[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie była z nim na sobotniej imprezie.Nie czekała na niego po szkole.Nawet go nie szukała na parkingu.Wszystko to dociera do mnie w chwili, gdy Grayson cofasię o krok, czekając na moją reakcję.Sky ma go gdzieś.Todlatego tak się wkurzył, widząc, że rozmawiam z nią wkorytarzu.Ona ma go w dupie, a on nie chce, żebym się o tymdowiedział.Spokojnie, ten palant nie jest tego wart, powtarzamsobie w myślach.Patrzę jeszcze przez chwilę na oddalający się samochódSky, a potem przenoszę wzrok na Graysona.Jestem dziwniespokojny, czego nie da się powiedzieć o nim.Patrząc na jegozaciśnięte pięści, uświadamiam sobie, że chce, żebym się bił.Chce, żeby wyrzucili mnie ze szkoły.Nie zasługuje na to, żeby te jego cholerne życzenia sięspełniły.Unoszę dłoń.Na ten widok podnosi ręce w obronnymgeście.Ja jednak tylko naciskam guzik w pilocie, odblokowującdrzwi samochodu.W milczeniu omijam Graysona i wsiadam doauta, a potem wyjeżdżam z parkingu.Nie dałem sięsprowokować.Jebać go.Nie jest tego wart. ROZDZIAA DZIESITYOtwieram lodówkę, bo zgłodniałem, ale od ponad trzynastumiesięcy nie ma w niej nic do jedzenia.Od śmierci Les niemiałem nic w ustach.To aż dziwne, że jeszcze żyję.Zwiatełko włącza się dopiero chwilę po otwarciudrzwiczek.Gdy tylko widzę przed sobą zawartość lodówki,czuję rozczarowanie.Na wszystkich półkach leżą równiutkozłożone dżinsy Les.Strasznie mnie to wkurza, bo znów nie maani śladu jedzenia, a jestem kurewsko głodny.Wysuwam jedną z szuflad na warzywa i owoce, mającnadzieję, że może tam zawieruszyło się coś jadalnego, aleznajduję tylko kolejną parę złożonych dżinsów.Podobnie jak wdrugiej szufladzie.Do kurwy nędzy, ilu par dżinsów potrzebuje tadziewczyna? I dlaczego trzyma je w lodówce, gdzie powinnobyć jedzenie?Zamykam lodówkę i otwieram zamrażarkę.Zastaję tam tosamo, tyle że dżinsy są zamrożone.Wszystkie zapakowano wtorebki z napisem Dżinsy Les.Wkurzony zatrzaskujędrzwiczki i odwracam się do spiżarni, mając nadzieję, że możeprzynajmniej tam znajdę coś do jedzenia.Obchodzę dookoła wyspę kuchenną i patrzę w dół.I wtedy ją widzę.Zamykam oczy, po czym otwieram je na nowo, ona jednakwcale nie zniknęła.Les leży w pozycji embrionalnej na podłodze, plecamidotykając drzwi spiżarni.To w ogóle nie ma sensu.Jak się tutaj znalazła? Przecież nie żyje od trzynastu miesięcy.Jestem głodny. Dean szepcze Les.Otwiera raptownie oczy i muszę się przytrzymać wyspy,żeby nie upaść.Moje ciało nagle robi się zbyt ciężkie.Cofam sięo krok, ale nogi odmawiają mi posłuszeństwa i osuwam się nakolana.Oczy ma teraz szeroko otwarte.Są całkowicie szare.Bezzrenic i tęczówek.Szukają mnie, ale nie mogą mnie znalezć. Dean powtarza ochrypłym głosem.Wyciąga rękę iszuka mnie po omacku.Chcę jej pomóc, złapać ją za tę rękę, jednak jestem zbytsłaby, by się poruszyć.Albo moje ciało jest zbyt ciężkie.Niewiem, co mnie powstrzymuje.Znajduję się zaledwie pół metraod niej i staram się ze wszystkich sił, ale nie mogę zrobić nawetjednego pieprzonego ruchu.Im bardziej się staram, tym trudniejmi się oddycha.Les ze szlochem ponownie wypowiada mojeimię.Czuję ciężar w piersi i gulę w gardle.Nie mogę jej nawetuspokoić, bo nie jestem w stanie wypowiedzieć ani słowa.Napinam się, ale zęby mam zaciśnięte, a usta nie chcą sięotworzyć.Moja siostra podpiera się na łokciu i wolno przysuwado mnie.Próbuje mnie znalezć, ale jej martwe oczy nic niewidzą.Płacze coraz głośniej. Pomóż mi, Dean prosi.Ostatni raz mówiła do mnie Dean w dzieciństwie.Wiem,dlaczego znów mnie tak nazwała, i wcale mi się to nie podoba.Zaciskam powieki i usiłuję odzyskać głos i władzę wrękach, jednak mimo wielkiej koncentracji nie udaje mi się niczdziałać. Dean, pomóż mi płacze Les, tyle że tym razem to niejest jej głos.To głos dziecka. Nie odchodz prosi to dziecko. Otwieram oczy i widzę, że miejsce Les zajął ktoś inny.Napodłodze siedzi malutka dziewczynka.Plecami opiera się odrzwi spiżarni, a głowę ukrywa w ramionach.Hope.Ciągle nie mogę się ruszać, mówić ani oddychać.Pierśzaciska mi się coraz bardziej wraz z każdym szlochemwstrząsającym ciałem dziecka.Nie jestem w stanie nawetodwrócić głowy czy zamknąć oczu.Mogę tylko siedzieć ipatrzeć. Dean mówi dziewczynka stłumionym głosem.Po razpierwszy od jej porwania słyszę, jak wypowiada moje imię.Todo reszty pozbawia mnie tchu.Hope wolno podnosi głowę iotwiera szeroko oczy.Są szare, dokładnie takie same jak oczyLes.Opiera głowę o drzwi spiżarni i ociera łzy wierzchem dłoni. Znalazłeś mnie szepcze.Tyle że tym razem nie odzywa się głosem małejdziewczynki.Ani głosem Les.To głos Sky. ROZDZIAA JEDENASTYOtwieram oczy.Nie siedzę już na podłodze w kuchni.Leżę w swoim łóżku.Zlany potem.Aapczywie wciągam powietrze. ROZDZIAA DWUNASTYPo tym koszmarze nie mogę już zmrużyć oka.Nie śpię oddrugiej w nocy.Po szóstej rano siadam na chodniku przed domem Sky.Wyciągam nogi, pochylam się do przodu i chwytam dłońmi zastopy, rozciągając mięśnie pleców.Od kilku dni jestem spięty,jednak nic mi nie pomaga.Kładąc się spać, nie miałem zamiaru biegać z nią dzisiaj.Kiedy jednak nie mogłem zasnąć w nocy przez ponad czterygodziny, jedyną rzeczą, jaka do mnie przemawiała, była myśl otym, że znów ją zobaczę.Nie miałem również zamiaru wracać dziś do szkoły, terazjednak wolę już to, niż zostać cały dzień w domu.Zupełniejakbym od powrotu z Austin żył chwilą.Nie jestem pewien, cozaraz będę robił, gdzie i w jakim stanie umysłu.Nie lubię tego braku stabilności.Nie podoba mi się również to, że tkwię przed jej domem,czekając, aż wyjdzie na swoją poranną przebieżkę.Nie podobami się, że czuję potrzebę, by była przy mnie.A także to, że niechcę, by wierzyła w plotki o mnie.W dupie mam, czy ktoś innyw nie wierzy.Dlaczego nie mam w dupie tego, czy wierzy w nieona?Nie powinienem tu być
[ Pobierz całość w formacie PDF ]