[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdybyłyśmy już w hallu, zjawił się nagle ten przystojny chłopiec. Aksamitny ? rzucił gwałtownie Przywara. Nie.Ten student, Adaś.Twarz Przywary znieruchomiała, brwi uniosły się wysoko. Aabanowicz? Nie wiem, jak on się nazywa, znałam go jako Adasia.Onczęsto przychodził po Zulę do zakładu.Bardzo się wszystkimpodobał.%7łeby pan wiedział, jaką on miał głupią gębę, gdyzobaczył Zulę. A ona? Ona okropnie się speszyła.Chciała cofnąć się na piętro,ale nie zdążyła.Podbiegł do niej i złapał ją za rękę. Zula,chciałem jeszcze kilka słów z tobą zamienić powiedziałtakim straszliwie głupim głosem, że miałam ochotęparsknąć.A Zula do niego swym anielskim głosikiem: Adam, dlaczego jesteś taki uparty? Przecież wiesz, że jużnic z tego nie wyjdzie. Chciałam jakoś załagodzić tęprzykrą sytuację. Panie Adasiu, może pan z nami pójdziepotańczyć? A on jak na mnie spojrzy, to mnie ciarkiprzeszły.Zresztą dobrze, że nie poszedł, boby go kelner nasalę nie wpuścił.Był w czarnym swetrze i podartychportkach jak egzystencjalista. Dobrze. przerwał jej Przywara. O czym oni ze sobąmówili? Nie wiem.Nie lubię takich scen.To przecież śmieszne.Ulotniłam się jak najszybciej i zaczekałam na Zulę w salirestauracyjnej. Długo pani czekała? Nie.Musiała go szybko spławić. Gdy wróciła, co powiedziała? Była jeszcze bardziej zdenerwowana.Powiedziała: Biedny chłopiec. czy coś w tym guście.Potem poszłyśmydo dansingowej sali. Dziękuję! Przywara gładził palcami krawędz stołu.Jego przenikliwe oczy błądziły po otaczających go twarzach.Zatrzymały się na posępnym obliczu Szajewskiego. Terazwraca panna Krystyna z Zulą.Jak zachowuje się Gaspar?Może pan mecenas będzie uprzejmy powiedzieć coś na tentemat jako człowiek, który ma doskonałą pamięć i zmysłobserwacji. Cóż ja mogę powiedzieć Szajewski rozłożył szerokoręce. Widziałem, że przywitali się dość chłodno, ajednocześnie jakoś tak, jak gdyby mieli do siebie pretensje.Potem poszli tańczyć.To znaczy, jeśli się nie mylę, Zulawzięła go za rękę i dała w ten sposób znać, że ma ochotęzatańczyć.Wrócili nieco weselsi. Przepraszam przerwał mu Przywara w jakim językuporozumiewali się ze sobą? Zula uczyła się angielskiego u Metodystów wyjaśniłaszybko Krystyna. Ona była piekielnie zdolna.Mówiła jużzupełnie dobrze.to znaczy mogła się porozumieć. Jesteśmy w momencie, kiedy Gaspar z Zulą wracają zparkietu.Potem jaki moment utkwił pani w pamięci? Potem, zdaje mi się, podszedł kelner i powiedział panuGasparowi, że ktoś czeka na niego. Czy tak było? kapitan obrócił się w stronę kelnera. Tak jest rzekł kelner giętkim głosem. W przejściuna salę zaczepił mnie jakiś młody człowiek.Wskazał nacudzoziemca, który siedział przy tym stoliku, i poprosiłmnie, bym go zawołał. Czy długo ze sobą rozmawiali? Raczej krótko. Słyszał pan, o czym rozmawiali? Nie.Ten młody człowiek bardzo elegancko z nim sięprzywitał, potem wziął go pod rękę i zaprowadził za tamteduże drzwi.Stali chwilę.Młodzieniec coś cicho tłumaczył.Nagle tamten żachnął się gniewnie, zawołał coś i szybkoodszedł. Dziękuję Przywara skinął mu głową i powiódł oczymapo siedzących wokół stołu. A podczas tej rozmowy co siętu działo przy stoliku? zagadnął Krystynę.Modelka wolnym ruchem uniosła dłoń do czoła.Za-stanawiała się. Niech pani dobrze sobie przypomni powiedziałłagodnie Przywara to bardzo ważny moment. Pani Paczewska chciała zatrzymać Zulę. Pan to widział? Przywara wskazał na Szajewskiego. Nie przypominam sobie. A pan, panie Hroniewicz? Wesoły Włodzio uśmiechnął się z trudem. Ja tańczyłem z panią Paczewską.Kelner chrząknął. Mnie się zdaje, że wtedy orkiestra nie grała. Oczywiście potwierdził Przywara. Gdyby orkiestragrała i ludzie tańczyli, pan mecenas nie mógłby dojrzeć wdrzwiach Maniewicza. Spojrzał chłodno na Paczewską.Dlatego pani zatrzymała Zulę?Kierowniczka domu mody straciła panowanie nad swymidobrze wystudiowanymi ruchami.Uniosła przed siebiedłonie, jak gdyby chciała się bronić. Jeżeli nawet tak było, to przecież nie mogłam dopuścićdo awantury. O kogo pani wtedy chodziło? O nas wszystkich.Nie lubię zbyt drastycznych scen. A skąd pani mogła przypuszczać, że zanosi się nadrastyczną scenę? Zula była bardzo porywcza. Czy pani znała Ryszarda Maniewicza?Paczewska drgnęła. Nie! zawołała. Więc dlaczego starała się pani zatrzymać Zulę?Paczewska wykrzywiła usta jakimś rozpaczliwymgrymasem.Dotknęła czoła przegubem dłoni. Ależ pan nas męczy.Przywara patrzał na nią z drwiącym uśmiechem, o jegogrube palce z nalotem tytoniu wokół paznokci wybijałyniespokojny takt na krawędzi stołu. Nie może sobie pani przypomnieć.W takim razie możepani mi powie wskazał ruchem głowy na modelkę. Ja też sobie nie przypominam wyszeptała Krystynanie patrząc na niego. W takim razie kto sobie przypomni? spojrzał naSzajewskiego i Hroniewicza.Obaj milczeli.W tę napiętąciszę wdarł się nagle szum morza.Pierwszy odezwał się kelner.Gładząc wierzch łysiejącejgłowy, powiedział spokojnie: Widziałem tę rudą panią, jak biegła przez salę kuszklanym drzwiom.W drzwiach natknęła się na tegocudzoziemca.On ją zatrzymał.Chciała się wyrwać i pobiecza tamtym.Ale tamten znikł.Widocznie przeszedł do hallu.Cudzoziemiec nie pozwolił jej odejść.Po chwili oboje wrócilina salę.Wtedy już grała orkiestra.Nie podeszli do stolika,tylko zaczęli tańczyć.Hroniewicz z pasją kręcił głową.Chciał coś powiedzieć, alePrzywara dał mu znak ręką, by milczał.Kapitan żuł chwilęwargę.Jego szeroka twarz zakrzepła w zamyśleniu.Narazsięgnął po leżące przed nim papierosy, zapalił i zaczął mówićszybko, dobitnie. Ta para wraca po tańcu do stolika.Po zajściu, jakiemiało miejsce przy oszklonych drzwiach, wszyscy oczywiściesą zainteresowani ich osobami.Jak oni się zachowali? zagadnął Krystynę.Modelka, zaskoczona ostrym, nie znoszącym sprzeciwugłosem, cofnęła się gwałtownie. Proszę mówić! przynaglił ją jeszcze ostrzej. Terazskończyło się zebranie towarzyskie.Jestem oficerem służbyśledczej i żądam precyzyjnych odpowiedzi.Modelka zatrzepotała gęsto wytuszowanymi rzęsami. Oboje byli smutni.On może zły.Ona przygnębiona.Zrobiło się jakoś nieswojo.Wszyscy milczeli.Pan Gasparzażądał rachunku.Wstał.Zamienił kilka słów z panemmecenasem i odszedł. O czym z panem rozmawiał? kapitan zwrócił się doSzajewskiego. Powiedział, że wyjeżdża do Warszawy.Prosił, żebym doniego zatelefonował.Przywara skierował ostre spojrzenie na modelkę. A Zula jak się zachowała? Zula?. zastanowiła się Krystyna. Ona była bardzoprzygnębiona. Muszę się nieco uspokoić, bo nie wiem, co zemną będzie powiedziała.Nalała do szklanki wodysodowej i zażyła jakiś proszek. Miała te proszki przy sobie? Tak.Wyjęła z torebki fiolkę. Jakie to były proszki? Nie mam pojęcia. A jaką miała torebkę? Czarną, zamszową.Trochę niestosowna do jej sukni, alenie miałam dla niej innej, więc zeszła z tą swoją. Co było następnie? Już mówiłam, zrobiło się strasznie głupio.Nikt Już niemiał ochoty do zabawy.Wszyscy byli milczący. I co dalej? Wtedy Zula wstała i powiedziała do mnie: Ja Już pójdę,czy mogłabyś wejść ze mną na górę.Skorzystałam z okazji iposzłam z nią do numeru
[ Pobierz całość w formacie PDF ]