[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wydawało mi się, że słyszałam, jak ktoś mnie woła, ale nie mogłam zostać animinuty dłużej.Byłam bliska łez, a nie miałam najmniejszego zamiaru pokazać im, że płaczę.Po mieszkaniu krzątało się kilka pomocy domowych, które sprzątały i robiły porządki.Narastało we mnie uczucie bezradności, kiedy patrzyłam, jak sprzątają wszystko, czymmogłabym się zająć, jak robią rzeczy, dzięki którym mogłabym mieć zajęcie.Mieszkanie niebyło brudne - zanim przyjechaliśmy, zostało gruntownie posprzątane, pewnie przez tę samąarmię pomocy.Dbałam o porządek najbardziej jak umiałam, a jednak te kobiety miały tylezajęć, że wyglądało na to, że jestem mało dokładna.Nigdy nie szczyciłam się zapędem do sprzątania - prawdę mówiąc, nie zaliczałam siędo domatorek, ale to był jeszcze jeden cios w moją dumę.Siedziałam na kanapie i próbowałam nie wchodzić im w paradę, kiedy Georgiawyłoniła się z sypialni.Sprzątające kobiety na jej widok natychmiast skończyły pracęi ruszyły za nią do wyjścia.Georgia spojrzała na mnie z wyższością i przewróciła oczami.- Na pewno masz do roboty coś pożyteczniejszego niż wylegiwanie się na kanapiemojego syna.- Prychnęła.- Nie mogę znieść myśli, że związał się z takim leniem jak ty.-Wyszła.Słowa złości pojawiły się i zamarły mi na wargach.Chciałam się bronić, sprawić,żeby poczuła się tak samo bezwartościowa, jak czułam się przez nią ja, ale jej niedorównywałam.Gdybym była bardziej wyszczekana, może bym jej dorównała, ale te docinkiodebrały mi mowę.Niemożliwe, żeby tak postrzegano mnie w tym domu.A może?Zaczęłam szybciej oddychać, krew uderzyła mi do głowy, a w piersiach poczułamkłucie.Wstałam, bo nagle poczułam, że muszę się ruszyć, coś zrobić, ale rozpacz powaliłamnie na ziemię.Zakrywając usta dłonią, uklękłam przy barowych stołkach i chwyciłam sięjednego, próbując zapanować nad emocjami.Musiałam sobie przypominać, żeby oddychać,bo poczułam, że kręci mi się w głowie.Wzięłam kilka łapczywych oddechów.Chodziłam do szkoły z dziewczyną, która regularnie miała ataki panikii rozpoznawałam niektóre objawy u siebie.Serce miałam boleśnie ściśnięte i robiłamwszystko, żeby atak nie ogarnął mnie całej.Usłyszałam lekkie szuranie, a potem usłyszałam, że woła mnie Jeremiah.Jego głosstał się odskocznią, odwrócił uwagę od niespodziewanego cierpienia.Udało mi się wziąćgłęboki oddech do ściśniętych płuc, który bardzo mi pomógł.- Jestem tutaj - powiedziałam, rozzłoszczona, że głos mi drży.Wstałam i zobaczyłam,że patrzy na mnie, marszcząc czoło.- Co robiłaś na podłodze?- Rozciągałam się.- Nienawidziłam tego, że z taką łatwością go okłamałam, ale niemogłam mu się zwierzyć z problemów.Moje ciało nadal szukało dla siebie miejsca, gnałomnie, żeby coś zrobić, więc przeniosłam się do kuchni.- Zrobić coś na obiad?- Ja dziękuję, ale zrób coś dla siebie, jak jesteś głodna.- Czy ty powinieneś chodzić? - Teraz ja spojrzałam na niego podejrzliwie.- Mam dość tkwienia bezradnie w tym cholernym łóżku.Skrzywiłam się, słysząc złość w jego słowach i starałam się niczego w nich niedoszukiwać, ale było mi trudno, zważywszy na mój stan.- Ja tylko staram się pomóc - powiedziałam, nie umiejąc ukryć łamiącego się głosu.Na szczęście stałam do niego tyłem, więc nie widział mojej twarzy, bo ciężko mi byłozapanować nad emocjami.- Wiem.- Usłyszałam, jak wzdycha za mną.Oddałabym prawie wszystko, żeby poczuć w tej chwili jego dotyk, usłyszeć, jakmówi, że wszystko będzie dobrze, ale on milczał, człapiąc w stronę kuchni.Wyjęłam paczkęz mieszanką na ciastka czekoladowe i zaczęłam szukać w dużej kuchni potrzebnychskładników.Olej, jajka i orzechy laskowe znalazłam bez trudu, ale nie mogłam znalezćpatelni.Ukucnęłam, żeby przeszukać dolne szafki i w końcu znalazłam szklane naczynie,które się nadawało.- Pomogę ci.- Jeremiah przysunął się do mnie.- Nie, już mam.- Lucy, mogę ci pomóc.- Powiedziałam, że już mam!Powiedziałam to ostrzej, niż zamierzałam.Zawstydzona wybuchem, wstałam zaszybko i uderzyłam szklanym naczyniem w blat.Wypadło mi z rąk i patrzyłam, jak upada nawyłożoną płytkami podłogę i rozbija się na kilka kawałków.- Cholera! - Zaczęłam drżeć, bo znów ogarnął mnie niepokój.Zaczęłam się rozglądaćza szczotką i szufelką, ale niczego nie znalazłam, więc chwyciłam papierowy ręcznik z blatu.- Przepraszam - wymruczałam, oddzierając kilka kawałków ręcznika i uklękłam, żebypozbierać skorupy.- Lucy, przestań, jesteś boso.- Nie, muszę posprzątać.- Lucy, przestań.Nawet teraz jego głos miał nade mną władzę.Ale kiedy przestałam się krzątać, emocjew końcu wzięły nade mną górę i z moich ust wydobył się pojedynczy szloch.- Dłużej nie wytrzymam.Po moich słowach w mieszkaniu zapanowała cisza.Nie mogłam spojrzeć w tej chwilina Jeremiaha, chciałam tylko zwinąć się w kłębek i płakać.Drżenie nie ustało, ale schowałamdłonie za plecami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]