[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miles poczuł gorycz w ustach. Nie chcę go burknął, broniąc się przed uczuciami, które jej gest mógłwzbudzić, ale Alice, niezrażona, mówiła dalej: To prawda, że przyszłam, żeby wprawić cię w zakłopotanie.Zamierzałam zrobić tu niezłe przedstawienie, kupując bez umiaru, ale wzruszyła ramionami okazało się, że nie jestem zdolna do czerpaniasatysfakcji z takich działań.Może jestem zbyt szlachetna, a może, jak twierdziLizzie, mam za miękkie serce.Nie zmienię się tylko dlatego, że ty postępujeszwobec mnie tak, a nie inaczej.Miles nie rozumiał, czemu jej słowa i wyraz współczucia w oczachsprawiły mu taką przykrość.Ostatnie, czego od niej chciał, to współczucia.Z131RSholu dobiegł podniesiony głos prowadzącego licytację i Miles skrzywił się,usiłując nie dopuścić go do świadomości.Alice podeszła bliżej i położyła dłońna jego ramieniu. Przykro mi, Miles.To musi być dla ciebie bardzo trudne.Szukał słów, żeby ją zbyć, ale żadne nie przychodziły mu do głowy.Musisię uwolnić od tych nieoczekiwanych, niechcianych emocji.Przywołał napomoc swój cynizm: Nie ma to dla mnie żadnego znaczenia, panno Lister.Kiedy już wszystko zostanie sprzedane, zyskam środki, żeby przetracić je wdomach gry".Jednak nie wypowiedział tych słów.Ku własnemu zdumieniuzrozumiał, że do tej pory tłumił gorycz i gniew.Musiał sprzedać Vickery Hall iDrummond Castle, upokarzając rodzinę, podczas gdy prawdziwym winowajcąbył rozpustny i rozrzutny ojciec, który zaprzepaścił rodzinny majątek.Czułbezsilną złość na myśl, że ojciec uniknął wszelkiej odpowiedzialności, zmarł,zanim był zmuszony wyprzedawać rodzinne dobra, i zostawił syna z ciężaremdługów, wstydu i poniżenia.Zanim doszło do ich potwornej kłótni, Milesuwielbiał ojca, idealizując go.Teraz wreszcie zrozumiał, że zatrzymał zegarekz sentymentalnych powodów, że chciał mimo wszystko wierzyć w ojca, nawetmimo okoliczności, z powodu których został wygnany z domu.Dzisiaj stracił ito złudzenie.Nie miał już niczego, czego mógłby się uchwycić, i to bolało.Zamiast odesłać Alice, przykrył dłonią jej dłoń spoczywającą na jegoramieniu.Uniosła twarz, żeby na niego spojrzeć, wargi miała rozchylone, a woczach troskę i Miles poczuł, że coś się w nim budzi.Przycisnął ją do siebie, ściągnął z jej głowy kaptur i wsunął palce w jasnesploty, przyciągając jej głowę gwałtownym ruchem i całując namiętnie.Usłyszał pełne zaskoczenia westchnienie, a potem Alice przytuliła się do niegoi poddała mu całkowicie.Ta uległość sprawiła, że Miles zapomniał o całymświecie, świadomy tylko oddania Alice i ich wzajemnie odczuwanej132RSnamiętności.Wstrząśnięty do głębi, zrozumiał, że pożądanie, jakie googarnęło, obiecuje spokój i ukojenie, które tylko Alice może mu dać.Nie myślał o jej młodości ani braku doświadczenia.Kiedy całował ją wsalonie Spring House, kontrolował się jeszcze do pewnego stopnia.Uwodził,pokazywał jej, jakim jest mistrzem i jaką ma nad nią przewagę.Przynajmniejczęściowo panował nad sobą, teraz zupełnie nie ani on, ani Alice.Przyłożyładłonie do jego pleców, przyciągając go do siebie mocniej, a potem poczuł, żerozpina mu koszulę i jej dłonie zaczęły błądzić po jego piersi i barkach.Zjękiem przechylił jej głowę, całując ją zaborczo.Miał dziwne uczucie, żezmierzają w tajemnicze, mroczne rejony, w które dotychczas nie zabłądził.Przerażało go to i kusiło obietnicą błogiego spokoju, jakiego nie znał, bozawsze dotąd wałczył, a teraz miał zaspokoić poryw serca, dając coś z siebiebez stawiania warunków i dostając dobrowolnie w zamian. Alice! rozległo się nawoływanie Lizzie. Alice, czy wszystko wporządku? Gdzie jesteś?Miles słyszał ten głos, ale jego świadomość nie zarejestrowała go, zbytbył pochłonięty uczuciami, których doznawał w ramionach Alice.Dopieroodgłos kroków na kamiennych płytach podłogi przywrócił go dorzeczywistości.Puścił Alice, a ona zachwiała się i upadłaby, gdyby jej niepodtrzymał.Jedno spojrzenie na jej twarz powiedziało mu, że jest wciążoszołomiona.Włosy miała potargane, zrenice rozszerzone i pociemniałe.Przyłożyła palce do ust w geście zdziwienia, na którego widok poczułniezwykły jak na niego przypływ czułości.Miles czuł się zaniepokojony i nie rozumiał zródła tego doznania.Zjednej strony przeklinał intruza, który uniemożliwił mu uwiedzenie Alice.Bezwątpienia właśnie to by się za moment zdarzyło.Wykorzystałby jej ochocząodpowiedz na jego namiętność i tym samym zmusił do zawarcia małżeństwa133RSnatychmiast wyprowadzając w pole prawników i obchodząc warunkitestamentu.Z drugiej strony, w głębi ducha był zadowolony, że to się niezdarzyło, ale wolał nie zgłębiać powodów swojego zadowolenia. Alice!Za chwilę Lizzie ich przyłapie.Miles poprawił pelerynę Alice, nasunąłkaptur na jej głowę i pocałował ją przelotnie w usta. Lady Elizabeth zaraz tu wejdzie powiedział cicho i ku swej uldzezobaczył, że zamrugała rzęsami, a jej twarz straciła zdziwiony iroznamiętniony wyraz, który upodabniał ją dc śpiącej księżniczki z bajki.Odwróciła się w tym samym momencie w którym Lizzie z rozmachemotworzyła drzwi gabinetu.Miles stanął za biurkiem, aby ukryć widome oznakipodniecenia.Nie postawi Alice w niezręcznej sytuacji, okazując wszem iwobec jak jej pożąda. Tutaj jesteś! wykrzyknęła Lizzie. A już myśleliśmy, że lord Vickeryuprowadził cię żeby schrupać z kosteczkami.Mnie jednej starczyło odwagi,aby pospieszyć ci na odsiecz, Cieszę się, że widzę cię całą i nietkniętą pod-kreśliła, patrząc na Milesa bez cienia sympatii
[ Pobierz całość w formacie PDF ]