[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po powrocie na Kurozdecydował się nie powierzać nikomu instrumentu, tylko odwiezć go osobiście.Po drodzeminął hałaśliwą grupę astronomów amerykańskich i kanadyjskich, którzy urządzili sobiepiknik na specjalnie do tego celu wyznaczonym terenie.Odkąd zaczęły działać teleskopy Alfai Gamma, na wyspie było wielu podobnych gości.Odgłosy ich zabawy cichły, w miarę jakskuter wspinał się na wzgórze.Kiedy Diem zobaczył samochód Koniewa zaparkowany przeddomem, zaczął się zastanawiać, czy aby ta pózna wizyta była najlepszym pomysłem.Wyłączył silnik i usłyszał gniewny głos Koniewa.Już miał zwrócić, ale ciekawośćwzięła górę.Zaparkował skuter w niewidocznym miejscu i podczołgał się do furtkiwychodzącej na basen.Przy aluminiowym stoliku na tarasie siedziały trzy osoby.Gdybyrozmawiali przyciszonymi głosami, Diem nie mógłby nic usłyszeć z powodu głośnegobrzęczenia owadów.Ale każde gniewne słowo dobiegało wyraznie w gorącym, wilgotnympowietrzu nocy.Jak zwykle milczący Anton Pachmann nie brał udziału w sporze.- Alfa i Gamma pracują i dają dobre rezultaty - mówił Hegel.- To musi zmniejszaćnaciski na ciebie.- W ten sposób trudniej mi uzasadnić wydatki na rozwój i badania - replikował Koniew.- Nie mogę już dłużej szachrować cyframi.- Jeszcze jeden milion i sześć miesięcy powinny doprowadzić do udoskonalenia -oświadczył spokojnie Hegel.Po siedemnastu latach Diem na tyle dobrze znał nieobliczalnegoradzieckiego fizyka, by wyczuć oznaki niebezpieczeństwa.- Nie możesz mieć już ani tego, ani tego - oznajmił sucho Koniew.- Wiązka torusa jestgotowa.Można ją wypróbować.I doskonale o tym wiesz.Miałeś prawie dwadzieścia lat.- Zgoda.Więc jaką różnicę może zrobić sześć miesięcy?Diem stanowił nieruchomy cel dla rojów komarów, ale nie odważył się ich zabijać,zwłaszcza kiedy usłyszał w pobliskich zaroślach sapanie czarnucha.Te gwałtowne zwierzętamiały nie najlepszy wzrok, ale wspaniały słuch.Najbezpieczniej było stać zupełnienieruchomo.W końcu zwierzę oddaliło się w ciemność, co pozwoliło Diemowiskoncentrować się na podsłuchiwanej rozmowie.- Nie potrzebujesz kolejnych sześciu miesięcy! - krzyczał Koniew.- Torus działa.Porana próbny strzał.- Takie masz najnowsze wieści od swoich nędznych szpiegów, co?- Szpiegów? Jakich szpiegów? Nie wiem, o czym mówisz.- Przestań pieprzyć, Wiktor.Ostatni nabytek to Menkowa.A pierwsza była żałosnapróba nasłania na nas ładnej Chinki.Dziwka, która mogła sobie pozwolić na Klipsofon.Prawdziwa amatorszczyzna.Anton podsłuchał, jak dzwoniła do ciebie z toalety.Nie miałanawet na tyle rozsądku, żeby nie używać twojego imienia.- Co się z nią stało? - zapytał nadęty Koniew.Hegel wzruszył ramionami.- Chciała nurkować, nie nauczywszy się przedtem pływać.Tragiczne.Nigdy nieznaleziono ciała.- Głos Hegla podniósł się.W każdej chwili mógł stracić panowanie nadsobą.- Więc teraz słuchaj mnie, Koniew.To ja odpowiadam za wiązkę torusa, nie ty i twojaklika moskiewskich wpływowych kreatur.- Ja to umożliwiłem! Beze mnie i podobnych do mnie wpływowych kreatur, jak nasobrazliwie nazywasz, nie dałoby się pokryć twoich rozrzutnych wydatków i nie byłobywiązki torusa.To dzięki mojej dalekowzroczności i planowaniu mamy dziś zaczątkiparasolowego systemu obronnego, który może dać naszemu narodowi zadośćuczynienie zaszkody wyrządzone przez tych mętniaków, liberalnie nastawionych przywódców, ludzi,którzy uparcie osłabiali nasz system obronny przez gotowość wchodzenia w międzynarodoweukłady i przez zaniechanie podobnego typu badań.- Gówno - powiedział zwięzle Hegel.- Wiesz co, Koniew? Przypominasz mi kiepskifilm.Moskwa pełna jest takich zasranych partyjnych karierowiczów jak ty.Nawet nie jesteśnaukowcem, tylko zwykłą mendą, która wdrapała się na szczyt, bo zdobywała zaproszenia naodpowiednie przyjęcia.Koniew podniósł się gwałtownie.Diem zaszył się w cień krzaków.- Nie dbam o to, co o mnie myślisz, Aleksy.Ważne jest to, że ja tu rządzę i że mojesłowo jest rozkazem.Z listy, którą ci dostarczyłem, wybierzesz nieczynnego satelitę iprzeprowadzisz test w ciągu najbliższych czternastu dni.I zgodzisz się na to, bo wprzeciwnym razie obydwaj odlecicie stąd w kajdankach następnym transportem.Czy mówięwystarczająco jasno?Diem przygotował się na nieuniknioną eksplozję.Nikt nie groził Aleksemu Heglowi, tobyło nie do pomyślenia.Jednakże Hegel nie stracił panowania nad sobą, jego odpowiedzbrzmiała zadziwiająco spokojnie, jakby nagle znudziła go ta cała sprawa.- W porządku, towarzyszu Koniew.Jesteście szefem.Będziecie mieli swój próbnywystrzał.- Dziękuję - powiedział sztywno Koniew.- A tymczasem - kontynuował Hegel - nie chciałbym wysłuchiwać twoich napuszonychnacjonalistycznych bredni, więc łaskawie wycofaj swoją obrzydliwą osobę z mojego lokalu,bo cię stąd wykopię.Diem ukrył się jeszcze głębiej za krzakami, kiedy usłyszał zbliżające się kroki Koniewa.Administrator rozwalił furtkę, wskoczył do swojego samochodu i trzasnął drzwiczkami.Wblasku światła z tablicy rozdzielczej widać było zaciśnięte w gniewie wargi.Włączył silnik iodjechał.Diem przycisnął paczkę pod pachą, nie ukrywając się wszedł przez furtkę i zbliżył siędo dwu mężczyzn siedzących przy stole.Usłyszał, jak Hegel odpowiada na pytaniePachmanna:- Oczywiście, że przeprowadzimy próbny strzał.Ale wybierzemy na cel takiego satelitę,który na zawsze zatka tego gnojka.- Hegel podniósł głowę i zobaczywszy Diema uśmiechnąłsię dobrodusznie, w sposób całkowicie niezgodny ze swoim charakterem.- Halo, Diem.Czyto mój aparat do pomiarów gęstości strumienia?- Dostawca z Hongkongu obawiał się o jego bezpieczeństwo, więc pomyślałem, żenajlepiej będzie, jak sam go przyniosę - odpowiedział Diem i położył paczkę na stole.- Jesteś dobrym chłopcem - wymamrotał Hegel, przesuwając paczkę w stronęPachmanna.- Ile oszczędziłeś na tym swoim koncie w Hongkongu?Diem był zaskoczony.Nikomu nie powiedział, że otworzył konto w waluciewymienialnej.Przez cały czas systematycznie przelewał swoje zasoby z książeczkioszczędnościowej w Kuro na konto w Hongkongu, gdzie dostawał wyższy procent.- Konto w Hongkongu? - powtórzył nerwowo.Hegel uśmiechnął się przyjaznie.- Dosyć mam pierdołów jak na jeden wieczór
[ Pobierz całość w formacie PDF ]