[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Położył dłonie na jej ramionach.304RS Posłuchaj mnie uważnie, Arabello.Nie rozmawiałem o tobie z ladyWorth.Nie mam zwyczaju mówić o tobie z kimkolwiek.Czy mnierozumiesz? Powiedziała przecież, że rozmawialiście o moim zachowaniu wytknęła mu, potrząsając ramionami, aby zrzucić jego dłonie.Pozwolił, abyopadły. A ty jej uwierzyłaś?Odeszła od niego i stanęła przy oknie, odwrócona do męża plecami. W końcu tak właśnie mówiła, ale jeśli mi powiesz, że zmyślała, będęmusiała w to uwierzyć. Owszem, będziesz musiała.Zechciej się, proszę, odwrócić.Nie lubięmówić do twoich pleców.Zrobiła, czego żądał, choć powoli.W oczach Arabelli wciąż jeszczetlił się gniew, a jej twarz była bardzo blada. Nie rozumiem, jak mogłeś postawić mnie w takiej sytuacji.Niezasłużyłam na to.Ja nie stałabym jak niemowa, gdyby ktoś obrażał ciebie. Nikt cię nie obrażał.Lady Worth po prostu wyraziła własne zdanie.Jej opinię podziela wiele osób, jeśli mógłbym dodać. Ty również?Wzruszył ramionami. Nie uważam, by robienie sobie wroga z księcia Walii było rzecząmądrą.W końcu to jego sprawa, co mówi i co robi. O, z pewnością jest jego sprawą wychwalanie kochanki na oczachżony i publiczne upokarzanie księżniczki Karoliny przy każdej okazji.alicho wie, co on może robić u siebie w pałacu.Jego sprawą jest teżośmielanie kochanki do obrażania i upokarzania jego żony. Roześmiała się305RSironicznie i zwróciła w stronę drzwi wiodących do jej sypialni. Och, wiemdobrze, czemu tak uważasz. Co masz na myśli?Arabella otworzyła drzwi i psy wbiegły do jej sypialni, niemal jąpotrącając, tak bardzo chciały uciec od ciężkiej atmosfery panującej wbuduarze.Zaklęła pod nosem.Przysięgła sobie, że nigdy nie będzie muostentacyjnie wypominać związku z Lilly, że nigdy się przed nim niezdradzi, jak to ją boli, a tymczasem zrobiła i jedno, i drugie. Och, wy mężczyzni.Wszyscy jesteście tacy sami.Zawsze trzymacieze sobą.To mam na myśli. Wpadła do sypialni, a potem przekręciła kluczw zamku. Arabello, otwórz drzwi.Nie odpowiedziała, ale usłyszał, że zamknęła na klucz również drzwiprowadzące do jego sypialni.To sprawiło, że wpadł w prawdziwy gniew.Powiedział jednak bardzo spokojnie: Arabello, otwórz drzwi.Natychmiast.Arabella bez słowa zdjęła peniuar i położyła się do łóżka wpatrzona whaftowany baldachim.Jack zaczął mówić tym samym cichym, zrównoważonym głosem: Arabello, jeśli w tej chwili nie otworzysz drzwi, wezwęodzwiernego, a on wyłamie zamki i już ich więcej nie założy.Siadła gwałtownie na łóżku.Jack nigdy nie rzucał grózb na darmo, apodobna scena byłaby bezbrzeżnym upokorzeniem dla obydwojga. Niech cię diabli, Jacku Fortescu! jęknęła, wyskakując spod kołdry.Podeszła na palcach do drzwi, obróciła klucz w zamku, i to samo zrobiła zdrugimi.Potem wróciła do łóżka i czekała.Jack nie otwarł ich jednak i powiedział jedynie:306RS Dziękuję ci.Były to ostatnie słowa, jakie od niego usłyszała tej nocy.Arabella nie usłyszała, jak drzwi się otwierają, ale Borysowi iOskarowi to nie umknęło.Ulokowały się oba w nogach łóżka, przygniatającjej stopy, czego nie robiły od czasu, gdy zaczęła dzielić łoże z Jackiem.Obecność psów pocieszała ją podczas niespokojnych snów.Wymamrotałacoś słabo, gdy z gwałtownym poszczekiwaniem zeskoczyły na podłogę,biegnąc ku drzwiom. Ależ jesteś śpiochem! rozległ się znany jej dobrze głos. Czyżbyś odsypiała jakąś szaloną noc, Bello? Meg? Arabella z miejsca oprzytomniała, unosząc się z trudem napoduszkach. Meg powtórzyła z zachwytem. Skąd się tu wzięłaś? Nalitość boską, która godzina? Spojrzała w stronę kominka, usiłując dojrzećwskazówki zegara. Już po dziesiątej powiedziała Meg, rozwiązując wstążki kapelusza,i zaśmiała się, patrząc na Arabellę. Cóż za nieprzystojnie wprost ogromnełoże.Ale powiedz mi, dlaczego śpisz w nim z seterami? Odrzuciła na bokkapelusz i nachyliła się, żeby ją ucałować. Och, jak mi cię straszniebrakowało.Arabella całkiem już rozbudzona oddała jej pocałunek. Nie wiesz wcale, jak mnie brakowało ciebie, Meg. Siadła na łóżkui energicznie potrząsnęła dzwonkiem. Najpierw czekolada.Ale jak tuprzyjechałaś? Nie spodziewałam się ciebie wcześniej niż za kilka tygodni.Jack powiedział wprawdzie, że napisze do twego ojca, ale sądziłam, żezajmie to całą wieczność i. Odwróciła się ku drzwiom i przywitałauśmiechem służącą. Och, Becky zobacz, kto przyjechał! Panna Barratt!307RS Wiem, madame odparła rozpromieniona Becky i dodała: Całasłużba już wie! Dzień dobry, panno Meg!Służąca dygnęła przed gościem kilkakrotnie, i to z takim entuzjazmem,że o mało nie upuściła tacy, na której stał dymiący, srebrny dzbanek zczekoladą, chleb, masło i dwie porcelanowe filiżanki. Całkiem jak w domu! Becky postawiła wreszcie tacę na nocnymstoliku. Czy nalać pani, wasza wysokość? Nie, ja to zrobię, Becky powiedziała Meg, zdejmując płaszcz.Lady Arabella zadzwoni po ciebie, kiedy będzie chciała się ubrać. Tak, Becky wpadła jej w słowo Arabella, ciągle się uśmiechając.Meg, gdy tylko gdzieś się zjawiła, z miejsca przejmowała ster.Teraz,świeża i zaróżowiona od chłodu, lepiej mogła to zrobić niż wciąż jeszczezaspana Arabella.No i oczywiście miała jeszcze jedną przewagę: dobrzewiedziała, dlaczego zjawiła się tak szybko.Arabella zaś nie miała pojęcia,jak do tego doszło. Wypuść psy, Becky! powiedziała Meg, odpychając dwa uroczerude łby od siebie, i przysiadła na skraju łóżka. Och, nawet się nieobejrzały! stwierdziła, udając żal, gdy Borys i Oskar rzuciły się z radościąku Becky Niewierne stworzenia.Arabella, zaśmiewając się, odrzuciła kołdrę. Chodzmy do buduaru.Nie będę leżeć w łóżku, podczas gdy tytryskasz energią i świeżością. Wezmę tacę. Meg zaniosła czekoladę do buduaru.Arabella poszłaza nią, wkładając pośpiesznie peniuar.Potem nalała czekolady, podała jednąfiliżankę Meg, a własną zabrała na szezlong. No, wyjaśnij mi zaraz wszystko.308RSMeg przepełniała energia.Z filiżanką w ręce krążyła po eleganckimpokoju, przyglądając się pilnie wszystkiemu, nim wreszcie usiadła przedoknem wychodzącym na ulicę. O Boże, nie spodziewałam się wcale, że Londyn może być takiciekawy. Ależ jest. Arabella upiła łyk czekolady i doszła do wniosku, żeMeg sama wyjawi jej wszystko, gdy uzna to za stosowne. Ja też byłamzaskoczona. Może to zależy od otoczenia. Meg rozejrzała się z uznaniem. Może.Oczy Meg się zwęziły. Szalenie elegancki książę, szalenie elegancki dom.a twój negliż,Bello, jest wręcz wcieleniem elegancji. Poczekaj, póki nie zobaczysz reszty mojej garderoby. Arabellazamyśliła się, patrząc na Meg. Jeśli przyjechałaś tu na dłużej, czego siępewnie od ciebie dowiem, musimy coś zrobić i z twoją.Wybacz miszczerość, ale ten podróżny strój wyszedł już z mody.Meg, z początku zaskoczona, parsknęła nagle śmiechem. Och, coś podobnego.Nigdy się nie spodziewałam, że użyjesz takichsłów, Bello.Jakie to do ciebie niepodobne! Mówisz tak, bo nie miałaś okazji poznać bliżej mojego męża.Arabella zauważyła dosyć cierpko, biorąc z tacy kromkę chleba z masłem.Meg, proszę. A co do twego męża. Meg z uśmiechem poprawiła się na krześle
[ Pobierz całość w formacie PDF ]