym dębem i zkominkiem wielkości łuku triumfalnego.Dokładnie naprzeciwko drzwi, przy oknie, wgłębokim fotelu siedziała prześliczna młoda kobieta i patrzyła na drzewa oraz wysokie, pustewzgórza.Pan Segundus zdążył zauważyć jedynie, że brakuje jej małego palca u lewej ręki,kiedy nagle zniknęła - a może należałoby raczej powiedzieć: uległa przeobrażeniu.Jej miejscezajęła znacznie starsza tęga dama, mniej więcej w wieku pana Segundusa, ubrana w suknię zfiołkowego jedwabiu i otulona hinduskim szalem.Na kolanach trzymała małego pieska.Dama przyjęła tę samą pozę i wyglądała przez okno z identycznym tęsknym wyrazem twarzy.Przemiana dokonała się w ciągu krótkiej chwili, lecz wizja obu dam wywarła na panuSegundusie niezwykle mocne wrażenie.Czuł się tak, jakby doznał omamów wzrokowych.Jego zmysły nie poradziły sobie z nadmiarem wrażeń, poczuł ciarki przebiegające po plecachi zemdlał.Ocknął się na podłodze.Panie pochylały się nad nim, wykrzykując coś z konsternacjąi niepokojem.Mimo oszołomienia szybko zrozumiał, że żadna z nich nie jest piękną młodąniewiastą bez palca, którą widział na samym początku.Jedna była damą z małym pieskiem,którą zobaczył pózniej, a druga szczupłą, jasnowłosą, dojrzałą kobietą o przeciętnejpowierzchowności i figurze.Okazało się, że siedziała w pokoju przez cały czas, ale zadrzwiami, i dlatego jej nie zauważył.Damy nie pozwoliły mu wstać ani w ogóle się poruszyć.Ledwie dały mu dojść dogłosu.Ostrzegły go surowo, że zapewne ponownie zemdleje.Przyniosły mu poduszki podgłowę i koce, by nie zmarzł (tłumaczył, że jest mu ciepło, ale w ogóle nie chciały słuchać).Zastosowały wodę lawendową i sal volatile.Zapobiegły przeciągowi, który ich zdaniemwydobywał się spod drzwi.Pan Segundus zaczął podejrzewać, że strasznie się nudziły ipojawienie się nieznajomego dżentelmena, który momentalnie zemdlał, bardziej je ucieszyło,niż zmartwiło.Po kwadransie tych zabiegów mógł wreszcie usiąść w fotelu i samodzielnie wypićherbatę.- Wina leży po mojej stronie - oświadczyła dama z pieskiem.- Fellowes wspominał,że przyjechał dżentelmen z Yorku, by obejrzeć księgi.Powinnam się była wcześniej panuprzedstawić.Doznał pan szoku na nasz widok.Dama nosiła nazwisko Lennox, towarzyszyła jej pani Blake.Zazwyczaj przebywały wBath, ale zjawiły się w Starecross, by pani Lennox raz jeszcze popatrzyła na dom, zanimzostanie sprzedany.- Niemądre, prawda? - westchnęła pani Lennox.- Tyle czasu stał pusty.Powinnambyła sprzedać go już wiele lat temu, ale w dzieciństwie spędziłam tu niejedne szczęśliwewakacje.- Nadal jest pan bardzo blady - zauważyła pani Blake.- Posilał się pan dzisiaj?Pan Segundus przyznał, że jest bardzo głodny.- Czyżby Fellowes nie zaproponował panu obiadu? - spytała pani Lennox zezdumieniem.Fellowes był zapewne niechlujem z pokoiku pod schodami.Pan Segundus nie chciałmówić damom, że ledwie zdołał go przekonać, by raczył otworzyć usta.Szczęśliwie panie Lennox i Blake przywiozły z sobą suty obiad i Fellowes właśnie goprzygotowywał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]