[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I że czterejoficerowie wahali się, czy nie wysiąść i nie przemówić do wojska, abyje obrócić przeciwko pierwszemu konsulowi.137A więc nie zawiodła go intuicja, gdy w nawie zobaczył generałówzbitych w gromadkę.Jest ciągle na łasce spisków.- Największy wpływ na bezpieczeństwo królów - mówi doRoederera - ma to, że z ideą korony wiąże się ideę własności.Mówi się, że taki a taki król jest właścicielem tronu swych ojców,tak samo jak jakaś osoba prywatna jest właścicielem swego pola.Ponieważ każdy zainteresowany jest w tym, aby jego własnośćzostała uszanowana, więc sam szanuje własność monarchy.Czyż nie jest to zgodne ze zdrowym rozsądkiem?Ale czy należy zdobyć się na rozstrzygający krok?Widzi ich wokół siebie - przypominają mu tych, co obdzierają trupyna polu walki - tych, którzy go popychają nie tylko do dożywotniegokonsulatu, ale także do wyznaczenia następcy.Są wśród nich jegobracia Lucjan i Józef; obaj twierdzą, że nie chcą spadku, że na następcęNapoleona potrzeba człowieka takiego jak Cambacérès, a jednakzastanawiają się nad tym, co stanie się potem.Po mojej śmierci!Przyjmuje Cambacérèsa, który znowu przyszedł namawiać go dopomysłu, aby pierwszy konsul powoływany był dożywotnio i być możemiał także prawo mianowania swego następcy.Napoleon kręci się po swoim gabinecie ze spuszczoną głową i jakzawsze, gdy bije się z myślami, co rusz zażywa szczyptę tabaki.Przystaje.Każe wprowadzić Roederera, który czekał w przedpokoju.- Póki będę żyć - mówi obcesowo - odpowiadam za republikę,ale to prawda: trzeba myśleć o przyszłości.Cambacérès i Roederer zgadzają się.- Powinniśmy rzucić na francuską ziemię trochę złomów granitu - dodaje Napoleon.Chce, aby wszędzie, w każdym departamencie utworzono licea,żeby publiczne nauczanie formowało umysły tych, którzy będą sta-nowili kościec narodu.A dla najlepszych obywateli należy ustanowićzakon, nową formację, Legię Honorową.- Powiedzą, że to nowa szlachta - zauważa Roederer po chwilinamysłu.138- Będzie silna opozycja w zgromadzeniach i w Ciele Prawodawczym - dorzuca Cambacérès.Napoleon unosi się gniewem.- Pokażcie mi - mówi - jakąś republikę starożytną czy nowożytną, wktórej nie byłoby żadnych wyróżnień.Nazywają to błyskotkami, wiem,już mi to mówiono.Ale, odpowiadam, za pomocą takich błyskotekkieruje się ludźmi.- Gestykuluje, wyraźnie artykułując słowa i stukającw ziemię do taktu.- Nie sądzę, aby lud francuski kochał wolność irówność.Francuzi nie zmienili się przez dziesięć lat rewolucji, są tacysami, jacy byli jako Galowie: dumni i próżni, trzeba więc dostarczyćpokarmu tym uczuciom.Potrzebują wyróżnień.Zdaje wam się może, żenamówicie ludzi do walki za pomocą perswazji? - Długo chodzi wmilczeniu, potem dorzuca stanowczym głosem: - Sądzicie, że trzebapolegać na ludzie? Lud woła tak samo: „Niech żyje król!" albo „Niechżyje Liga!" Trzeba więc nadać mu kierunek i mieć do tego odpowiednieinstrumenty.- Właśnie - nalegają Roederer i Cambacérès.- Dożywotni konsulatpozwoliłby wskazać pewną drogę.Ledwie słucha ich argumentów.Czy zdarzyło się, aby nie robił tego,co zechce? I czy potrafi sobie wyobrazić, żeby pewnego dnia, podziesięciu albo nawet i dwudziestu latach, mógł porzucić funkcjępierwszego konsula? Ten strój zrósł się z nim, stał się jego drugą skórą.- Sądzicie, że winien jestem ludowi nowe poświęcenie? Zrobięto, jeśli głos ludu nakaże mi to, co wy mi sugerujecie - mówi.Roederer natychmiast przedstawia projekt plebiscytu, który byłbypoddany pod głosowanie przez naród francuski w rejestrach zinicjatywy rządu otwartych w każdej gminie.Obywatele musielibyodpowiedzieć na dwa pytania: „Czy Napoleon ma być dożywotnimkonsulem?" oraz „Czy pierwszy konsul powinien mieć prawodesygnowania swego następcy?"Napoleon bierze tekst do ręki, podchodzi do stołu i jednymgniewnym pociągnięciem pióra skreśla drugie pytanie.- Testamentu Ludwika XVI też nie przestrzegano! - rzuca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]