[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Søgaard Å›ciskaÅ‚ nerwowo swój beret majora. Nikogo nie zabiÅ‚em powiedziaÅ‚. Marnujecie czas, jeÅ›li próbujeciena mnie to zwalić.*Prawniczka wróciÅ‚a.Widać musiaÅ‚a rozmawiać z Arildem.To byÅ‚ooczywiste. A zatem wszystko uzgodnione? spytaÅ‚a, gdy szli przez korytarzekomendy w stronÄ™ samochodu, który miaÅ‚ go zabrać do szpitala. Wycofapan zeznanie o oficerze i ofiarach cywilnych?TowarzyszyÅ‚o im trzech policjantów.Krzepkich goÅ›ci.Jeden dzgnÄ…Å‚Rabena w klatkÄ™ piersiowÄ…, gdy uznaÅ‚, że idzie on za wolno.Ten wydaÅ‚ zduszony jÄ™k.RÄ™kÄ™ miaÅ‚ wciąż na temblaku.I kulaÅ‚.Prawniczka siÄ™ zirytowaÅ‚a. Wczoraj postrzeliliÅ›cie tego czÅ‚owieka krzyknęła na policjanta.Nie popychajcie go. BÄ™dziemy mu towarzyszyć aż do szpitala odparÅ‚ detektyw. Kiedypowie nam, że jest zdrowy, pójdzie do wiÄ™zienia.Przechodzili przez głównÄ… salÄ™ dochodzeniowców.ZdjÄ™cia na Å›cianach.Zakrwawione ciaÅ‚a.BroÅ„.NieÅ›miertelniki.Raben wpatrywaÅ‚ siÄ™ w nie.Potem zerknÄ…Å‚ na trzech policjantów.Senni ludzie, którzy mieli siÄ™ za twardzieli niczego wiÄ™cej niepotrzebowaÅ‚.Przy zdjÄ™ciach staÅ‚a grupka detektywów.Adwokat, bystra szybkakobieta, która, jak sÄ…dziÅ‚, korzysta z każdej okazji, kazaÅ‚a mu zaczekać chwilÄ™i poszÅ‚a z nimi pogadać.Raben spojrzaÅ‚ na policjantów i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™.Potem podniósÅ‚ rÄ™kÄ™, tÄ™na temblaku, i siÄ™ skrzywiÅ‚. PostrzaÅ‚ to nic fajnego.Drugi raz w ciÄ…gu dwóch lat.MuszÄ™ miećpecha. No raczej mruknÄ…Å‚ ten, który go popchnÄ…Å‚.Raben tylko siÄ™ znowu uÅ›miechnÄ…Å‚.Adwokat wróciÅ‚a.WyglÄ…daÅ‚a nazadowolonÄ…. Nie bÄ™dziemy mieli jutro posiedzenia aresztowego. Zerknęła namężczyzn dokoÅ‚a niego. ProszÄ™, żeby w szpitalu trzymano go podnadzorem.Dopóki nie pójdziemy do sÄ…du. SkÄ…d to spóznienie? spytaÅ‚. Podobno zÅ‚apali mordercÄ™.Major Søgaard siedzi w areszcie, ma miećpostawione zarzuty.W jego szafce znaleziono dowody. No na miÅ‚ość boskÄ…! krzyknÄ…Å‚ Raben. Søgaard? %7Å‚artujecie sobie?!Jego reakcja nie spodobaÅ‚a siÄ™ pani adwokat. Trudno sprawić panu radość.CaÅ‚emu Å›wiatu pan powtarza, że jest wto zamieszany ktoÅ› z wojska. To nie byÅ‚ Søgaard.On nie byÅ‚ Perkiem.Nie mógÅ‚ być. Możemy już iść? spytaÅ‚ wielki policjant.Po czym pchnÄ…Å‚ Rabena w stronÄ™ wyjÅ›cia.Szli i szli.Przez korytarze z czarnego marmuru na wysokÄ… klatkÄ™schodowÄ… prowadzÄ…cÄ… do głównego wejÅ›cia. Nie mogÄ™ jechać z wami do szpitala powiedziaÅ‚a prawniczka,zerkajÄ…c na policjantów. Nie wolno wam zadawać mu pytaÅ„ pod mojÄ…nieobecność.Czy to jasne?Bez odpowiedzi.Znowu utykaÅ‚, powoli pokonujÄ…c schody. Søgaard mógÅ‚ coÅ› ukrywać, ale nie jest mordercÄ… ciÄ…gnÄ…Å‚. Może byÅ› siÄ™ zamknÄ…Å‚ i szedÅ‚? warknÄ…Å‚ pierwszy z detektywów.Nudzisz mnie. To ranny czÅ‚owiek krzyknęła na niego prawniczka. To gnojek, który nas w kółko zwodzi. Søgaard tego nie zrobiÅ‚! krzyknÄ…Å‚ Raben. NaprawdÄ™? Policjant skrzyżowaÅ‚ ramiona i zatrzymaÅ‚ siÄ™ naschodach. ZnalezliÅ›my w jego szafce drugie połówki nieÅ›miertelników.Jakto wyjaÅ›nisz, dupku? A teraz ruszaj.Delikatne pchniÄ™cie, a Raben niemal siÄ™ zatoczyÅ‚.I przewróciÅ‚by siÄ™,gdyby policjant nie trzymaÅ‚ go pod ramiÄ™.Koniec jednego odcinka schodów.Przed nimi nastÄ™pny. Moja żona i syn sÄ… w koszarach krzyknÄ…Å‚ do niego Raben. Toznaczy. NaprawdÄ™ już mnie.Raben krzyczaÅ‚.PodszedÅ‚ drugi policjant, kazaÅ‚ mu siÄ™ uspokoić, pchnÄ…Å‚go w plecy.Adwokat znowu zaczęła krzyczeć.Patrzyli, jak Raben w wiÄ™ziennymkombinezonie zatacza siÄ™ do przodu, macha jednÄ… rÄ™kÄ…, a drugÄ…, uwiÄ™zionÄ… natemblaku, próbuje siÄ™ asekurować.Przelatuje przez drugie schody i spadadalej, aż na sam dół. Cholera zaklÄ…Å‚ wielki policjant, dopadÅ‚szy Rabena.PodtrzymaÅ‚ mugÅ‚owÄ™, szukaÅ‚ pulsu. Musi natychmiast jechać do szpitala.*Noc w koszarach.Cichych i pustych, bo ostatnia grupa żoÅ‚nierzyodjechaÅ‚a do Helmand.WiÄ™kszość wieczoru Louise Raben próbowaÅ‚a znalezćojca.Teraz zniknÄ…Å‚ też Søgaard.JednostkÄ… chyba już nikt nie dowodziÅ‚.PrzeszÅ‚a po pustych biurach, szukajÄ…c kogoÅ›, z kim mogÅ‚abyporozmawiać, komu pozawracaÅ‚aby gÅ‚owÄ™.W koÅ„cu w magazynie broniznalazÅ‚a Saida Bilala czyszczÄ…cego karabin.Kiedy weszÅ‚a, nie podniósÅ‚ wzroku.Nigdy siÄ™ nie uÅ›miechaÅ‚.Nigdy niereagowaÅ‚. Bilal powiedziaÅ‚a. Co tu siÄ™ dzieje, do diabÅ‚a? %7Å‚andarmeria niechce mi powiedzieć, kiedy wypuszczÄ… mojego ojca.TrzymaÅ‚ karabin w ramionach, gÅ‚adziÅ‚ naoliwionÄ… lufÄ™.SpojrzaÅ‚ na niÄ…groznie i nic nie powiedziaÅ‚. I co tu robiÅ‚a policja, u licha? pytaÅ‚a. Nie wiem odparÅ‚ ze wzruszeniem ramion. Pojechali już.Zabrali zesobÄ… Søgaarda.Przykucnęła koÅ‚o niego, próbowaÅ‚a zajrzeć w jego nieruchomÄ… twarz. Mój ojciec dowiedziaÅ‚ siÄ™, że ktoÅ› ukrywaÅ‚ raporty radiowe z czasumisji Jensa.Nie pokazaÅ‚ ich prokuratorowi wojskowemu.WróciÅ‚ do karabinu, wyjÄ…Å‚ magazynek, sprawdziÅ‚ go w bladym Å›wietle. Kto mógÅ‚by to zrobić? spytaÅ‚a. To musi być jakiÅ› żoÅ‚nierz stÄ…d.KtoÅ›, kto sÅ‚użyÅ‚ w tym oddziale.WstaÅ‚, uciekÅ‚ wzrokiem. Nie obchodzi ciÄ™ to, Bilal? Nie rozumiesz, jakie to ważne? Topokazuje, że Jens miaÅ‚ racjÄ™.KtoÅ› go wrobiÅ‚. To wojna! ryknÄ…Å‚ Bilal, a jego ciemne oczy wypeÅ‚niÅ‚a taka furia, żeLouise aż siÄ™ przeraziÅ‚a. Nigdy tam nie byÅ‚aÅ›.Nie wiesz, jak to jest. Nie mów tak odparÅ‚a cicho. WidziaÅ‚am, jak to jest.KtoÅ› wrobiÅ‚mojego męża. Nie byÅ‚o żadnych wiadomoÅ›ci.Nikt niczego nie ukrywaÅ‚.Raben byÅ‚awanturnikiem.Szkoda tylko, że zabraÅ‚ ze sobÄ… pozostaÅ‚ych. GniewniespojrzaÅ‚ na jej twarz. %7Å‚e nie poszedÅ‚ sam.Nie ustÄ™powaÅ‚a. Mój ojciec tak nie uważa, prawda? Ma dowód.Może ten samczÅ‚owiek podrzuciÅ‚ te rzeczy do szafki Søgaarda.Bilal zaklÄ…Å‚.Po raz pierwszy sÅ‚yszaÅ‚a, żeby klÄ…Å‚.OdÅ‚ożyÅ‚ karabin nastół, wstaÅ‚ i podszedÅ‚ do skrzyÅ„ z broniÄ…. Skoro znalezli te rzeczy, Søgaard musiaÅ‚ je tam wÅ‚ożyć powiedziaÅ‚. Bo kto inny? To kretyn.MówiÅ‚em wszystkim, żeby tam nie chodzili.Sufitgrozi zawaleniem. Kto zajmowaÅ‚ siÄ™ radiem dwa lata temu, Bilal?Kolejny karabin w jego rÄ™kach.TrzymaÅ‚ go tak, jak wszyscy.JakbybroÅ„ byÅ‚a częściÄ… jego ciaÅ‚a. JesteÅ› pielÄ™gniarkÄ….Trzymaj siÄ™ tego, za co ci pÅ‚acÄ…. Jestem żonÄ… Rabena! CórkÄ… twojego puÅ‚kownika.Dwaj najważniejsidla mnie mężczyzni siedzÄ… po uszy w gównie, bo. Połączenia radiowe rejestruje komputer! krzyknÄ…Å‚. To tylko listakomunikatów.Nic poza tym.Nie zamierzaÅ‚a odpuÅ›cić. Powiedzmy, że ktoÅ› rozpracowaÅ‚, jak skasować zapisy w komputerze.DomyÅ›lam siÄ™, że Søgaard mógÅ‚ to zrobić.Jest dowódcÄ….Kto jeszcze?WciÄ…Å‚ magazynek od karabinu, zajrzaÅ‚ do Å›rodka, przebiegÅ‚ palcem pozamku i zatrzasnÄ…Å‚ go w Å›rodku. Nie mogÄ™ o tym rozmawiać powiedziaÅ‚. To sÄ… sprawy armii.Nietwoje. ZadzwoÅ„ do tego gnoja Arilda! Dowiedz siÄ™, kto doniósÅ‚ na mojegoojca o balu kadetów.PatrzyÅ‚ na niÄ…. Co? Ale ty jesteÅ› tÄ™py.Gdy tylko mój ojciec zaczÄ…Å‚ drążyć sprawÄ™, ktoÅ›kazaÅ‚ go aresztować.Dlaczego? Bo drążyÅ‚.JeÅ›li siÄ™ dowiemy, kto.PodszedÅ‚, stanÄ…Å‚ przed niÄ….MÅ‚oda, obca twarz bez wyrazu. ZadzwoÅ„ nalegaÅ‚a. I na policjÄ™.Oni muszÄ… wiedzieć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]