[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dobrze, zacznijmy bardzo powoli.Gotów? Tak myślę. Wolałbym, żebyś był pewien.Chłopak pokiwał głową, oblizując nerwowo wargi. Dobrze.Jestem pewien. Nie zabrzmiało to jednak zbyt przekonująco. W takim razie zaczynamy.Jeden w przód& dwa w prawo.Ostrożnie!To ostatnie krzyknął, ponieważ Ingvar zaczepił o linę palcem lewej nogi i zachwiał sięniebezpiecznie.Z trudem odzyskał równowagę i odwrócił się, kierując wzrok w stronę Thorna.Ten odczekał, aż chłopak stanął pewnie na nogach i podjął: Dobrze.Teraz dwa do przodu& jeden w lewo& trzy w prawo& jeden.Stig, pomóż muwstać.Ingvar bowiem znów zaplątał się w linę i upadł niezgrabnie.Stig skoczył na równe nogii pomógł koledze się podnieść. Dzięki powiedział Ingvar.Potem spojrzał na Thorna. Chyba tylko tracimy czas.Niejestem w tym dobry i tyle.Thorn z namysłem potarł podbródek.Zauważył, że podczas wykonywania ćwiczeniaIngvar wpatruje się w sieć i własne stopy.To była naturalna reakcja.Innym chłopcom musiałkilkakrotnie przypominać, by tego nie robili, tylko patrzyli prosto przed siebie i wykonywalikroki na wyczucie.Podszedł do Ingvara i zapytał: Widzisz sieć?Ingvar wzruszył ramionami z nieszczęśliwą miną. Jak przez mgłę. Chyba właśnie na tym polega problem.Widzisz ją, ale nie za dobrze i dlatego traciszrównowagę.Napinasz mięśnie, bo czujesz się niepewnie.Zamknij oczy, proszę.Ingvar posłusznie wypełnił polecenie. A teraz oddychaj równo.Wdech, wydech.Wdech, wydech. Patrzył, jak ramionachłopca wznoszą się i opadają. Rozluznij się.Wyobraz sobie, że widzisz sieć.Zobacz ją oczamiwyobrazni. Oczami wyobrazni? skomentował Jesper po cichu. A co to takiego? W twoim przypadku odparował sucho Hal to bardzo mały narząd.Jesper już miał odpowiedzieć, ale uświadomił sobie, że nie potrafi znalezć trafnejodpowiedzi. Widzisz teraz sieć? spytał Thorn Ingvara.Ingvar, wciąż nie otwierając oczu, przytaknął. Dobrze.W takim razie zacznijmy od początku.Jeden w tył& dwa w lewo& trzy doprzodu& dwa w prawo.Chłopcy patrzyli ze zdumieniem, jak Ingvar wykonuje kolejne polecenia, pewnie, choćostrożnie.Oczywiście, poruszał się bardzo wolno, lecz precyzyjnie.Nie machał już rękami jakszalony i prawie nie tracił równowagi.Raz, kiedy jego prawa stopa zaplątała się w sieć, Thorn,który przyglądał mu się z wielką uwagą, natychmiast krzyknął, by się zatrzymał. Stań prosto! polecił.Ingvar zrobił tak i przez chwilę oddychał głęboko.Potem wrócilido ćwiczenia.Hal zauważył, że Ingvar nabiera coraz większej pewności.Potrząsnął głową i mruknął doStiga: Niesamowity, co?Stig uśmiechnął się szeroko. Kto by pomyślał, że mu się uda?W końcu Thorn kazał Ingvarowi przerwać ćwiczenie i otworzyć oczy.Chłopak stałpośrodku sieci, zarumieniony z zadowolenia. Dobra robota.Nawet się nie obejrzysz, a będziesz tańczył.Ingvar potrząsnął głową, ale szeroki uśmiech na jego twarzy wyraznie świadczył o tym,jaki jest zadowolony. Może nie tak od razu.Ale daj mi jakieś cztery-pięć lat, a z pewnością uda mi sięosiągnąć tempo przeciętnego spacerowicza.Wszyscy zaczęli się śmiać, lecz tym razem z sympatią, nie złośliwie. Dobra powiedział Thorn. A teraz wyłaz z tej sieci.Już! krzyknął nagle, a Ingvarspojrzał w dół, gdzie ma postawić stopy. Patrz przed siebie! Wyobraz sobie, że widzisz sieć!I ku zdumieniu i podziwowi zebranych, Ingvar, wysoko unosząc głowę i kierując wzrokprosto przed siebie, wyszedł z sieci.Nie potknął się ani razu, a każdy jego krok był precyzyjny.Zaraz jednak zaczepił stopą o kępę trawy i padł na twarz.Podniósł się niezgrabniei zaczął się śmiać razem z resztą drużyny.Nic nie mogło zakłócić jego szczęścia z powoduwcześniejszych osiągnięć. Tego chyba nie zobaczyłem oczami wyobrazni stwierdził, wywołując kolejne salwyśmiechu.Thorn skinął głową. Musisz dalej ćwiczyć powiedział. wiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć.Im więcej będzieszćwiczyć, tym więcej osiągniesz.Hal obudził się w środku nocy, długo po tym, jak wszyscy udali się na spoczynek.Jakiśdziwny dzwięk docierał do jego podświadomości.Przez kilka minut leżał, nasłuchując.Jakieśdziwne rytmiczne szuranie.Próbował zidentyfikować dzwięk, lecz bezskutecznie.Przyzwyczaiłsię już do szumu morza, wiatru i deszczu.Ten odgłos był nowy.Wysunął się spod okrycia, chwycił pas z saksą, wstał i po cichu wyszedł z chaty.Dzwięk dochodził z miejsca, w którym odbywały się treningi.Rytmiczne szuranie nieustawało.Nagle uświadomił sobie, że słyszy też jakiś głos.Ktoś mruczał coś do siebie.Słów niepotrafił rozróżnić.Po chwili odprężył się i przewiesił pas przez ramię.Nie działo się nic złego.To był Ingvar, stał pośrodku sieci, twarzą zwrócony do Hala.W blasku księżyca Halwidział jego zamknięte oczy i skomplikowane serie ruchów.W prawo, w przód, w lewo, w tył,w lewo, w prawo.Jego stopy ślizgały się po mokrej od rosy trawie.Wargi poruszały się, kiedypółgłosem mruczał do siebie. Dwa w prawo& trzy do tyłu& jeden w lewo& dwa do przodu&Hal uśmiechnął się i wrócił do chaty i ciepłego posłania.Nie zamierzał przeszkadzaćIngvarowi.Rozdział 8 Trening odbywał się każdego dnia i wszyscy członkowie drużyny zdobywali corazwiększą sprawność, nawet Ingvar, choć pozostawał daleko w tyle za resztą.Po kilku dniachpotrafił już przemieszczać się w sieci nawet z otwartymi oczami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]